Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd w żółwim tempie

Michał Iwanowski
rys. Tomasz Wilczkiewicz
Oskarżeni w procesie o wielomilionowe malwersacje w nowosolskim Dozamecie od dwóch i pół roku czekają na rozpoczęcie procesu.

Jeszcze trochę, a zarzuty ulegną przedawnieniu. I sprawiedliwość ich nie dosięgnie.

Stary Dozamet upadł w 1999 r. O dziwnych okolicznościach tej upadłości pisaliśmy w lipcu 2003 r. w cyklu reportaży śledczych "Na żerowisku". Wtedy dopiero toczyły się śledztwa. Ostatniego dnia grudnia 2004 r. do sądu w Nowej Soli trafił akt oskarżenia, który zarzucił byłym szefom zakładu liczne wielomilionowe przestępstwa gospodarcze. Akta trafiły na sądową półkę i przeleżały... do maja br. Dwa i pół roku! Pierwszą rozprawa odbyła się 7 maja, ale wtedy okazało się, że jeden z oskarżonych - Piotr G. - nie podjął wezwania. Kolejny termin - w połowie lipca.

Sprawa nie rusza
Co dalej? Nie wiadomo. Wiadomo, że jeden z zarzutów - dotyczący fikcyjnej transakcji zakupu maszyn Dozametu przez firmę Piotra G. Interinwest po to, by wyłudzić zwrot podatku VAT na 1,2 mln zł - przedawni się 13 kwietnia 2009 r. Bo wtedy minie 10 lat od popełnienia tego czynu. - To niestety całkiem prawdopodobne, biorąc pod uwagę liczbę świadków, jakich trzeba przesłuchać - obawia się autor aktu oskarżenia prokurator Piotr Baczyński. Co więcej - do 13 kwietnia 2009 r. wyrok musiałby się uprawomocnić, czyli zapaść nie tylko w sądzie nowosolskim, ale i w apelacji. A to mało realne. Co jest więc możliwe? Albo to, że sąd wysłał wezwanie nie tam, gdzie trzeba, albo to, że oskarżeni o tym wiedzą i po prostu grają na zwłokę. A gra jest warta świeczki, bo grozi im do kilku lat więzienia.

Dzwonimy do Piotra G. Mówi, że nic nie wie o tym, żeby jego proces miał się zacząć. - Jeśli bym dostał wezwanie, na pewno bym się stawił w sądzie - zapewnia. - Chcę, żeby sprawa ruszyła, bo mam nadzieję, że zostanę uniewinniony. Nie wierzę, by prokurator zdołał udowodnić mi winę, chyba, że zna on inne prawo podatkowe niż ja.

Sprawa ma pecha

Prezes nowosolskiego sądu Andrzej Bogucki tłumaczy: - Rzeczywiście ta sprawa ma pecha. Termin był wyznaczany już kilkakrotnie, ale z nietypowych powodów rozprawy nie mogły się odbyć.

Jakie to powody? Raz w wyznaczonym dniu rozprawy musiało odbyć się szkolenie sędziów, a drugi raz termin ,,spadł'' z przyczyn rodzinnych sędziego, prowadzącego sprawę. A każdy nowy termin oznacza rozesłanie kilkuset wezwań, jako że w tej sprawie samych pokrzywdzonych jest dwustu. Sędzia Bogucki przyznaje, że proces powinien toczyć się szybciej. - Faktycznie jest tu groźba przedawnienia, co byłoby porażką wymiaru sprawiedliwości - mówi. - Dlatego objąłem tę sprawę osobistym nadzorem.

Z kolei Piotr G. jest przekonany, że sąd nie tylko nie był opieszały, ale wręcz wyjątkowo szybki. - Akta są gigantyczne, wątków dziesiątki, świadków do przesłuchania kilkuset i podziwiam sąd, który zdołał się z tym wszystkim zapoznać - dodaje.

Sprawa się wiąże

Proces szefów Dozametu pośrednio wiąże się z innym procesem, w którym oskarżony jest były syndyk Dozametu Wiesław K. Bo doniesienie do prokuratury na syndyka złożył właśnie Piotr G.

Wszystko działo się w pierwszej połowie 1999 r. Prokuratura ustaliła, że byli szefowie Dozametu z Robertem S. na czele, przenieśli wówczas na rzecz Interinwestu majątek zakładu warty prawie 7 mln zł. Pozornie wszystko grało, bo Interinwest wykupił długi Dozametu wobec Wielkopolskiego Banku Kredytowego, stając się istotnym wierzycielem upadającej firmy. Szkopuł w tym, że Dozamet wierzycieli miał trzystu, a zaspokojony został tylko jeden - Interinwest. Śledczy ustalili też, że zaspokojenie wierzyciela odbyło się na mocy podrobionych dokumentów. Zaraz potem Robert S. złożył wniosek o ogłoszenie upadłości Dozametu. Pozostali wierzyciele zostali więc z ręką w nocniku (dziś są poszkodowanymi w procesie Roberta S. i Piotra G.).

Zaraz potem do firmy wszedł syndyk Wiesław K. Ten zaś odmówił wydania Interinwestowi przejętego majątku. Wtedy Piotr G. doniósł na syndyka do prokuratury. Ta z kolei ustaliła, że Wiesław K. faktycznie dopuścił się przestępstwa, sprzedając Dozamet po skandalicznie niskiej cenie. Zakład, warty zdaniem prokuratury 28 mln zł, syndyk sprzedał spółce Metalex za 3 mln zł. Syndyk bronił się, że przetargi na wyższe sumy nie dawały efektu.

Sprawa do zwrotu

Proces Wiesława K. w nowosolskim sądzie ruszył w grudniu 2004 r. Ten także obejmuje szereg wątków, jest bardzo skomplikowany pod względem finansowym. Toczył się przez kilka miesięcy, po czym zdarzyło się nieszczęście. Oskarżony miał wylew krwi do mózgu, na długi czas trafił do szpitala. Po wznowieniu procesu, oskarżeni zażądali powołania biegłych księgowych i sporządzenia nowej opinii o finansach Dozametu. To by mogło potrwać ponad rok.

Sąd postanowił jednak najpierw przesłuchać biegłych, którzy sporządzali opinię do potrzeb śledztwa. Ma to nastąpić jeszcze w lipcu. Dopiero potem rozstrzygnie, czy powoływać nowych biegłych.

Ale to wszystko na nic, bo cały proces może zostać unieważniony tylnymi drzwiami. 12 lipca wchodzą w życie nowe przepisy. Przestępstwa o wielkich rozmiarach szkody (a taką jest sprawa Wiesława K.) powinny trafiać do sądów okręgowych. To znaczy, że jeśli w procesie syndyka Dozametu toczącym się w sądzie rejonowym, nastąpi odroczenie terminu posiedzeń powyżej 35 dni, proces automatycznie będzie musiał trafić do sądu okręgowego. Tam będzie toczyć się od początku, w nowym składzie sędziowskim. Ile lat?

Sprawa dla PiS

Interweniujemy w tej sprawie w ministerstwie sprawiedliwości. Jego urzędnicy przyznają, że przepis jest niefortunny. Sędzia Sławomir Różycki z biura informacyjnego ministerstwa podkreśla jednak: - Posłowie PiS prawdopodobnie przygotują kolejną nowelizację, w myśl której sprawy już rozpoczęte w jednym sądzie nie będą zwracane do innego. Ale niestety, ten przepis nie zdąży wejść w życie 12 lipca, ale najprędzej w październiku.

Sprawa Dozametu może więc trafić w lukę między lipcem a październikiem.
Miały być sądy szybkie i sprawne, a są ustawowe buble i widmo przedawnień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska