Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rudy Misiek znajdzie swój dom

Małgorzata Trzcionkowska 68 377 02 20 [email protected]
Misiek był ostatnio jedynym psem w przytulisku w Dzietrzychowicach. Ze zdziwieniem obserwował dużą grupę ludzi
Misiek był ostatnio jedynym psem w przytulisku w Dzietrzychowicach. Ze zdziwieniem obserwował dużą grupę ludzi Małgorzata Trzcionkowska
Przedstawiciele zielonogórskiej Inicjatywy dla Zwierząt skontrolowali gminne przytulisko. Mieli zastrzeżenia do czystości terenu oraz do prowadzenia ewidencji przetrzymywanych psów.

Rok temu mieszkańcy Dzietrzychowic zaalarmowali stowarzyszenie Inicjatywa dla Zwierząt z Zielonej Góry, że w przytulisku gminnym źle się dzieje.

Pracownik Zakładu Gospodarki Komunalnej miał zaglądać do psów sporadycznie. Zwierzęta miały być głodne, a woda w miskach zamarznięta.

O wspólną interwencję poprosili nas członkowie stowarzyszenia. Razem z Aleksandrą Niewiadomską z Inicjatywy dla Zwierząt wybraliśmy się do Dzietrzychowic. Relacje mieszkańców się potwierdziły. W bardzo skromnych boksach było pięć psiaków. W niektórych po dwa. Podłoga kojców była usłana odchodami, a z tyłu, za klatkami była cała, śmierdząca hałda.
Poprosiliśmy o interwencję wójta gminy Żagań Tomasza Niesłuchowskiego, który zadeklarował, że dopilnuje, aby teren został uprzątnięty, a zwierzaki miały dobre warunki.

Ponowna kontrola

- Byliśmy tu kilka miesięcy temu i zostaliśmy wezwani ponownie - stwierdza A. Niewiadomska. - Tym razem postanowiliśmy podjąć kontrolę z powiatowym lekarzem weterynarii.

- Nie wiedziałem, że ktoś ma przyjechać - stwierdza Czesław Pirga, który opiekuje się gminnym przytuliskiem.
Pojawiło się dwóch inspektorów z IdZ, dwoje pracowników Inspekcji Weterynaryjnej oraz dwie panie z Urzędu Gminy. Podniecony Misiek szczekał z radością, bo dawno nie widział przed swoją klatką tylu ludzi. Był jednocześnie onieśmielony, bo nie zdecydował się na opuszczenie kojca, mimo zachęt opiekuna i społecznych inspektorów.

Został tylko Misiek

Właściwie to nie było czego kontrolować, bo w całym przytulisku był tylko jeden pies. - Jego też wkrótce nie będzie - nadmienia Cz. Pirga. - Jest miły i łagodny, może też przebywać z dziećmi. Zostanie zabrany do szkoły w Bukowinie Bobrzańskiej.

Przedstawiciele Inspekcji Weterynaryjnej stwierdzili, że nie widzą większych problemów, bo warunki, w jakich przebywa pies są poprawne. Budy są osłonięte od deszczu i wiatru, a wewnątrz jest sucha słoma.

Jednak zastrzeżenia miała A. Niewiadomska, która wskazała, że odchody nadal leżą pod boksami dla zwierząt. Do tego okazało się, że gmina nie wie, co się dzieje z psami, które opuszczają przytulisko. Jeśli idą do adopcji, to nie wiadomo do kogo i nikt nie sprawdza, co się dalej z nimi dzieje. Inspektorzy weterynarii zapowiedzieli kontrolę dokumentów w gminie. - Tak faktycznie, to my nie mamy przytuliska - tłumaczy Elżbieta Jeziorska z UG. - Psy przebywają tutaj tylko przez kilka dni, Często nie są bezdomne i odbierają je ich właściciele. Jeśli nikt się po nie zgłasza, to trafiają do schroniska w Żarach, z którym mamy umowę.

Miastowi podrzucają swoje zwierzaki

- Ja tu w Dzietrzychowicach znam każdego psa - zaznacza Cz. Pirga. - Niektórzy mają po dwa, trzy. Ale bezdomnych niema. To ludzie z miasta przyjeżdżają i zostawiają nam swoje zwierzaki. Wyrzucają je z jadących samochodów, czy też przywiązują do drzew w głębi lasu, skazując je na powolną śmierć. Ja sam mam takiego przybłędę, którego znalazłem w lesie i zabrałem do domu, bo było mi go żal.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska