- Przed mistrzostwami fachowcy uznali grupę E za średnio trudną. Kamerun był upatrywany, obok Holandii, za głównego kandydata do awansu. Stało się jednak inaczej...
- W mundialu nie ma słabych drużyn. Boleśnie przekonaliśmy się o tym już w pierwszym pojedynku, z Japonią. Po słabej grze przegraliśmy 0:1 i stanęliśmy pod ścianą. Pojedynek z Danią był dla nas klasycznym meczem o wszystko. Zagraliśmy zdecydowanie lepiej w ataku, lecz ponownie nie ustrzegliśmy się fatalnych błędów w obronie. Rywale bezwzględnie to wykorzystali. Jestem strasznie smutny i przygnębiony, bo straciliśmy nawet teoretyczne szanse awansu do czołowej szesnastki.
- Czy to największe rozczarowanie w twojej karierze?
- Zdecydowanie tak. Po pierwsze: mam już 29 lat i nie wiem, czy wystąpię w kolejnym mundialu. Po drugie: jestem kapitanem reprezentacji, z którą kibice Kamerunu wiązali ogromne nadzieje. Widzieli nas co najmniej w ćwierćfinale, jak w 1990 roku. A po trzecie czuję się przegrany z czysto osobistych względów. Cały miniony sezon podporządkowałem mistrzostwom świata. Chciałem je zakończyć z godnością, tymczasem już po drugim meczu zostaliśmy wyeliminowani z walki o Puchar Świata.
- Chcesz powiedzieć, że nawet wygranie europejskiej Ligi Mistrzów z Interem Mediolan nie powetuje ci porażki reprezentacji?
- Klubowe zmagania toczą się nieprzerwanie, każdego sezonu, a finały mistrzostw świata są organizowane raz na cztery lata. Nie da się postawić znaku równości między tymi rozgrywkami. Tak w sensie ich prestiżu, jak też emocjonalnego zaangażowania piłkarzy i kibiców.
- Wystąpisz w ostatnim, pożegnalnym meczu z Holandią?
- Jeśli tylko trener wystawi mnie do składu, to oczywiście tak. Choć w reprezentacji rozegrałem już 95 meczów i strzeliłem w nich 43 bramki, to każdy następny pojedynek jest dla mnie grą o najwyższą stawkę. Trzeba być Kameruńczykiem by rozumieć, jaką pozycję zajmuje futbol w naszym kraju i jak bardzo kibice identyfikują się z występami narodowej drużyny. Dla nich nie ma nieważnych spotkań. Nawet, jeśli nie możemy już awansować w mundialu. Ciągle powtarzam to moim dwóm młodszym braciom David-Pierre'owi i Etiennowi, którzy marzą o wielkich, piłkarskich karierach.
- Czy na gorąco, zaraz po meczu z Danią potrafisz powiedzieć, co spowodowało waszą porażkę?
- Kolejny raz przekonuję się, że futbol to gra, pozbawiona logiki. Teoretycznie wszystko przemawiało na naszą korzyść. Mamy doskonałych zawodników z wielkich klubów, dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy, znaliśmy silne i słabe strony rywali. Ale boisko rządzi się swoimi prawami. Teraz każdy z nas musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy dał z siebie maksimum sił, by Kamerun odniósł sukces. Od tego trzeba zacząć.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?