Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rybacy mogą pójść z torbami

Mateusz Feder 507 050 587 [email protected]
Rybak Ryszard Karlicki przyznaje, że przez wielkie czynsze dzierżawy jezior, niebawem może przestać zarzucać sieci
Rybak Ryszard Karlicki przyznaje, że przez wielkie czynsze dzierżawy jezior, niebawem może przestać zarzucać sieci Mateusz Feder
- Jeśli nadal będziemy płacić wysoki czynsz za dzierżawę jezior, to pójdziemy z torbami! - grzmią rybacy. - Takie są stawki i nie ma wyjścia - słyszymy w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Poznaniu.

Ryszard Karlicki, rybak z Ługów nie owija w bawełnę. - Czynsz za dzierżawę jezior jest tak wysoki, że nie jestem w stanie na to zarobić. Najprawdopodobniej będę musiał ograniczyć swoją działalność - przyznaje. Rybactwem trudni się od lat. Tylko w tym fachu czuje się jak ryba w wodzie.

Od Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu, który jest właścicielem tych jezior Karlicki dzierżawi łącznie tysiąc hektarów akwenów wodnych. 100 ha ma swoich. - Jeśli kwoty się nie zmniejszą, będę łowił tylko na tym co mam - mówi. I krytykuje dalej: - Od kilku lat w gospodarce rybackiej jest coraz gorzej. W jeziorach jest mało tlenu, ryby wymierają, dochody są coraz mniejsze - wylicza i podaje przykłady: - W tym roku wyginęło mnóstwo węgorzy, od kilku lat nie ma w ogóle siei. Kiedyś rocznie wyławiałem 10 ton sielawy, teraz to ledwie 700 kg - kiwa głową Karlicki. Za pół roku dzierżawy musi zapłacić RZGW 80 tys. zł.

W podobne tony uderza Ryszard Jeżyński, który prowadzi gospodarstwo rybackie w Dobiegniewie. Dzierżawi 8 jezior, ma też stawy hodowlane. I podobne problemy jak Karlicki. - Czynsz jest ogromny, a ryb coraz mniej - tłumaczy. W 2006 r. od Agencji Nieruchomości Rolnych wszystkie akweny wodne przejął właśnie RZGW w Poznaniu. Zmieniły się zasady dzierżawy, ceny podskoczyły nawet o 300 proc! Wszystko dlatego, że za hektar dzierżawionego jeziora płaci się jak za kwintal zboża. - Kiedyś za tonę zboża płaciło się 350 zł, a teraz nawet 1 tys. zł - objaśnia Jeżyński.

Dyrektor RZGW w Poznaniu Dariusz Krzyżański przyznaje, że otrzymuje wiele skarg od rybaków w tej sprawie. Tłumaczy, że przejmując jeziora od Agencji Nieruchomości Rolnych, przejął także rybaków, którzy mieli podpisane kilkuletnie umowy na starych zasadach. - Jeśli ktoś twierdzi, że za dużo płaci, może zrzec się dzierżawy, my ogłaszamy nowy konkurs na dzierżawę danego jeziora i wygrywa ten, który przedstawi najlepszą ofertę. To są nowe i klarowne zasady - wyjaśnia Krzyżański. I zastrzega. - Wtedy dzierżawca odpowiada za zarybianie danego akwenu, jego utrzymanie itp. My to wszystko kontrolujemy. Jeziora dzielą się na tzw. operaty rybackie, czyli okręgi o różnej klasyfikacji wód.

- Moje akweny wodne mieszczą się w dwóch takich operatach, a jeśli chciałbym wystartować w konkursie, to muszę na każdy taki okręg przygotować oddzielny biznesplan, który kosztuje 5 tys. zł. Skąd na to brać pieniądze! - złości się Jeżyński. I dodaje: - To kpina, bo wygrywa ten kto ma więcej pieniędzy i wtedy rządzi. Nie interesuje go fachowość, tylko zyski. To jest wielka strata dla porządnej gospodarki rybackiej - ciągnie dalej rybak. Karlicki kwituje sprawę krótko: - W taki sposób długoletnie tradycje rybackie zostaną zatracone. Ale o tym nikt nie myśli - podsumowuje.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska