Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd trzeci raz sprawdza, jak wujek molestował

(jm)
Od lewej: mecenas Michał Kałużny, oskarżony Jacek C., mecenas Janusz Stefańczyk
Od lewej: mecenas Michał Kałużny, oskarżony Jacek C., mecenas Janusz Stefańczyk Jarosław Miłkowski
W Sądzie Okręgowym zakończył się proces Jacka C., pedofila spod Starego Kurowa. Wyrok na niego zapadnie w najbliższy poniedziałek.

- Czyny, których dopuścił się Jacek C., były wyjątkowo ohydne i wymagają potępienia. Wnoszę o wymierzenie mu maksymalnej kary, czyli - jak w poprzednim wyroku - dziesięciu lat pozbawienia wolności i 10-letniego zakazu kontaktu z pokrzywdzonymi - mówił we wtorek na sali rozpraw prokurator Jacek Wasilewski.

Sąd okręgowy już po raz trzeci mierzy się ze sprawą Jacka C. Jest on oskarżony o molestowanie seksualne pięciorga niepełnosprawnych dzieci swojego brata. Zdaniem śledczych, przestępstwa na trzech dziewczynkach i dwóch chłopcach miał się dopuszczać przez dziesięć lat zanim w 2013 trafił za to do aresztu.

Wyrok w tej sprawie Jacek C. usłyszał już dwukrotnie. Za każdym razem był ten sam, czyli dziesięć lat za kratkami. Dwukrotnie jednak sprawa trafiała też do Sądu Apelacyjnego w Szczecinie. A ten nakazywał powtórkę procesu. Ponad rok temu nakazał sprawdzenie, czy wobec dzieci była używana była przemoc. Teraz sędzia miał sprawdzić, w jakim dokładnie okresie dochodziło do molestowania.

- Oskarżony twierdził, że do tych czynów dochodziło do trzech lat przed zatrzymaniem - mówił z kolei w mowie końcowej Michał Kałużny, obrońca Jacka C. Ponieważ oskarżony nie przyznaje się do molestowania chłopców, wnosił o uniewinnienie w tej części oskarżenia. Jeśli zaś chodzi o molestowanie dziewczynek, prosił o karę sprawiedliwą. - Dyrygent jednego z chórów poznańskich dostał za molestowanie karę sześciu lat więzienia. Ks. Wojciech G. za podobne czyny na dwóch kontynentach - sześć lat więzienia - wyliczał adwokat. - Kara powinna być wielokrotnie niższa. Nie zapominajmy o jej celach prewencyjnych, ale nie stawiajmy ich na piedestale - mówił.

Oskarżonymi w procesie są też Monika i Szczepan C., rodzice pokrzywdzonych dzieci. Zdaniem prokuratury, mieli o wszystkim wiedzieć, a z przekazywanych dzieciom przez wujka pieniędzy po molestowaniu zrobić sobie nawet stałe źródło dochodów. - Po pierwszym sygnale powinni nie dopuścić do kolejnych czynów - mówił prokurator. Chce dla nich kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć i dozór kuratora.

- Ani winy, ani sprawstwa przypisać rodzicom nie sposób. To prokuratura ma obowiązek udowodnić, że doszło do przestępstwa. Rodzice obowiązku udowodnienia swojej niewinności nie mają. A dowody obciążające Monikę i Szczepana C. nie istniały - przekonywał Janusz Stefańczyk, obrońca rodziców, wnosząc o ich uniewinnienie.

Sędzia Rafał Kraciuk ogłosi wyrok w najbliższy poniedziałek. Ponieważ przed tą datą mija termin tymczasowego aresztowania dla Jacka C., sąd przedłużył areszt o kolejne trzy miesiące.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska