Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeź starych drzew. Pod topór idą wiekowe dęby, jawory...

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
- Uspokajam wszystkich. Widoczny na zdjęciach surowiec drzewny jest pozyskiwany z cięć, które były już wcześniej zaplanowane. Nie jest to żadna działalność rabunkowa, a wszystkie pozycje drzewne, które zostały wycięte, zostaną odnowione - mówił nam wczoraj Artur Tararuj, nadleśniczy Nadleśnictwa Nowa Sól.
- Uspokajam wszystkich. Widoczny na zdjęciach surowiec drzewny jest pozyskiwany z cięć, które były już wcześniej zaplanowane. Nie jest to żadna działalność rabunkowa, a wszystkie pozycje drzewne, które zostały wycięte, zostaną odnowione - mówił nam wczoraj Artur Tararuj, nadleśniczy Nadleśnictwa Nowa Sól. Olga Klamecka
Świadkowie mówią o rzezi drzew i pogoni leśników za pieniędzmi. Zajęliśmy się sprawą. "Sprawcy" bronią się gospodarką planową i cennym surowcem.

- Chciałbym prosić o interwencję w sprawie rzezi wiekowych drzew, której dokonują Lasy Państwowe w okolicy Zatonia - pisze Czytelnik, członek Stowarzyszenia Nasze Zatonie pod Zieloną Górą. I dodaje, że cięto dwustuletnie drzewa pamiętające czasy, gdy w okolicy polowały koronowane głowy. I kolejny sygnał, tym razem telefoniczny, od Czytelnika z Przyborowa pod Nową Solą: - W lesie pod Siedliskiem gromadzone są ścięte piękne dęby i inne szlachetne drzewa. Jak można coś takiego robić, niech jeszcze zetną "Bartka" i "Chrobrego"?!

W lesie między Przyborowem i Siedliskiem drzewa leżą pocięte na równe klocki. Tu zwożone są najpiękniejsze sztuki z południa regionu. Czekają na kupców. Już nie szumią. - Dzwoniłem do leśników i wiecie, jaką melodyjkę oczekiwania na połączenie mają w telefonie? Szum drzew i śpiew ptaków! - denerwuje się przyborowianin. - To kpina! Gonią tylko za kasą.

Kupowanie drewna jak dzieł sztuki

Obsadzona dębami droga w Barcikowicach, ciągnąca się wzdłuż czoła morenowych wzgórz, robiła wrażenie. Było tu niczym w parku. To już przeszłość. Zostały wycięte. Także w Zatoniu, w tzw. zwierzyńcu, gdzie przed wiekami mniej i bardziej egzotyczne zwierzęta hodowała księżna Dorota Talleyrand. To samo stało się w wielu lasach całego regionu.

Sprawdziliśmy, dlaczego.

Przed rokiem po raz pierwszy w historii zielonogórskich lasów sprzedano dębinę i to na specjalnych zasadach. 143 kubiki (metry sześcienne) po 1,8 tys. zł za każdy. Uznano to za bardzo dobrą cenę. Szlachetne gatunki drzew są na wagę złota. Stąd sprzedaje się je na zasadzie tzw. submisji. To procedura, która pozwala na dokładne obejrzenie przez klienta surowca przed zakupem. Trafia tutaj drewno wyselekcjonowane i poddane szczegółowej ocenie przez leśników-specjalistów, nazywanych brakarzami. Drewno to jest specjalnie traktowane, poczynając od pozyskania, poprzez transport, kończąc na wyeksponowaniu na składnicy.

Wszystko przypomina kupowanie dzieł sztuki. Każdy chętny otrzymuje katalog, w którym nie określa się jakości przygotowanego surowca, pozostawiona jest ona ocenie kupującego. Nie ma też podanej ceny minimalnej. Decyzje, do kogo drewno trafi, podejmuje program komputerowy. Wybiera najwyższe oferty na poszczególne losy - to określenie konkretnej sztuki drewna przeznaczonej do sprzedaży.

Przeczytaj też: Las wokół Ośna pełen jest śmiertelnych pułapek (wideo)

Leśnicy zapewniają jednak, że doskonale wiedzą, co robią i kierują się nie tylko względami finansowymi. - Cóż, następuje wymiana pokoleń, mija czas, gdy konkretny las, konkretne drzewo ma najlepszy okres produktywny. 100, 120 lat i później zaczyna zamierać - mówi Janusz Frankowski, wicedyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze. - Drzewa w pełni sił to także wymarzony materiał na dobre następne pokolenia. Dęby, jawory to ciekawy i cenny surowiec. Przez lata sprzedawany był często na opał czy na gonty. Teraz można uzyskać naprawdę dobrą cenę. A wiele firm, artystów zyskuje ciekawe drewno. Jawor kupują włoscy lutnicy, a niespodziewanie dobrą cenę uzyskała dębina, którą pewnie byśmy wybrakowali. Miała ciekawe przebarwienia od metalu...

Przeczytaj też: Miód akacjowy naszym tradycyjnym produktem

Dyr. Frankowski zapewnia, że drzewa te i tak poszłyby pod piły, nawet bez specjalnych licytacji. Co 10 lat sporządzany jest tzw. plan urządzeniowy, gdzie waży się przyszłość konkretnego drzewostanu. Z drugiej strony pozostawiają do naturalnej śmierci 5 proc. drzewostanów, gdzie rozwijają się naturalne procesy ekologiczne. Pozostawiane są również stare drzewa z dziuplami i stanowiskami rzadkich owadów. - Co do Zatonia: kilka lat temu zwróciliśmy się do wszystkich gmin i działających lokalnie organizacji z prośbą o sugestie, co do lasów, które mają specjalne znaczenie historyczne, kulturowe - mówi Frankowski. - O Zatoniu nikt nic nie mówił i ten tzw. zwierzyniec podlegał normalnym regułom gospodarki leśnej. Barcikowice? Poszerzaliśmy drogę ze względów przeciwpożarowych.

Jeszcze jedno: "Bartek" i "Chrobry" nie miałyby dziś żadnych szans dożyć sędziwego wieku. Leśnicy zaprzeczają. Owszem, ale pod warunkiem, że wyrosłyby w rezerwacie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska