Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sarajewo wciąż liże wojenne rany (zdjęcia)

Dariusz Brożek
Nad panoramą Sarajewa górują otaczające miasta wzniesienia oraz minarety muzułmańskich meczetów.
Nad panoramą Sarajewa górują otaczające miasta wzniesienia oraz minarety muzułmańskich meczetów. Dariusz Brożek
Stolica Bośni i Hercegowiny jest miastem kontrastów. Bez trudu możemy się tam natknąć na ślady wojny sprzed blisko 20 lat, ale również na pysznie odnowione pałacyki i urokliwe kamieniczki z czasów cesarstwa austrowęgierskiego.
W Sarajewie możemy się natknąć na ruiny budynków

Sarajewo: Miasto potargane wojną

Przed eskapadą po Bośni i Hercegowinie potargana bratobójczymi walkami stolica tego państwa kojarzyła mi się z trzema wydarzeniami historycznymi. Przede wszystkim z zamachem na arcyksięcia Ferdynanda z czerwca 1914 r., który stał się bezpośrednią przyczyną pierwszej wojny. Po drugie z zimowymi igrzyskami olimpijskimi w 1984 r. i ich maskotą, czyli sympatycznym wilczkiem Vućko z czerwonym szalikiem na karku, który przejmująco zaciągał w telewizji "Sarajewooooo" - zapowiadając relacje z igrzysk. Najświeższe skojarzenia to telewizyjne migawki z wojny domowej w pierwszej połowie lat 90 minionego wieku, kiedy miasto przez ponad trzy lata było oblegane i masakrowane przez Serbów. Zwiedzając stolicę Bośni i Hercegowiny zobaczyłem i most, i ślady wojny, zaś nocowałem w ośrodku wybudowanym na potrzeby igrzysk, który znajdował się w dodatku w autonomicznej, serbskiej części miasta. Przekonałem się jednak, że Sarajewo to także orientalna kultura, pysznie odnowione zabytki i wyśmienita kuchnia.

Jednym z najbardziej znanych i najliczniej odwiedzanych przez turystów sarajewskich zabytków jest most nad rzeką Miljacka. Pisałem o nim na naszym portalu 13 października br. w artykule "Sarajewo: Na tym moście zginął arcyksiążę". Przypomnę tylko, że właśnie w tym miejscu serbski nacjonalista Gawriło Princip zastrzelił 28 czerwca 1914 r. arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga i jego małżonkę Zofię, co było przyczyną wybuchu I wojny światowej.

Prawie 80 lat po zamachu potomkowie Principa przez ponad trzy lata obracali miasto w perzynę, ostrzeliwując je z pobliskich wzgórz. Oblężenie Sarajewa rozpoczęło się wiosną 1992 r. po ogłoszeniu niepodległości przez Bośnię i Hercegowinę. Walki zakończyły się w październiku 1995 r. Zginęło w nich około 10,5 tys. osób, prawie wszystkie budynki zostały mniej lub bardziej uszkodzone. Ślady wojny domowej są jeszcze widoczne na fasadach wielu budynków, pokiereszowanych pociskami z broni ręcznej i odłamkami pocisków artyleryjskich. - Z każdym rokiem jest ich jednak coraz mniej. Mieszkańcy odnawiają zniszczone budynki i starają się zapomnieć o wojnie - zapewnia Iwo, mój przewodnik i pilot podczas ostatniej wycieczki po Bałkanach.

Śmiertelne ofiary oblężenia upamiętniają tzw. Róże Sarajewa. To ślady czerwonej farby w miejscach, gdzie pociski i granaty zabiły przypadkowych przechodniów. I tablice z nazwiskami ofiar. Mieszkających tutaj muzułman, katolików i prawosławnych wciąż dzieli morze przelanej krwi. Reliktem wojny oraz żywych jeszcze podziałów religijnych i etnicznych jest wschodnia część miasta, stanowiąca część Republiki Serbskiej. Mimo tych animozji, zwiedzanie Sarajewa jest już zupełnie bezpieczne. Jak w każdej europejskiej stolicy, należy tylko uważać na kieszonkowców. Zwłaszcza na bazarach i w sklepach. Mój przewodnik odradza mi jednak przechadzki po wzgórzach i miejscach, gdzie toczyły się walki. Można się tam natknąć na niewypały, a nawet miny.

Miasto powoli odradza się z ruin, jak mityczny Feniks z popiołów. Przykładem jest ratusz z końca XIX w. Przed rozpadem Jugosławii w budynku znajdowała się biblioteka, która została jednak zniszczona razem z cennym księgozbiorem. Odbudowany został dzięki międzynarodowej pomocy i obecnie jest siedzibą władz miejskich.

Ratusz sąsiaduje ze starym miastem. Atrakcją dla turystów jest tam meczet i koraniczna szkoła, czyli tzw. medresa. A także bazar, który jest sercem Sarajewa. Ceny na straganach są wprawdzie nieco wyższe, niż w innych bośniackich miastach, ale i tak za pamiątki czy lokalne specjały kulinarne zapłacimy tam mniej niż np. w chorwackim Dubrowniku. Warto tam się zatrzymać i odpocząć w którejś z licznych restauracyjek. Za wyśmienitą, stawiającą na nogi kawę po bośniacku zapłaciłem zaledwie 1 euro. Czyli mniej niż w polskim Kołoberzegu, lub Międzyzdrojach za ciepłą lurę szumnie i na wyrost nazywaną kawą.

Najważniejszą i najładniejszą ulica Sarajewa jest Ferhadija. To ścisłe centrum miasta, obowiązuje na niej zakaz ruchu kołowego. Na zachodzie łączy się z ulicą, której nazwa stanowi jeden z reliktów po dawnej Jugosławii. Jej patronem jest Maršal Tita, czyli marszałek Josif Broz Tito.

Przy placu fra Grge Matića zobaczymy największą sarajewską świątynię katolicką - neogotycką Katedrę Serca Jezusowego, wybudowaną w latach 1884-1889. - Zapraszam za kilka lat. Sarajewo będzie jedną z najładniejszych bałkańskich stolic - zapewnia Iwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska