Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rusza proces w sprawie potężnego przekrętu w banku

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
Proces w sprawie kredytowej rusza 9 marca w Sądzie Rejonowym w Nowej Soli.
Proces w sprawie kredytowej rusza 9 marca w Sądzie Rejonowym w Nowej Soli. fot. sxc.hu
Już za kilka dni rusza proces przeciwko kilkudziesięciu osobom, które wyłudziły kredyty w bankach PKO BP. Motorem tego procederu była 54-letnia Jolanta M. - Oszukała nas bez skrupułów - mówi bezrobotny Ariel.

Spotykam się z kilkoma oskarżonymi mężczyznami w barze za sławskim urzędem miasta. - Sądziłem, że tylko mnie poprosiła o pomoc, ale takich naiwniaków znalazła dużo więcej - mówi Ariel, pięćdziesięcioparoletni mężczyzna, bezrobotny od lat. - Znamy się od dawna, nawet jesteśmy jakąś tam rodziną. Mówiła mi, że potrzebuje pieniądze na kaucję dla syna. Nie mogłem odmówić. Wziąłem dla niej 20 tys. zł. Teraz mam dozór policyjny, inni też.

Jak wynika z aktu oskarżenia, sporządzonego przez nowosolską prokuraturę, takich osób jak Ariel, było ponad 40. Zazwyczaj bezrobotnych, niemajętnych, biednych mieszkańców Sławy i okolicznych miejscowości. Niektórzy uznani byli nawet za niepoczytalnych. Pobierali kredyty dla sławianki w bankach w Sławie, Wschowie i Nowej Soli. Jak to było możliwe?

Prokuratura wykazała w śledztwie, jak wyglądał mechanizm udzielania kredytów. Wszystko zaczęło się latem 2006 roku. Pani Jola znała dwie kobiety pracujące w banku PKO BP - Małgorzatę W. i Elżbietę S. W. Dogadała się z nimi, że przyśle Wioletę S., która weźmie kredyt. Wcześniej dostarczyła im zaświadczenie, że kredytobiorczyni pracuje w sklepie, którego właścicielką jest kolejna znajoma pani Joli. Kobieta jednak wcale nie pracowała, o czym pracownice banku wiedziały. Małgorzata W. przygotowała stosowną umowę. Pani Wioleta stawiła się w banku tylko po to by złożyć podpis.

Pieniądze trafiły z kolei do pani Joli. Później w bankach w Sławie i w Nowej Soli pojawiały się kolejne osoby, posługujące się także sfałszowanymi zaświadczeniami o zatrudnieniu w sklepie, firmach budowlanych, barach, a także w przedsiębiorstwach, które w ogóle nie istniały. Proceder trwał do końca 2009 roku.

Historia, jak ta z panią Wioletą, powtórzyła się przez kolejne cztery lata około 50 razy, zmieniali się tylko kredytobiorcy. Pożyczki wynosiły od 15 do 35 tys. zł. - Oszukała mnie. Mówiła, że potrzebuje pieniądze na kaucję za syna - mówi 63-letni, bezrobotny Zbigniew. - A ja dobrze wiem, jak jest tam za kratami, więc chciałem pomóc temu chłopakowi. Wziąłem dwa kredyty, każdy po 19 tys. zł. Teraz pewnie za to, że chciałem pomóc i zaufałem tej kobiecie, znów pójdę siedzieć.

Do baru na spotkanie ze mną przyszedł także 55-letni bezrobotny Piotr. - Wie pani, do tego kroku posunęła mnie bieda - powiedział. - Wziąłem 15 tys. zł, a dostałem za to 2 tys. zł i kartę bankomatową na 2 tys. zł. Wierzyłem, że jej pomagam, a także w to, że spłaci ten kredyt. Bo przecież biedna nie była, ma dom, bar, handluje starociami.

Ja wynika z prokuratorskiego śledztwa, pani Jola początkowo spłacała kredyty, korzystając z pieniędzy z kolejnego kredytu. Ale w końcu to ją przerosło. Aresztowano ją 7 grudnia 2009 roku, i osadzono w areszcie na trzy miesiące. Wyszła za kaucją. Prokuratura zarzuciła jej działanie w porozumieniu z innymi, wprowadzanie w błąd banku i czerpanie z tego korzyści majątkowych.

- Każdy z nas pojawiał się tylko raz w banku by złożyć podpis, wszystko było już załatwione, a pieniądze trafiały do rąk pani Joli - zapewnia Ariel. - Niektórzy brali za tę "przysługę" jakieś pieniądze, inni nie, pomagali honorowo, jak ja.

Jolanta M. przyznała się do zarzucanych jej czynów i wnioskowała o dobrowolne poddanie się karze, bez procesu. Prokuratura zażądała dla niej 3 lat i 6 miesięcy pobawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 8 lat okresu próby oraz spłatę 400 tys. zł w okresie 6 lat. Decyzję podejmie sąd.
- Każdy z nich wiedział co robi -powiedziała nam pani Jola. - Co, rozumu nie mieli? Jak brali po 2 tys. zł, to było dobrze, a teraz narzekają, że tacy pokrzywdzeni. I kłamią, że nic nie brali. Ja nie chcę mieć nic wspólnego z tymi ludźmi. Mam już swój wyrok, wiem ile mam spłacić. Nie życzę sobie, żeby mnie ktoś teraz niepokoił.

Proces w sprawie kredytowej rusza 9 marca w Sądzie Rejonowym w Nowej Soli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska