Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sara szuka nowego domu

Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt "Azyl na Koziej" w Świebodzinie
Sara czeka na nowego właściciela.
Sara czeka na nowego właściciela. Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt "Azyl na Koziej
Nazywam się Sara. Jestem młodą, około trzyletnią suczką. Niestety moje krótkie życie to pasmo bólu i cierpienia.

Nigdy tak naprawdę nie miałam domu, bo dom to ciepłe legowisko, pełna miska, a przede wszystkim kochający opiekun. Ja nie miałam nic. Moim domem był kawałek ziemi, do której był wbity kołek z łańcuchem, na którym byłam przyczepiona. Nie miałam też budy, ani choćby kawałka koca. Nawet nie widziałam ludzi, bo "mieszkałam" na tyłach domu mojego pana. Było mi zimno, byłam głodna, ale najgorsze było to, że nikt mnie nie kochał, nie głaskał, ani do mnie nie mówił. Najbardziej bałam się zimy, chłodu i tego, że po prostu zamarznę na śmierć. Chociaż śmierć może wcale nie byłaby taka zła. Wtedy już nikt by mnie nie uderzył, nie odczuwałabym zimna i nie byłabym głodna.

Ale zdarzył się cud, bo przyjechał po mnie jakiś człowiek z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i zawiózł mnie do azylu. Bardzo się bałam, co się ze mną stanie, czy azyl to dobre miejsce. Ja nie ufałam ludziom, bałam się ich, bo ze strony człowieka nigdy nie spotkało mnie nic dobrego. Okazało się jednak, że ludzie z azylu, którzy mnie przyjęli, bardzo przejęli się moim losem. Mówili, że jestem wychudzona, brudna i smutna, że trzeba się mną zaopiekować i otoczyć mnie miłością. Mnie otoczyć miłością? To coś nowego, bo przecież nie jestem małą, słodką sunią. Tym ludziom z azylu się jednak spodobałam, powiedzieli, że jestem piękna, taka delikatna, że mam cudne oczy, tylko trzeba się mną odpowiednio zająć.

Na początek dostałam ciepłe miejsce do spania. To niewiarygodne, jaki sen może być przyjemny, kiedy jest ciepło, a w koło nie hula zimny, przeszywający wiatr. Zostałam też nakarmiona i w końcu nie odczuwałam głodu. Podobno za kilka tygodni nie będzie mi już widać żeber. Zaszczepili mnie też, odrobaczyli i wysterylizowali. Szukają dla mnie domku. Nie wiem, czy zasługuję na tyle szczęścia, żeby znaleźć kochającego opiekuna i dom? Bo czy pies z łańcucha, wychudzony i brudny zasługuje na miłość? Czy pies, który doświadczył bólu i cierpienia od człowieka może teraz liczyć na to, że człowiek da mu miłość i opiekę? Zastanawiam się nad tym cały czas. Nie boję się już ludzi, wiem, że są dobrzy, trzeba tylko mieć trochę szczęścia, żeby na takich ludzi trafić. Mam nadzieję, że ktoś pokocha taką sunię jak ja, podobno nawet piękną. Moi opiekunowie mówią, że nadaję się do mieszkania w domu, bo nie brudzę i nic nie niszczę, jestem podobno bardzo grzeczna. Tęsknię za głaskaniem, przytulaniem i ludzkim głosem, bo teraz już wiem, że to takie przyjemne uczucie. W swoim dotychczasowym życiu nie doświadczałam takich przyjemności.

Marzy mi się taki opiekun, który będzie wychodził ze mną na spacery i mówił, że mnie kocha. Czy takie marzenie się kiedyś spełni? Sama nie wiem, ale bardzo czekam na taką osobę, która sprawi, że moje życie w końcu zmieni się na lepsze. Ja odwdzięczę się bezgraniczna miłością, wiernością i oddaniem. Będę kochała mojego opiekuna do końca swoich dni za to, że mnie zauważył wśród tłumu niekochanych i niechcianych psów.
Adopcja Sary tylko z umową adopcyjną. Warunki adopcji dostępne na stronie Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt "Azyl na Koziej" w Świebodzinie: www.azylnakoziej.org lub pod numerami telefonów: 608439003 i 664933528.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska