Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samochód wpadł do Warty w Kostrzynie. Wszystko zarejestrował monitoring [WIDEO, ZDJĘCIA]

oprac. (pik)
Już na pierwszy rzut oka widać, że na nabrzeżu przy Warcie w Kostrzynie musiało wydarzyć się coś bardzo złego. Płonie tu około 20 zniczy. - Straszna tragedia. Wciąż nie umiem sobie wyobrazić jak to tego doszło. Dwie osoby nie żyją. Dziewczyna miała przed sobą całe życie - mówi Danuta Romaszewicz, którą spotykamy w miejscu, gdzie doszło do dramatu.W sieci pojawiło się nagranie, w którym widać moment, jak samochód wpada do rzeki:Przypomnijmy, w czwartek przed ósmą rano kilka osób jednocześnie widziało, jak rozpędzony samochód zjeżdża z nabrzeża i wpada do Warty. Zaalarmowano strażaków, policję i pogotowie. Rozpoczęła się akcja ratunkowa, która jednak szybko przekształciła się w akcję poszukiwawczą. Strażacy najpierw musieli zlokalizować samochód. Robili to z łodzi z użyciem bosaków. Dopiero gdy auto zostało odnalezione, do akcji wkroczyli płetwonurkowie. - W Warcie jest praktycznie zerowa widoczność, pracujemy po omacku. Do tego dochodzi wartki nurt i wysoki poziom rzeki - mówił naszemu reporterowi bryg. Grzegorz Rojek, zastępca komendanta miejskiego straży pożarnej w Gorzowie. To on dowodził akcją w Kostrzynie. Jeszcze gdy auto było w wodzie nurkowie odnaleźli znajdujące się w nim dwie ofiary. Ze Świebodzina ściągnięto specjalistyczny dźwig, który wydobył daewoo lanosa z wody. - Wewnątrz auta znajdowały się zwłoki dwóch osób - potwierdza sierż. szt. Grzegorz Jaroszewicz z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. Akcję od początku do końca bacznie obserwowali mieszkańcy Kostrzyna. Setki mieszkańców. Ludzi w pewnym momencie było tak dużo, że do akcji musiała wkroczyć policja. Samochody gapiów zatarasowały bowiem niemal przejazd po pobliskiej drodze. Strażacy potrzebowali też miejsca, żeby rozstawić swój sprzęt, w tym ogromny dźwig. Dziesiątki gapiów niemal całkowicie zatarasowało też przejście chodnikiem na moście drogowym. Niektórzy kierowcy mimo tego, że byli na moście i na podwójnej linii ciągłej zatrzymywali swoje pojazdy, żeby obserwować moment wyciągania samochodu z wody.Więcej informacji na temat wypadku w Kostrzynie:Samochód wyciągnięty z Warty w Kostrzynie. Jak doszło do tragedii? [WIDEO, ZDJĘCIA]Dramat nad Wartą w Kostrzynie. Do rzeki wpadł samochódTragedia nad Wartą w Kostrzynie. Policja zidentyfikowała ciała kobiet z wyłowionego pojazdu
Już na pierwszy rzut oka widać, że na nabrzeżu przy Warcie w Kostrzynie musiało wydarzyć się coś bardzo złego. Płonie tu około 20 zniczy. - Straszna tragedia. Wciąż nie umiem sobie wyobrazić jak to tego doszło. Dwie osoby nie żyją. Dziewczyna miała przed sobą całe życie - mówi Danuta Romaszewicz, którą spotykamy w miejscu, gdzie doszło do dramatu.W sieci pojawiło się nagranie, w którym widać moment, jak samochód wpada do rzeki:Przypomnijmy, w czwartek przed ósmą rano kilka osób jednocześnie widziało, jak rozpędzony samochód zjeżdża z nabrzeża i wpada do Warty. Zaalarmowano strażaków, policję i pogotowie. Rozpoczęła się akcja ratunkowa, która jednak szybko przekształciła się w akcję poszukiwawczą. Strażacy najpierw musieli zlokalizować samochód. Robili to z łodzi z użyciem bosaków. Dopiero gdy auto zostało odnalezione, do akcji wkroczyli płetwonurkowie. - W Warcie jest praktycznie zerowa widoczność, pracujemy po omacku. Do tego dochodzi wartki nurt i wysoki poziom rzeki - mówił naszemu reporterowi bryg. Grzegorz Rojek, zastępca komendanta miejskiego straży pożarnej w Gorzowie. To on dowodził akcją w Kostrzynie. Jeszcze gdy auto było w wodzie nurkowie odnaleźli znajdujące się w nim dwie ofiary. Ze Świebodzina ściągnięto specjalistyczny dźwig, który wydobył daewoo lanosa z wody. - Wewnątrz auta znajdowały się zwłoki dwóch osób - potwierdza sierż. szt. Grzegorz Jaroszewicz z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. Akcję od początku do końca bacznie obserwowali mieszkańcy Kostrzyna. Setki mieszkańców. Ludzi w pewnym momencie było tak dużo, że do akcji musiała wkroczyć policja. Samochody gapiów zatarasowały bowiem niemal przejazd po pobliskiej drodze. Strażacy potrzebowali też miejsca, żeby rozstawić swój sprzęt, w tym ogromny dźwig. Dziesiątki gapiów niemal całkowicie zatarasowało też przejście chodnikiem na moście drogowym. Niektórzy kierowcy mimo tego, że byli na moście i na podwójnej linii ciągłej zatrzymywali swoje pojazdy, żeby obserwować moment wyciągania samochodu z wody.Więcej informacji na temat wypadku w Kostrzynie:Samochód wyciągnięty z Warty w Kostrzynie. Jak doszło do tragedii? [WIDEO, ZDJĘCIA]Dramat nad Wartą w Kostrzynie. Do rzeki wpadł samochódTragedia nad Wartą w Kostrzynie. Policja zidentyfikowała ciała kobiet z wyłowionego pojazdu nagranie z monitoringu
Już na pierwszy rzut oka widać, że na nabrzeżu przy Warcie w Kostrzynie musiało wydarzyć się coś bardzo złego. Płonie tu około 20 zniczy. - Straszna tragedia. Wciąż nie umiem sobie wyobrazić jak to tego doszło. Dwie osoby nie żyją. Dziewczyna miała przed sobą całe życie - mówi Danuta Romaszewicz, którą spotykamy w miejscu, gdzie doszło do dramatu. W czwartek przed ósmą rano kilka osób jednocześnie widziało, jak rozpędzony samochód zjeżdża z nabrzeża i wpada do Warty. Zaalarmowano strażaków, policję i pogotowie. Rozpoczęła się akcja ratunkowa, która jednak szybko przekształciła się w akcję poszukiwawczą. Strażacy najpierw musieli zlokalizować samochód. Robili to z łodzi z użyciem bosaków. Dopiero gdy auto zostało odnalezione, do akcji wkroczyli płetwonurkowie. - W Warcie jest praktycznie zerowa widoczność, pracujemy po omacku. Do tego dochodzi wartki nurt i wysoki poziom rzeki - mówił naszemu reporterowi bryg. Grzegorz Rojek, zastępca komendanta miejskiego straży pożarnej w Gorzowie. To on dowodził akcją w Kostrzynie. Jeszcze gdy auto było w wodzie nurkowie odnaleźli znajdujące się w nim dwie ofiary. Ze Świebodzina ściągnięto specjalistyczny dźwig, który wydobył daewoo lanosa z wody. - Wewnątrz auta znajdowały się zwłoki dwóch osób - potwierdza sierż. szt. Grzegorz Jaroszewicz z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. Akcję od początku do końca bacznie obserwowali mieszkańcy Kostrzyna. Setki mieszkańców. Ludzi w pewnym momencie było tak dużo, że do akcji musiała wkroczyć policja. Samochody gapiów zatarasowały bowiem niemal przejazd po pobliskiej drodze. Strażacy potrzebowali też miejsca, żeby rozstawić swój sprzęt, w tym ogromny dźwig. Dziesiątki gapiów niemal całkowicie zatarasowało też przejście chodnikiem na moście drogowym. Niektórzy kierowcy mimo tego, że byli na moście i na podwójnej linii ciągłej zatrzymywali swoje pojazdy, żeby obserwować moment wyciągania samochodu z wody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska