Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rutkowski? To szpaner

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
Zbigniew Tankielun ponad 25 lat przepracował w policji. Pracował m. in. w wydziale narkotykowym CBŚ. Po przejściu na emeryturę postanowił zostać prywatnym detektywem. Pracuje w Gorzowie, w firmie Contra Risk Management.
Zbigniew Tankielun ponad 25 lat przepracował w policji. Pracował m. in. w wydziale narkotykowym CBŚ. Po przejściu na emeryturę postanowił zostać prywatnym detektywem. Pracuje w Gorzowie, w firmie Contra Risk Management. Jakub Pikulik
- Praca detektywa to nie film sensacyjny. Gdyby ktoś sfilmował ich pracę, to ludzie zasypialiby przed telewizorami. Tymczasem Rutkowski działa jak w filmie. Przeszkadza policji - mówi Zbigniew Tankielun, prywatny detektyw z Gorzowa.

- Rutkowski to narodowy bohater, czy narodowy błazen?- Miałem z nim incydentalny kontakt ponad 10 lat temu w Olsztynie, kiedy pracowałem w "narkotykach". Było to w okolicznościach, których on nie był w stanie zapamiętać i zapewne wolałby o tym nie mówić. W mojej opinii nie jest żadnym bohaterem a jedynie egocentrycznym szpanerem.

- Może on działa tak, jak detektywi w filmach? I to się ludziom podoba.- Pewnie tak, chociaż jest to robione na pokaz. Praca detektywa to nie jest film sensacyjny. Gdyby ktoś chciał zrobić film o tym, jak naprawdę pracujemy, to ludzie zasypialiby przed telewizorami. Malanowski i jego partnerzy wyrabiają w potencjalnych klientach fałszywe wyobrażenie.

- Czyli policja nie jest dla was, detektywów, konkurencją?- Absolutnie nie. W wielu sprawach musimy ściśle współpracować z organami ścigania i tak się dzieje. A Krzysztof Rutkowski i jego firma traktują policję jako rywala. Chodzi mu o to, żeby za wszelką cenę szybciej "coś wykryć", nieważne jakimi metodami. Promuje siebie.

- Akcja w Sosnowcu była dobrym sposobem na reklamę?- Dokładnie tak. Krzysztof Rutkowski pojawił się na "medialnej scenie" w momencie, kiedy oferta nagród za odnalezienie dziecka przekroczyła 150.000 zł. Cała akcja kosztowała go maksymalnie kilkadziesiąt tysięcy. A co z tego miał? Praktycznie codziennie jest na pierwszych stronach gazet, w internecie, na czołówkach gazet. Na takie reklamy wydałby miliony złotych. Jestem przekonany, że on od tej rodziny nie wziął pieniędzy, zaoferował im po prostu swoją pomoc. Tak samo mógł zrobić każdy inny obywatel.

- Mógłbym być jak Rutkowski?!- Tak! Przychodzi pan do rodziny i oferuje pomoc. Kto by w takiej dramatycznej sytuacji odmówił? Do tego nie potrzeba umowy, czy licencji. Wziąłby pan swoich kolegów, szukał, rozpytywał, chodził po ludziach, robił wywiady, rozklejał ulotki...

- I to pomaganie Rutkowskiego przeszkadzało policji?- Prawdę mówiąc policja na początku zaprzepaściła szansę nawiązania korzystnych relacji z tą rodziną. Później niestety nie udało się tego nadrobić, a pałeczkę przejął Krzysztof Rutkowski. Ktoś, kto w tym siedział, policjanci, prawnicy, czy ludzie, którzy na chłodno potrafią to przeanalizować, dostrzegą negatywne działania Rutkowskiego. Ale zwykły człowiek, co sobie pomyślał? Że skuteczny jest Rutkowski, czy policja?

- Rutkowski.- No właśnie. Wychodzi na to, że policja jest nieskuteczna, nic nie robi, zawaliła już wcześniej sprawę Olewnika, teraz ta historia. I nieważne, co teraz zrobiłaby, jakby się tłumaczyła, to "smród" pozostaje.

- Rutkowski mówił, że "złamali" tę kobietę i dlatego się przyznała...- Zainscenizowali sytuację, w której zgłosili się podstawieni świadkowie, twierdząc, że wózek od początku był pusty, że kobieta położyła się na chodniku sama. Użyli prostego i skutecznego pod względem technicznym fortelu. Policja takiej prowokacji nie mogłaby zrobić, choćby dlatego, że prostu zabrania tego prawo. Wtedy, matka małej Magdy pod względem procesowym była jeszcze świadkiem, a prawo zabrania wszelkich form wywierania presji na świadka. Sposób zadziałania Krzysztofa Rutkowskiego i tak na pewno zostanie wykorzystany przez obrońcę matki dziecka.

- Znowu byłaby wina policji?- Tak. Pan Rutkowski powiedziałby, że on przecież zrobił swoje, a policja nie potrafiła odnaleźć ciała dziecka, wydobyć z matki tej informacji. To, co zrobił Rutkowski było niepotrzebne. Jestem pewny, że ona i tak by się przyznała. Zaryzykuję twierdzenie, że była to stosunkowo prosta sprawa. Dramatyczna, ale prosta. Ale policja nie mówi o tym w mediach.

- Ta sprawa zaszkodziła w jakiś sposób innym detektywom w kraju?- Oczywiście. Policja usztywnia się, jak tylko słyszy, że ma do czynienia z detektywem. Podświadomie nie daje wiary naszym intencjom, szuka przysłowiowego drugiego dna. W zupełnie prozaicznej sprawie kradzieży bagażu rozmawialiśmy kilka dni temu z jednym z komendantów z kraju. Nie wnikając w szczegóły powiedział, że nam nie pomoże, bo ma żonę małe dzieci i chce jeszcze mieć pracę... Niestety, im dłużej Pan Rutkowski będzie brylował w mediach, tym nasza praca będzie trudniejsza.

- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska