Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądne dni międzyrzeckich władz?

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Jeszcze kilka tygodni temu Leszek Rybka (z prawej) był czołowym graczem w drużynie Tadeusza Dubickiego. Ich współpraca prawdopodobnie znajdzie finał w sądzie.
Jeszcze kilka tygodni temu Leszek Rybka (z prawej) był czołowym graczem w drużynie Tadeusza Dubickiego. Ich współpraca prawdopodobnie znajdzie finał w sądzie. Dariusz Brożek
Leszek Rybka zamierza wystąpić z pozwem o uznanie za nieważną decyzji Tadeusza Dubickiego o zwolnieniu go ze stanowiska wiceburmistrza. Ostatni akord odwołania rozegrał się w... ratuszowej toalecie!

O odwołaniu Leszka Rybki ze stanowiska wiceburmistrza informowaliśmy jako pierwsi przed tygodniem na naszym portalu internetowym. Przypominamy, że w miniony poniedziałek, 28 marca, burmistrz Tadeusz Dubicki odwołał go ze stanowiska pierwszego zastępcy. Zdaniem L. Rybki, decyzja o zwolnieniu go z pracy nie jest jednak skuteczna.

- Nie wysłuchałem do końca informacji o odwołaniu, bo ze względu na zły stan zdrowia musiałem wyjść do toalety, a potem poszedłem na chorobowe. Nic nie podpisywałem. Dlatego nadal jestem wiceburmistrzem - twierdzi.

L. Rybka zamierza skierować sprawę do sądu. Ma wystąpić z pozwem u uznanie za nieważną decyzji o zwolnieniu z pracy. Tymczasem burmistrz zapewnia, że odwołanie było skuteczne i L. Rybka nie jest już jego zastępcą. - Odczytałem je byłemu zastępcy w obecności kadrowej. W pewnym momencie były zastępca wstał i wyszedł do toalety. Poszedłem za nim. Wszedł do kabiny i gdzieś dzwonił z komórki - opowiada T. Dubicki.

Odwołany w toalecie

L. Rybka został powołany na stanowisko, dlatego warunki pracy i tryb jej wypowiedzenia oprócz Kodeksu Pracy reguluje także ustawa o pracownikach samorządowych. Zdaniem radcy prawnego Urzędu Miejskiego Stanisława Flisa, odwołanie go funkcji zastępcy odbyło się zgodnie z przepisami.

- Wysłuchał wypowiedzi burmistrza o odwołaniu i przyczynach tej decyzji. Doszło więc do skutecznego odwołania. Fakt, że nie podpisał dokumentu, nie ma w tym przypadku większego znaczenia - twierdzi prawnik.

Zdaniem L. Rybki, odwołanie nie ma jednak żadnych skutków prawno-kadrowych, gdyż w trakcie jego odczytywania musiał wyjść i nie wysłuchał go do końca. Tymczasem burmistrz twierdzi, że ostatnie fragmenty odczytał mu w urzędowej toalecie, gdzie poszedł za L. Rybką.

Rozstrój po afrykańskich wojażach

W mieście nikt nie spodziewał się personalnych zawirowań na samym szczycie gminnej administracji. T. Dubicki współpracował z L. Rybką od kwietnia 2009 r. Wpierw powierzył mu stanowisko sekretarza gminy, natomiast w grudniu ub.r. powołał go na pierwszego wiceburmistrza. L. Rybka miał jego wszystkie uprawnienia. Dokonał reorganizacji urzędu, zwalniał pracowników. Uchodził za osobę skuteczną i - przede wszystkim - oddaną szefowi. Zdaniem T. Dubickiego, powodem odwołania był "narastający brak zaufania".

- Ktoś grzebał w moim komputerze, kiedy byłem na wczasach. Potem się dowiedziałem, że wśród współpracowników szukano na mnie jakiś haków. Byli przepytywani o to, co robię i z kim się kontaktuję - mówił L. Rybka.

Burmistrz nie chce komentować wypowiedzi byłego zastępcy. W środę L. Rybka dostarczył do Urzędu Miejskiego zwolnienie lekarskie. Twierdzi, że podczas wczasów w Etiopii nabawił się rozstroju żołądka. Do sprawy wrócimy.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska