Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruiny tej wielkiej hali są jak poligon!

Rafał Krzymiński, (tr) 68 324 88 44 [email protected]
(fot. Paweł Janczaruk) Stanisław Pietraszkiewicz uważa, że miasto powinno wstydzić się za taki bałagan
(fot. Paweł Janczaruk) Stanisław Pietraszkiewicz uważa, że miasto powinno wstydzić się za taki bałagan
Teren po byłej Estradzie straszy już dziesięć lat. Gruzowisko przypomina poligon wojskowy, na którym ćwiczy się na wypadek wybuchu wojny. Straż miejska skierowała już wniosek do sądu przeciwko właścicielowi hali.

Przeczytaj też: Kiedy znikną ruiny po zielonogórskiej Estradzie?

- Ciekaw jestem, kiedy filmowcy nakręcą u nas dramat wojenny? - zastanawia się pan Marek, przechodząc ulicą Wrocławską i wskazując na ruiny po byłej Estradzie.

Hala Ludowa niszczeje od 2001 roku. Dzieła dopełnił ogień, który strawił konstrukcję hali.

Przez wiele lat jej właścicielem był Marek Warsicki, który kilka lat temu otrzymał zgodę miasta na rozbiórkę budynków. Chciał postawić tu obiekt wielkopowierzchniowy. Radni się nie zgodzili. Teraz właścicieli jest trzech, a każdy z nich, jak mówią nieoficjalnie urzędnicy, ma inną koncepcję zagospodarowania terenu.

W środę przeszliśmy się po gruzowisku. Bez trudu dostaliśmy się przez uszkodzoną siatkę. Widok, jaki zobaczyliśmy na myśl przywodzi zniszczenia po kilkugodzinnym nalocie lotniczym. Patrzyliśmy pod nogi, by nie wpaść do dziur, z których wystawały niebezpieczne druty.

- A te ściany są tak słabe, że może je powalić byle podmuch wiatru - ocenia Marek Rosolski. - To wstyd, żeby w samym centrum miasta był taki syf. Tym bardziej, że obok jest Palmiarnia. Edward Ujma, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w tej sprawie nie ma sobie nic do zarzucenia.

- Gruzowisko to nie jest obiekt budowlany - tłumaczy inspektor. - My odpowiadamy za te drugie. Nie będziemy zajmować się śmieciami. Inspektor o interwencję poprosił straż miejską. Komendant Sławomir Nowak: - Wniosek przeciwko właścicielowi jest w sądzie. Grozi mu do 5 tys. złotych mandatu.

Przeczytaj też: Zielona Góra: Znikają ruiny niedokończonego hotelu

Radny Prawa i Sprawiedliwości Jacek Budziński kilkakrotnie pytał prezydenta Janusza Kubickiego o ten teren. - Powinniśmy wyciągnąć wnioski na przyszłość - mówi. - W umowach podpisywanych z inwestorami musi się znaleźć zapis, który zmusi ich do rozpoczęcia prac budowlanych w wyznaczonym terminie pod groźbą kar.

Gorzowski przykład pokazuje, że to całkiem możliwe. Po latach sprzedano tam zabytkowy Czerwony Spichlerz. Obiekt kupiła za 262 tys. zł firma Baltik Investment. Umowa zostanie podpisana w sierpniu. W dokumencie znajdzie się zapis o karach. Chodzi o to, aby inwestor wykonał remont do którego się zobowiązał. Za każdy rok zwłoki zapłaci 50 tys. zł.

Czy podobnych rozwiązań nie można wprowadzić w Zielonej Górze? - Kary finansowe to nie panaceum na wszystko - tłumaczy wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk. - Naliczyliśmy pół miliona kary właścicielowi Złotego Domu, bo nie otworzył galerii w terminie. A teraz mamy wątpliwości. Jeśli chcemy ożywić deptak, nie powinniśmy przeszkadzać inwestorom. A galeria nie działa z uwagi na kłopoty z najemcami. Dziś to bardzo trudny rynek.

Wiceprezydent dodaje, że na tzw. spalonym lesie miasto będzie sprzedawać działki z zabezpieczeniem. - Chcemy mieć pewność, że ziemia nie będzie stała odłogiem. Inwestorom będą grozić dotkliwe kary - mówi Kaliszuk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska