Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozgrywający Wolsztyniaka i Stelmetu AZS-u o ostatnim meczu

Szymon Kozica
Krzysztof Martyński
Krzysztof Martyński fot. Ryszard Poprawski
Pojedynek z Zieloną Górą ma dodatkowy smaczek - mówi Marcin Pietruszka.

To był dziesiąty mecz w historii ligowych spotkań ekip z Zielonej Góry i Wolsztyna. Lepszy bilans mają zawodnicy z Wielkopolski. W sobotę wygrali po raz siódmy. Tym razem pokonali rywala 25:22.

TRZY PYTANIA DO KRZYSZTOFA MARTYŃSKIEGO, ROZGRYWAJĄCEGO ZIELONOGÓRZAN
1. Dlaczego tak słabo zaczęliście, a w drugiej połowie nie potrafiliście odskoczyć?- Oddawaliśmy rzuty po dwóch, trzech podaniach. Na początku nie radziliśmy sobie z obroną i atakiem przeciwników. To się odbiło. Kiedy objęliśmy prowadzenie 19:18, mieliśmy dwie, trzy piłki, aby odskoczyć. Wtedy padały nieprzygotowane rzuty. Wyszedł brak doświadczenia młodych zawodników, gdy należało uspokoić grę. Szkoda kilku "setek", po których mogliśmy powiększyć przewagę. Zabrakło konsekwencji przy rzutach. Wawrowicz puszczał dolne piłki, a niektórzy się uparli i dalej ładowali w górę.

2. A może rywale was zaskoczyli?- Nie mieli czym. Cały czas grali z kołem. Tu bardzo dobrze radził sobie Młynkowiak, ciężko było go przepchnąć. "Pietrucha" i Alan robili grę, na połówce był Wajs. Cały czas jedna trójka z tyłu. No i braki kadrowe - odszedł Dobrodub, nie było Marciniaka - nie mieli rzutu z drugiej linii. Ale zamiast to wykorzystać i zaganiać przeciwnika, to... oni nas zaganiali. Mieliśmy grać szybki środek, jak w zeszłym sezonie, bo jesteśmy lepiej przygotowani kondycyjnie. A tu nic! Tylko co chwilę piłka w aut, niedokładne podania i rzuty, których przestrzeliliśmy tyle, że na treningach rzadko się zdarza.

3. Skąd taka nagła obniżka formy?- Nie wiem. Dla mnie to trochę dziwne. Widocznie zbyt wielu zawodników było w piątek na andrzejkach w klubie U Ojca... 22 bramki to zdecydowanie za mało, przy takiej ilości rzutów. Musimy się zastanowić, jak rozwiązać tę sprawę, bo jeśli znajdziemy się w strefie spadkowej, poniesiemy konsekwencje finansowe. Nieciekawie to wygląda.

- Dziękuję.

TRZY PYTANIA DO. MARCINA PIETRUSZKI, ROZGRYWAJĄCEGO WOLSZTYNIAN

Marcin Pietruszka
(fot. fot. Ryszard Poprawski)

1. Co się stało, że rozpoczęliście z takim animuszem i w 20 minucie prowadziliście 10:3?- Byliśmy bardzo zmobilizowani. Mieliśmy tylko osiem "oczek", a przed sobą dwa trudne spotkania. Pierwsze właśnie w Zielonej Górze, drugie u siebie z Warszawianką. Musieliśmy tutaj szukać punktów, bo w tym sezonie naprawdę jest ciężko. Każda zdobycz się liczy, a zwycięstwo na wyjeździe cieszy tym bardziej. Poza tym pojedynek z Zieloną Górą zawsze ma dodatkowy smaczek. Każdy taki mecz staramy się rozstrzygać na swoją korzyść. No i nie będę ukrywał, że w tym momencie bilans meczów ligowych to 7:3 dla nas.

2. Zgodzi się pan z kibicami, którzy powiedzieli, że wygraliście, bo byliście po prostu mądrzejsi?- Wiek oczywiście wskazuje na naszą korzyść. Jesteśmy bardziej doświadczeni, mamy kilku rutyniarzy i kilku młodych chłopaków. Myślę, że to dobra kombinacja. Dzisiaj bardzo dobrze zagraliśmy w obronie, w bramce Sylwek też się spisał. Troszeczkę szkoda tej drugiej połowy. W pierwszej mieliśmy czyste konto, jeśli chodzi o wykluczenia, a po przerwie jednak przez większość czasu graliśmy w osłabieniu.

3. Co powiedział wam trener Walenty Winokurow, gdy w drugiej połowie wziął czas w momencie, kiedy straciliście prowadzenie?- Może akurat tego nie będę powtarzał (śmiech). Na pewno ostro nas skrytykował, bo właśnie wtedy graliśmy w przewadze i straciliśmy kilka piłek... Te akcje powinny wyglądać zupełnie inaczej.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska