Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd z Piotrkowa odebrał matce dzieci

Aleksandra Tyczyńska
Aleksandra Tyczyńska
Piotrkowski sąd rodzinny zdecydował o umieszczeniu dzieci w placówce na czas postępowania. Pani Justyna jest zrozpaczona, bo Kacperek płacze, a starszy syn mówi, że zrobi sobie coś złego
Piotrkowski sąd rodzinny zdecydował o umieszczeniu dzieci w placówce na czas postępowania. Pani Justyna jest zrozpaczona, bo Kacperek płacze, a starszy syn mówi, że zrobi sobie coś złego Dariusz Śmigielski
Trzyletni Kacper i dziesięcioletni Wiktor trafili do domu dziecka, płaczą i tęsknią za mamą. Kuratorka już po pierwszej wizycie wystąpiła do sądu o umieszczenie dzieci w domu dziecka.

Dowodów nie ma. Są za to podejrzenia i doniesienia „chcących pozostać anonimowymi” osób i notatka kuratorki. Na tej podstawie piotrkowski sąd rodzinny zdecydował o umieszczeniu 3-letniego Kacpra i 10-letniego Wiktora w domu dziecka na czas postępowania. I dopiero teraz będzie badana więź emocjonalna matki z dziećmi, jej predyspozycje do prawidłowego sprawowania pieczy nad dziećmi oraz to, czy w ogóle jest potrzebna ingerencja sądu...

Pani Justyna z Piotrkowa nie ukrywa, że kiedy przeprowadziła się i przyszły do niej nowe pracownice opieki społecznej, trochę im „pyskowała”. W stosunku do kuratorki też nie była miła, bo miała ona zastrzeżenia, że pani Justyna nie ma mężczyzny i stabilności emocjonalnej.

W Łodzi zabiorą samotnemu ojcu szóstkę dzieci

- Nie uważam, że niepościelone łóżko, to bałagan i nie sądzę, że na siłę muszę mieć jakiegoś partnera. To, co kuratorka opisuje, to wyssane z palca bzdury, ale nie dano mi szansy tego wyjaśnić przed sądem - podkreśla kobieta dodając, że była też świadoma tego, że donosi na nią matka, z którą jest skonfliktowana, ale w najgorszych snach nie przewidziała dalszego rozwoju wypadków.

- Kuratorka była u mnie raz. Później z sądu przyszło zawiadomienie, że 13 lutego odbędzie się rozprawa w sprawie wydania zarządzeń opiekuńczych, ale zanim do tego doszło, to 2 lutego dostałam postanowienie sądu o umieszczeniu dzieci w domu dziecka i pismo z ośrodka, że mam je odstawić w piątek do godz. 15 - mówi pani Justyna.

Matka dzieci liczy, że 13 lutego będzie mogła w końcu złożyć przed sądem wyjaśnienia

Do postanowienia się dostosowała, choć płacz synów rozdzierał jej serce. Przez weekend nie mogła się z nimi zobaczyć, bo opiekunki uzasadniały, że „dzieci za bardzo przeżywają i muszą ochłonąć”. Odwiedza synów, kiedy tylko może, na zmianę z dziadkiem dzieci. - Zupełnie tego nie rozumiem, żeby dzieciom zgotować taką traumę, bo ktoś ma jakieś podejrzenia - mówi pan Andrzej, dziadek chłopców, który razem z zażaleniem córki na postanowienie sądu, poprosił sąd o umieszczenie dzieci u niego na czas postępowania.

Dlaczego - nim doszło do zaplanowanej rozprawy - na posiedzeniu niejawnym zapadła decyzja o umieszczeniu chłopców w domu dziecka? Agnieszka Leżańska, rzecznik Sądu Okręgowego w Piotrkowie wyjaśnia, że kuratorka sądowa uzyskała informację od osób „chcących pozostać anonimowymi”, że na początku stycznia, w siarczysty mróz chłopcy biegali po boisku bez opieki, ubrani „w krótkie spodenki, ciapcie i cienkie kurteczki założone na koszulki z krótkimi rękawami”. Ponadto młodszy był rozpalony, mamy w domu nie było, lodówka była pusta, a na środku pokoju załatwił się pies. Podczas wywiadu kuratorka stwierdziła, że w domu jest bałagan, a młodszy chłopiec jadł kawałek starej pizzy. W związku z tym i brakiem zainteresowania ze strony ojców dzieci, zaniepokojona kuratorka wystąpiła do sądu o natychmiastowe umieszczenie dzieci w placówce opiekuńczej.

**

Pomoc dla Wojciecha Kabzy z Łodzi, ojca 6 dzieci, napływa z całego świata

**

- Są jeszcze informacje niepotwierdzone, sygnały ze szkoły, że starszy chłopiec jest zaniedbany, a także podejrzenie stosowania przemocy, które sąd musiał wziąć pod uwagę i zabezpieczyć potrzeby dzieci. Gdyby doszło do tragedii, padałyby pytania, dlaczego sąd nie zareagował - mówi sędzia Leżańska.

Opieka zdziwiona

Zofia Antoszczyk, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Piotrkowie podkreśla, że postanowienia sądu nie będzie komentować, ale wydaje się być nim zdziwiona.
- Od listopada rozpoznawaliśmy tę rodzinę. Były anonimowe zgłoszenia, że źle się dzieje, dzieci są zaniedbane, a matka niewłaściwie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Pracownice miały pewne zastrzeżenia. Zapewniliśmy starszemu chłopcu obiady w szkole i monitorowaliśmy rodzinę. Wystąpiliśmy do sądu o wgląd w sytuację rodziny, ale nie o odebranie dzieci. To pierwszy przypadek, jaki pamiętam, by po pierwszej wizycie kurator uznał, że konieczne jest umieszczenie dzieci w placówce opiekuńczej - mówi.

Ojcu oddali dzieci
W 2016 r. o opiekę nad sześciorgiem dzieci walczył Wojciech Kabza z Łodzi. Małe mieszkanie, bieda i podejrzenie uzależnienia miały być powodem odebrania mu dzieci. Sąd wstrzymał procedurę dopiero po interwencji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Ojciec wraz z dziećmi otrzymali większe mieszkanie i pomoc finansową.

Pan Wojciech z Łodzi zostaje z dziećmi. Decyzja sądu o odebraniu dzieci została wstrzymana

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sąd z Piotrkowa odebrał matce dzieci - Dziennik Łódzki

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska