Na niedawno wyremontowanym stadionie piłkarskim w Rudnicy już na pierwszym rozgrywanym tam meczu doszło do rozróby. Były wyzwiska, alkohol i agresja. Organizatorzy i kibice bali się o swoje bezpieczeństwo. Sprawa jest poważna. W zeszłą środę na sesji rady gminy zajęli się tym radni. Wie o tym już też policja i wójt.
Organizatorzy pierwszomajowego spotkania relacjonują, że na stadionie pojawili się kibice z Krzeszyc. Zajęli klatkę gości, chociaż ich drużyna nawet nie grała wtedy meczu. - Po pewnym czasie zaczęli zachowywać się agresywnie. Był alkohol, wyzwiska, w pewnym momencie, gdy piłka wpadła do klatki, zabrali ją i nie chcieli oddać - relacjonuje Marian Smolarek, mieszkaniec Rudnicy i gminny radny, który powiadomił nas o sprawie. Po co właściwie na spotkaniu pomiędzy Rudnicą a Lemierzycami pojawili się krzeszyczanie? Dla rudniczan to jasne: chcieli zrobić zadymę, bo zazdroszczą nowego, pięknego stadionu. - Być może. Naprawdę nie wiem. Widziałem, że faktycznie był tam wandalizm, dlatego szybko opuściłem klatkę, w której kibice zachowywali się źle i nie reagowali na moje prośby o uspokojenie się - radny Dawid Hendzel, który też był na meczu.
To właśnie oburza organizatorów. Ich zdaniem radnemu nie przystoi, żeby stał w grupie agresywnych kiboli. - Byłem na tym meczu, ale nie mam sobie nic do zarzucenia, nie uważam, żebym zrobił coś złego - tłumaczy radny, ale też piłkarz Pogoni Krzeszyce i pracownik tutejszej szkoły.
Kiedy dzwoniliśmy na policję jeszcze w czasie meczu, zadano nam pytanie, kiedy się on skończy. Później policjanci powiedzieli, żeby na kolejne mecze wynajmować ochronę, a o tych najgroźniejszych informować na trzy tygodnie przed ich rozpoczęciem
Konflikt między Rudnicą i Krzeszycami jest tym bardziej absurdalny, że te dwie drużyny grają w zupełnie innych ligach. Rudnica to drużyna B-klasowa, podczas, gdy Krzeszyce grają w okręgówce.
Kilka dni po meczu byliśmy na stadionie. Faktycznie, klatka gości wygląda, jakby przeszło przez nią tornado. Zniszczone słupki podtrzymujące siatkę i sama siatka, resztki szkła po butelkach z piwem.
- Kiedy dzwoniliśmy na policję jeszcze w czasie meczu, zadano nam pytanie, kiedy się on skończy. Później policjanci powiedzieli, żeby na kolejne mecze wynajmować ochronę, a o tych najgroźniejszych informować na trzy tygodnie przed ich rozpoczęciem - tłumaczy Smolarek. - Przecież nie wiemy, na który mecz przyjadą znowu osoby z Krzeszyc szukające zadymy. Wychodząc z takiego założenia, policja powinna być na każdym spotkaniu, które organizujemy. Na ochronę zwyczajnie nas nie stać - mówi Jacek Kucharczyk, również radny z Rudnicy.
Policjanci twierdzą, że przyjechali tak szybko jak mogli. I obiecują przyjrzeć się konfliktowi, między kibicami z Krzeszyc, a Rudnicy. - Komendant sulęcińskiej policji planuje porozmawiać w tej sprawie z wójtem - mówi Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji. Również wójt przyznaje, że problem jest i trzeba go jakoś rozwiązać. - Konflikt między Krzeszycami i Rudnicą jest jak ten między Legią a Polonią. Sprawa faktycznie wymaga naszej interwencji. Będziemy o tym rozmawiać na sesji i z komendantem policji. Okazją do rozmów będzie też zaplanowane na 22 maja oficjalne otwarcie nowego stadionu - mówi wójt Czesław Symeryak. Na zwołanej w zeszłą środę sesji obiecał, że sprawa będzie potraktowana poważnie. - Chcemy rozmawiać z zarządami, piłkarzami i może nawet kibicami obu drużyn. Kto wie, może uda się nawet rozegrać wspólny mecz przyjaźni - mówił.
Zanim konflikt między kibicami nie ucichnie, policja ma swoje rady dla organizatorów przyszłych meczów. - Powinni poinformować nas o spotkaniu i ewentualnych zagrożeniach. Nie ma wówczas problemu, aby w tym rejonie do służby skierować policjantów. Będą mogli podjąć interwencję, kiedy zajdzie taka konieczność - tłumaczy Sławomir Konieczny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?