Listę zarzutów przedstawiła wicewójt gminy Alicja Mochol-Kędziora, która prowadzała czterodniową kontrolę GOK-u. Główne uwagi dotyczyły braku nadzoru nad pracownikami, łamania ustawy o podatku VAT, nierzetelnie prowadzonych sprawozdań z działalności gospodarczej GOK-u oraz sprzedaży artykułów spożywczych w sklepach na tzw. zeszyt.
- Gmina mogła skontrolować GOK tylko do wysokości dotacji, którą mu przyznaje - uzasadniał dyrektor. - Tymczasem sprawdzali sklepy, które stanowią odrębną działalność. Kontrola jest nieważna, bo przeprowadziły ją osoby do tego nieupoważnione, wbrew przepisom.
Dyrektor GOK-u twierdzi, że kontrola była niezapowiedziana i spowodowała straty, bo przez dwa dni zamknięte były dwa sklepy. - Dopóki urząd skarbowy nie ma zastrzeżeń do rozliczania sklepów, nie można mówić o błędach w ich rozliczeniu - przekonywał A. Jurkowski.
A. Kędziora-Mochol zarzuciła A. Jurkowskiemu, że twierdził, iż nie wie o sprzedaży towarów na zeszyt. - W pana wyjaśnieniach jest dużo mijania się z prawdą i mam dowód na to, że pan kłamie - powiedziała wicewójt.
- Dlaczego do kontroli GOK-u nie została powołana komisja rewizyjna? - pytał jej członek Robert Wierzbicki. Wójt gminy Marek Sadowski uzasadnił, że połowa składu komisji rewizyjnej to pracownicy GOK-u i stąd wzięła się taka decyzja. Wójt przyznał, że kontrola być może nie była zgodna z prawem, więc należy ją powtórzyć z udziałem biegłego księgowego. - Nigdy nie uważałem, że jestem alfą i omegą - przyznał wójt. - Chyba pójdę do Jurkowskiego po wykładnię prawną, jak skontrolować ten GOK.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?