Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozjuszony byk zabił kobietę. Relacja z miejsca wypadku

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
Przy drzwiach obory, w której doszło do tragedii stali ratownicy medyczni, prokurator, policja, strażacy i rodzina ofiary. Nikt nie potrafił wytłumaczyć agresywnego zachowania zwierzęcia.
Przy drzwiach obory, w której doszło do tragedii stali ratownicy medyczni, prokurator, policja, strażacy i rodzina ofiary. Nikt nie potrafił wytłumaczyć agresywnego zachowania zwierzęcia. fot. Jakub Pikulik
- Prosiła mnie o ratunek. Przyjechałem, ale było za późno - rozkłada ręce Jerzy Saturski. Gdyby pani Danuta go posłuchała i poczekała na pomoc, być może wciąż by żyła.

Białczyk to bardzo rozległa wieś położona kilka kilometrów od Witnicy. Domy w niej rozrzucone są od siebie o kilkaset metrów. Wszędzie fatalne, dziurawe i miejscami niemal nieprzejezdne drogi gruntowe. Gospodarstwo 67-letniej pani Danuty leży na uboczu. Przez zaorane pola widać z odległości kilkuset metrów, że coś musiało się tam stać. Radiowóz, ambulans, auto straży pożarnej i kilka innych, cywilnych samochodów. Parterowy dom otaczają zabudowania gospodarcze. Jeden z mocno już zniszczonych budynków okazuje się być oborą. To przy wejściu do niej zgromadzili się strażacy, policja i prokurator. Jest też rodzina zmarłej kobiety. To ją w poniedziałek przed ósmą rano śmiertelnie poturbował rozjuszony byk.

Kobieta szukała pomocy

- Zadzwoniła do mnie, że zwierzę zerwało się z łańcucha. Powiedziałem, że już do niej jadę, żeby zamknęła byka w oborze, poczekała w domu i nie zbliżała się do zwierzęcia. Już wcześniej pomagałem, na przykład kiedy któreś zwierzę rodziło. Taka pomoc to u nas nic nowego - wspomina Jerzy Saturski, są siad pani Danuty. Chociaż słowo "sąsiad" jest tu nie do końca właściwe. Ich domy oddalone są od siebie o około półtora kilometra. - Trochę potrwało, zanim po tych dziurawych, mokrych drogach dojechałem do niej rowerem. Nie wiem, piętnaście, może dwadzieścia minut. Było za późno, znalazłem ją leżącą pod kopytami byka - rozkłada ręce J. Saturski. Z kieszeni wyciąga kombinerki, którymi chciał związać drut, mający złączyć rozerwany przez zwierzę łańcuch.

Na ziemi leżało ciało

Pan Jerzy chwilę walczył z bykiem sam. - Był agresywny, próbowałem go odgonić, bo na ziemi leżało ciało Danuty. Chwyciłem za łopatę, ale zwierze nastąpiło na nią kopytem i dostałem trzonkiem pod oko - tłumaczy mężczyzna. Pod prawym okiem ma krwawy ślad. Saturski telefonu komórkowego nie ma, więc pojechał więc do najbliższego domu, w którym mieszkała rodzina kobiety. Stamtąd wezwano pogotowie. Okazało się jednak, że było już za późno. Kobieta miała zbyt poważne obrażenia. - Musieliśmy pilnować zwierzęcia, żeby do środka mogli wejść ratownicy. W pogotowiu mieliśmy węże z wodą, którą polalibyśmy byka, gdyby stał się agresywny - tłumaczy Henryk Mikisz z Ochotniczej Straży Pożarnej w Witnicy. W swojej 40-letniej karierze nie przypomina sobie podobnego zdarzenia.

Może to wiatr

Co było powodem takiego zachowania byka? - Przyczyn może być wiele. Nadchodzi wiosna, a to czas, kiedy zwierzęta są bardziej pobudzone. Nie bez znaczenia mogło być też to, że podeszła do niego kobieta. To mogło go rozjuszyć. Wpływ na agresywne zachowanie mógł mieć nawet wiatr. Obora stała na otwartej przestrzeni, byk mógł się po prostu przestraszyć - wylicza Marian Smolik, weterynarz z Gorzowa. Ale najbardziej prawdopodobna wersja jest taka, że zwierzę po prostu zerwało się z łańcucha i poczuło wolność. - Dlatego mógł stać się agresywny i stratować kobietę - tłumaczy weterynarz.
Na razie nie wiadomo, jakie będą dalsze losy zwierzęcia. - O tym zdecyduje powiatowy lekarz weterynarii. Może zdecydować o uśpieniu byka, jeśli uzna, że zwierzę jest niebezpieczne - tłumaczy Justyna Migdalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska