Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszyli niezadowoleni

JAN OSIECKI
Demonstracja górników zamieniła się w regularną bitwę z policją. Utarczki rozpoczęli pijani w sztok związkowcy.

Sejm przypominał wczoraj oblężoną twierdzę: podwójny płot ze stalowych barierek, za nimi w dwóch rzędach stali policjanci z oddziałów prewencji. Na sejmowym dziedzińcu były armatki wodne. Policjanci mieli miotacze gazu łzawiącego oraz broń gładkolufową.
Górnicy pojawili się przed Sejmem wcześnie rano. Byli wyraźnie podenerwowani. Z każdą minutą w tłumie wzrastało niezadowolenie. - Nie rzucajcie petardami, nie bijcie się z policją - wołali organizatorzy protestu. Jednak raz po raz wybuchały petardy.
Marszałek Sejmu przyjął delegację, ale odprawił górników z kwitkiem. To wywołało wściekłość w tłumie. Zaczęto szarpać barierki. Do zamieszek nie doszło. Tłum uspokoiła wiadomość, że będzie kolejne spotkanie.
Górnicy szybko zaczęli walczyć z nudą spowodowaną przedłużającymi się negocjacjami. Czas skracali ogołacając z zapasów pobliskie sklepy monopolowe. Topniały zapasy wódki, przed południem w okolicy Sejmu nigdzie już nie można było dostać nawet kropli piwa.

Ruszyli niezadowoleni

W samo południe demonstracja zmieniła się w piknik. Negocjacje w Sejmie wciąż trwały. W końcu marszałek zgodził się, aby sejmowa komisja polityki społecznej rozważyła wyłączenie kwestii emerytur górniczych z całego projektu ustawy o emeryturach i rentach. Związkowcy byli zadowoleni.
Gdy posłowie zbierali się, aby zacząć dyskutować nad projektem ustawy, z gmachu Sejmu wyszli przywódcy górników. - Będą emerytury pomostowe dla górników dołowych (a więc wcześniejsze emerytury dla tych, którzy pracują pod ziemią - red.) - ogłosił radośnie Waldemar Barc, szef komisji krajowej Związku Zawodowego Pracowników Dołowych. - Jutro Sejm to przegłosuje - dodał.
Zamiast aplauzu usłyszał gwizdy innych grup górniczych, które również chciały wcześniejszych emerytur. W kierunku Sejmu poleciały natychmiast petardy i śruby. Rozszalały tłum przerwał w ciągu kilku sekund barierki odgradzające parlament od wiecujących. Policja raz po raz wystrzeliwała z miotaczy ładunki z gazem łzawiącym.
Spokojniejsi górnicy natychmiast zaczęli się wycofywać w kierunku autobusów, którymi przyjechali.

Pijani demolowali

Przed Sejmem pozostało jednak przeszło tysiąc podpitych osób. Na głowy policjantów posypał się grad kamieni. Górnicy rozbijali betonowe kwietniki, śmietniki, a także płyty chodnikowe. W powietrzu fruwał gruz. Jeden z kamieni trafił w głowę policjanta. W stanie ciężkim został odwieziony do szpitala.
Do karetki pogotowia górnicy przynieśli jednego ze swoich kolegów. - Zabili go, zabili - krzyczeli wzburzeni. Mężczyzna był nieprzytomny. Już w szpitalu okazało się, że miał zapaść alkoholową. Badanie wykazało 2,6 prom. alkoholu.
Policjantom po kilkunastu minutach regularnej bitwy w końcu udało się rozbić zwarty tłum na kilka mniejszych grup. Plac przed Sejmem wyglądał jak po eksplozji bomby.
Górnicy niechętnie zaczęli wracać do autokarów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska