Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruud i Cristiano

Andrzej Flügel 68 3248806 [email protected]
Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Fajnie jest wrócić z urlopu i spokojnie, już z pewnym dystansem, poczytać o tym, co działo się w naszym pięknym kraju.

Z dystansem, bo przecież wyniki naszych zespołów znałem, gdyż koledzy przysyłali mi je na bieżąco. Choć żużel aż tak mnie nie grzeje, jak tu niemal prawie każdego, zacząłem od derbów. Wiem już wszystko: kto i w którym meczu zawalił, jakimi ścieżkami trzeba było jechać w Gorzowie, kiedy nastąpił przełomowy moment pojedynków, jakie były odcienie smutku i radości.

Ciesząc się z awansu Falubazu szkoda mi Stali, bo liczyłem na to, że dwie lubuskie drużyny awansują do półfinału. Z tego wszystkiego najbardziej żal mi prezesa Władysława Komarnickiego. Jego zaangażowanie, determinacja, walka o gorzowski żużel zasługuje na wielki szacunek. Można prezesa nie lubić, można mieć pretensje za niektóre emocjonalne wypowiedzi i podkładanie ognia pod kocioł, ale tego, co zrobił dla tej dyscypliny w mieście nad Wartą, nie sposób nie dostrzec. W tym sezonie stawał wręcz na uszach. Jak się wydaje uczynił wszystko ze swej strony by zmontować zespół mogący powalczyć, jeśli nie o mistrzostwo, to przynajmniej medal. I znów nie wyszło...

Przy okazji tego pojedynku rozgorzała dyskusja o play offach w żużlu. Myślę, że od nich się już nie ucieknie. To sposób na podkręcenie emocji i uatrakcyjnienie rozgrywek. Mają jakiś element z loterii, bo można cały sezon spisywać się świetnie, a mieć słabszy tydzień, albo kontuzjowanego zawodnika i przegrać cały sezon, ale tak to już jest.

Z drugiej strony żużlowy play off jest kulawy. Zespół, który jest wyżej w tabeli nie ma żadnego handicapu. To, że drugi mecz jeździ u siebie? Proszę nie żartować. Powinno być tak; pierwszy mecz u słabszego, potem rewanż u silniejszego. Jeśli mają po jednym zwycięstwie, kolejny pojedynek u wyżej notowanego. Tak jest w grach zespołowych. I to jest sprawiedliwie. I nie piszę tego pod wpływem tego co się zdarzyło w Gorzowie, bo w tym regulaminie który proponuję i tak Falubaz by awansował. Trzeba jednak coś zmienić. Także dlatego, że w tym systemie jest możliwość różnych kombinacji pod wpływem tego co działo się na innych torach. A przecież Polak potrafi...

Pisałem, że uciekłem od naszych problemów na bułgarską plażę. Jechałem kiedyś przed laty z Aten, z meczu Legii z Panathinaikosem, przez Bułgarię i Rumunię. Opowieściami z tamtej przeprawy raczę do dziś kolegów podczas imprez. Czego tam nie było? Dziurawe szosy, faceci pobierający reket na granicy, jacyś koczownicy przy drogach i strach o to czy w ogóle wrócimy i obejrzymy jaszcze jakiś mecz. Dziś to już inny świat.

Owszem, mają jeszcze sporo do zrobienia, ale podróżować można już bezpiecznie. Wiem, bo głęboką nocą przejechałem całe Karpaty i Dracula absolutnie nic mi nie zrobił. Co ciekawe, na Bałkanach szaleje moda na piłkarskie koszulki, która u nas jest już lekko schodząca. Widziałem więc Ruuda van Nisterlooya, który w samym środku Rumunii spokojnie wracał sobie konikiem z pola, targając furę siana na której siedziała żona z synem. Z kolei przy bułgarskiej plaży arbuzy sprzedawał Cristiano Ronaldo. Gdzież to ich wyniosło?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska