Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Saneczkarki z Nowin Wielkich skończyły właśnie wiek juniorek. Teraz mierzą w olimpijski start

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Nikola Domowicz i Dominika Piwkowska chcą być kolejnymi saneczkarkami z UKS Nowiny Wielkie, które wystartują w igrzyskach olimpijskich.
Nikola Domowicz i Dominika Piwkowska chcą być kolejnymi saneczkarkami z UKS Nowiny Wielkie, które wystartują w igrzyskach olimpijskich. Sandro Halank/Wikimedia Deutschland
Mówią, że sukces w 60 procentach zależy od startu, w 30 od sprzętu, a w 10 od psychicznego nastawienia do rywalizacji. Saneczkarki z Nowin Wielkich marzą o największych triumfach.

Malutkie - choć nie z nazwy - Nowiny Wielkie w gminie Witnica to ewenement na mapie polskiego spotu. Założony tutaj w 1996 roku Uczniowski Klub Sportowy dochował się czworga olimpijczyków w saneczkarstwie. Krzysztof Lipiński i Marcin Piekarski rywalizowali w 2006 roku w Turynie, zaś Natalia Wojtuściszyn i Ewa Kuls w 2014 roku w Soczi oraz cztery lata później w Pjongczang. Medali nie zdobyli, lecz po startach w największych światowych imprezach byli witani w swojej wiosce jak starożytni herosi.

Zaradzili brakowi sali

Szkoła Podstawowa w Nowinach Wielkich wciąż czeka na salę gimnastyczną. Ma ją obiecaną od dziesięcioleci, ale… tylko obiecaną. Ponad ćwierć wieku temu miejscowy wuefista Jacek Zagozda wpadł na pomysł - skoro nie możemy ćwiczyć pod dachem, to będziemy uprawiać sport na otwartym powietrzu. I wspólnie z rodzicami dzieciaków wykarczowali prowizoryczny tor saneczkowy na morenowych wzgórzach na północ od wioski, wzdłuż drogi do Dzieduszyc.
Sukcesy przyszły szybko i przekroczyły wyobrażenia twórców UKS. Czworo wymienionych na wstępie zawodników startowało w igrzyskach olimpijskich, Kacper Imiołek i Łukasz Maćkała stawali na podium Pucharu Świata juniorów młodszych (złoto w pojedynczych zawodach i Brązowa Kula za cały sezon 2020), teraz wielkie międzynarodowe kariery - wszyscy mają taką nadzieję! - rozpoczęły w dwójce Nikola Domowicz i Dominika Piwkowska.

- Mamy dziś w klubie 106 zawodników z licencjami - mówi Zofia Pocztarek, emerytowana nauczycielka matematyki, od 1998 roku nieprzerwanie prezes UKS. - Najmłodszy liczy sobie niespełna 12 lat, a najstarszy 35. Ten drugi to Adam Wanielista, strażak, który przyszedł do nas ze Śnieżki Karpacz. Jesteśmy najliczniejszych klubem saneczkowym w Polsce i do ubiegłego roku najlepiej punktującym we wszystkich oficjalnych imprezach. Teraz, mam nadzieję że tylko na chwilę, wyprzedziły nas Karkonosze Jelenia Góra.

Wciąż bez lodowego toru

Choć saneczkarstwem zajmuje się w naszym kraju dziesięć klubów, to w Polsce wciąż nie ma profesjonalnego, lodowego toru. Nie istnieją już dawne, naturalne tory w Karpaczu i Krynicy, a projekty budowy nowych obiektów w tych dwóch miejscowościach oraz Dusznikach Zdroju to wciąż… opowieści z Narnii.
- Na przełomie lutego i marca jedziemy na cały tydzień w słowackie Tatry do Starego Smokovca, by rozegrać tam Ogólnopolską Olimpiadę Młodzieży juniorów i juniorów młodszych oraz mistrzostwa kraju młodzieżowców - informuje prezes Pocztarek. - A w sobotę, 18 lutego o godzinie 21.00 organizujemy na lodowisku gorzowskiej Słowianki otwarte zawody w startach o puchar burmistrza Witnicy. Wiemy, że to tylko substytut normalnych zawodów, ale lepszy rydz niż nic.

Dwaj klubowi trenerzy UKS - wspomniany Zagozda i Roman Miciak - przynajmniej raz w tygodniu ćwiczą z dzieciakami z Nowin Wielkich, Dąbroszyna, Mościc oraz Kamienia Wielkiego i Małego. Do dyspozycji mają drewnianą wieżyczkę startową w Nowinach Wielkich, dwa trenażery (tak zwane rozpychacze) i szkolne boisko. No i piękne, nadwarciańskie łąki, ograniczone od północy morenowymi wzgórzami. Można po nich biegać, ile dusza zapragnie.
- Nasz roczny budżet wynosi około 130-140 tysięcy złotych - dodaje Pocztarek. - Wystarcza, bo księgowość, treningi i naprawy sprzętu wykonujemy we własnym zakresie, bez żadnych wynagrodzeń. Pracujemy ze wszystkich sił, ale wciąż mamy wrażenie, że jeździmy małym fiatem, podczas gdy na przykład Niemcy zasuwają mercedesem. My mamy dziesięcioletnie metale, a oni płozy najnowszej generacji. No i praktycznie nieograniczony dostęp do trenowania na lodowych torach.

Nie wiedziały, że stworzą dwójkę

Dziś gwiazdami UKS są 21-letnia, mocno zbudowana Domowicz oraz rok młodsza od niej i dużo drobniejsza Piwkowska. Pierwsza rozpoczęła przygodę z saneczkarstwem w 2009, druga w 2015 roku. W ubiegłym roku Nikola rozpoczęła indywidualne studia w gorzowskim ZWKF, zaś Dominika we wrocławskiej AWF.
- Na początku byłyśmy jedynkarkami. To trener Zagozda wymyślił, byśmy wsiadły do dwójki - wspomina Nikola. - Stało się to w 2017 roku w łotewskiej Siguldzie. Gdy tam jechałyśmy, nie miałyśmy nawet pojęcia, że tak się stanie. Pierwszy poważny start miałyśmy w 2019 roku w Sankt Moritz. Właśnie skończyłyśmy starty juniorskie, przechodzimy pod skrzydła trenera Marka Skowrońskiego do kadry seniorek i… marzymy o starcie w najbliższych zimowych igrzyskach olimpijskich, za trzy lata we włoskim Cortina d’Ampezzo. Na poziomie reprezentacyjnej jesteśmy w tej chwili jedyną żeńską dwójką w Polsce.

W międzynarodowych, juniorskich zawodach dwójek startuje zwykle 15-17 załóg. Lubuszanki przez kilka lat plasowały się w tym gronie na wysokich pozycjach. Były kolejno: 5. w Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich w 2020 roku w Sankt Moritz (Szwajcaria), 3. w Pucharze Świata juniorek młodszych w 2021 roku w La Plagne (Francja), 8. W mistrzostwach świata juniorek w 2023 roku w Bludenz (Austria) i dwa razy 5. w Pucharze Świata juniorek w tej ostatniej miejscowości w styczniu br.
- Największą prędkość, dokładnie 127,5 km/h, dziewczyny osiągnęły na torze w Sankt Moritz - przypomina Daniel Domowicz, ojciec Nikoli. - Jakie to jest wrażenie? Odpowiem tak: raz przejechałem się po lodowym torze bobslejem i mój organizm wyprodukował więcej adrenaliny niż podczas jazdy motocyklem 200 km/h na jednym kole. A rollercoastery z parków rozrywki nawet się nie umywają do sanek czy bobslejów.

Czas na rywalizację z seniorkami

W seniorskim gronie Nikola i Dominika zadebiutowały w grudniu 2022 roku w austriackim Innsbrucku. Poszło średnio, bo dziewczyny zaliczyły… dwa upadki.
- Chyba za bardzo chciałyśmy się pokazać trenerowi Skowrońkiemu. No i głowy nie wytrzymały - przyznaje Nikola. - Na starcie seniorskich zmagań staje wśród kobiet od 8 do 10 załóg, czyli zdecydowanie mniej niż wśród juniorek czy mężczyzn. Ale o dobry wynik trudno, bo sportowy poziom rywalizacji jest znacznie wyższy, rywalki bardziej doświadczone, a tory dłuższe.

Nikola pochodzi z Nowin Wielkich, a Dominika z Witnicy. Podczas juniorskich startów dziewczyny zjeździły praktycznie całą Europę, lecz za oceanem jeszcze nie były.
- Być może zawitamy do USA i Kanady w przyszłym sezonie - mówi Nikola. - Dwójki kobiet znajdą się od najbliższych igrzysk w programie olimpijskim, więc nasz związek powinien mieć motywację, by zapewnić nam jak najwięcej startów z najlepszymi. Nie wiemy jeszcze, jakie będą kryteria kwalifikacji ze strony MKOl i Polskiego Związku Sportów Saneczkowych. Ale zrobimy wszystko, by znaleźć się w Cortinie d’Ampezzo.

Co trzeba wiedzieć o saneczkarstwie?

  • Rywalizacja odbywa się w jedynkach kobiet i mężczyzn, dwójkach kobiet i mężczyzn oraz pomiędzy drużynami (dwie jedynki i dwie dwójki). W Polsce są dodatkowo rozgrywane wyścigi mikstów (mieszane dwójki kobiet i mężczyzn).
  • Najtańsze sanki do wyczynu łotewskiej produkcji kosztują 2 tys. euro. Kask - 300 euro. A komplet sprzętu do startów w największych imprezach (szkielet sanek i najwyższej jakości metalowe płozy) - 30 tys. euro.
  • Podczas zjazdu zawodnicy osiągają średnie prędkości w granicach 100-120 km/h. Najszybsze są kanadyjskie tory w Vancouver i Whistler - tam pędzi się nawet 160 km/h.
  • Czas jednego przejazdu na lodowych torach wynosi od 40 do 50 sekund.
  • Zdaniem zawodników, starty w jedynkach są dużo łatwiejsze niż w dwójkach. W tej drugiej konkurencji z przodu siedzi dysponujący lepszymi warunkami fizycznymi sprowadzający, sterujący sankami przy pomocy nóg i przywiązany do sanek pasem przez biodra. Za nim miejsce zajmuje tylarz, pracujący na zakrętach barkami.
  • Przed każdym startem bardzo ważny jest tak zwany trening mentalny. Polega on przejściu wzdłuż całego toru, zapisaniu jego linii w zeszycie i nauczeniu się trasy na pamięć. Zawodnicy mówią, że potem, podczas wizualizacji z zamkniętymi oczami widzą tylko swoje nogi i kawałek toru.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska