Tauron GTK Gliwice – Enea Zastal BC Zielona Góra 88:94
- Kwarty:27:19, 21:27, 18:21, 15:14, 7:13.
- GTK: Rowland 20 (1x3), Murphy 16, Ferguson 11 (2x3), Skifić 4, Ryżek 2 oraz Put 21 (3x3), Szlachetka 12 (2x3), Maciejak 2, Busz 0, Palmowski 0.
- Zastal: Alford 23 (4x3), Kutlesić 19 (3x3), Hadzibegović 14, Żołnierewicz 10, Zecević 0 oraz S. Wójcik 12 (2x3), J. Wójcik 9, Kowalczyk 5, Brewton 2, Trubacz 0.
- Nie możemy ich lekceważyć, bo mają podobny bilans jak my. To niezła, doświadczona drużyna – mówił przed wyjazdem na Śląsk trener Zastalu Oliver Vidin. Opiekun zielonogórzan w niczym się nie pomylił. Był to mecz walki, gliwiczanie zagrali nieźle, Zastal nie prezentował się rewelacyjnie, ale zgarnął całą pulę. A że po dogrywce i dodatkowych pięciu minutach emocji? Takie wygrane smakują jeszcze lepiej.
„Kosz za kosz” przez cały mecz
Zaczęło się od gry „kosz za kosz”. Zastal po trzech minutach prowadził 7:4, po czym gliwiczanie zaczęli grać szybciej i przede wszystkim skuteczniej. GTK po pierwszej kwarcie prowadziło 27:19.
- To, co zagraliśmy w obronie, szczególnie w ostatnich pięciu minutach to jest dramat. To niedopuszczalne, by rywal rzucił nam aż 17 punktów – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Zastalu Oliver Vidin.
Zielonogórzanie wzięli się jednak do pracy i w drugiej połowie szybko wyrównali. Zastal grał na niezłej, 50-procentowej skuteczności i do przerwy przegrywał zaledwie dwoma punktami 46:48.
W drugiej połowie obie drużyny długo szły „łeb w łeb”. Po 30 minutach zielonogórzanie prowadzili 67:66. Zryw przyjezdnych w czwartej odsłonie był piorunujący. Na sześć minut przed końcem spotkania biało-zieloni osiągnęli ośmiopunktowe prowadzenie (76:68). Końcówkę gliwiczanie mieli jednak bardzo dobrą. Nie tylko potrafili doprowadzić do wyrównania, ale na niespełna minutę przed końcem regulaminowego czasu gry wyjść na trzypunktowe prowadzenie (81:78). Zastal zagrał jednak fantastycznie, do dogrywki doprowadził najlepszy w zespole Bryce Alford. Po 40 minutach było 81:81, dlatego kibice otrzymali dodatkowe pięć minut emocji.
Dogrywka już zastalowska
W dogrywce Zastal już po 90 sekundach prowadził 86:81 i ustawił losy rywalizacji. Podmęczeni gliwiczanie nie byli w stanie odpowiedzieć i ostatecznie Zastal mógł się cieszyć z piątego wygranego meczu.
- Walczyliśmy do końca. Zabrakło nam skuteczności i sił w końcówce oraz chłodnej głowy, a rywal to wykorzystał – mówił jeden z koszykarzy GTK Mateusz Szlachetka. W zespole zielonogórskim mimo wygranej panował spokój.
- Nie było to nasze najlepsze spotkanie, szczególnie w kontekście wcześniejszych meczów. W czwartej kwarcie i dogrywce zagraliśmy lepiej na zasłonach i zrealizowaliśmy założenia trenera, dlatego wygraliśmy – powiedział Aleksander Zecević.
Mimo zwycięstwa sporo krytycznych uwag do swoich zawodników miał trener Oliver Vidin.
- Było bardzo ciężko, nie byliśmy do końca skupieni. Dobrze, że jest wygrana. Nie ma dla mnie znaczenia, ile meczów wygrywamy z rzędu. Każdy mecz musimy grać „na maksa”, a nie cieszyć się, ile razy wygrywamy z rzędu. Nie trafiliśmy 15 wolnych, do tego popełniliśmy 12 strat. To za dużo, ale cieszę się, że wygraliśmy – dodawał szkoleniowiec Zastalu.
Bez wytchnienia i odpoczynku
Przed drużyną zielonogórską prawdziwy maraton. W środę 23 listopada mecz w Energa Basket Lidze z Treflem Sopot, prowadzonym przez byłego trenera Zastalu Żana Tabaka. Tuż po spotkaniu zastalowcy wyjeżdżają do Talinna. W stolicy Estonii odbędą się pierwsze mecze grupy A ligi północnoeuropejskiej. W sobotę 26 listopada zielonogórzanie zmierzą się z estońskim BC Kalev/Cramo, a w niedzielę z ukraińskim BC Budivelnyk. Czasu na odpoczynek będzie więc niewiele.
Polub nas na fb
Dni Lawinowo-Skiturowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?