Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiad sąsiadowi wilkiem!

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
Taki okólnik znaleźli mieszkańcy w swoich skrzynkach pocztowych.
Taki okólnik znaleźli mieszkańcy w swoich skrzynkach pocztowych. Tomasz Rusek
Cham - robi imprezy po nocach, jego psy srają na klatce schodowej, słucha głośnej muzyki, nie szanuje spokoju innych. Anioł - upierdliwy, wcina się w prywatne życie sąsiadów, stuka miotłą w sufit i pilnuje porządku, choć nikt go nie prosił. A gdzie reszta zwykłych mieszkańców bloków?!

- Są, są na pewno. Po prostu skrajności najłatwiej zauważyć. Też mieszkam w bloku, rozumiem tę wojnę. Ale dochodzi do niej zawsze w ostateczności. To nie jest tak, że Anioł od razu jest Aniołem. On się nim staje, gdy zawiodły uprzejme prośby i zwracanie uwagi. Wtedy idzie na całość. Jednak wyśmiewanie go do niczego nie doprowadzi. Lepiej się dogadać - mówi socjolog z Gorzowa Piotr Klatta. Tylko czy zawsze jest to możliwe?

W tekście ,,To nie Alternatywy 4, ale Anioła tutaj mają" opisaliśmy konflikt w jednym z gorzowskich bloków. Lokatorów pilnuje tam samozwańczy gospodarz domu. Napisał własny okólnik z zasadami życia w budynku, goni za późne kąpiele, chodzenie w szpilkach po klatce schodowej, jednej z lokatorek zasugerował - po oględzinach! - wymianę włączników światła i baterii przy wannie, bo rzekomo za głośno działała. Sprawdzał to nawet... fachowiec ze spółdzielni. Nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości.

Po tym materiale na naszym internetowym forum zawrzało. Rozdzwoniły się redakcyjne telefony, pojawiło sporo e-maili. Jedni byli za hasłem ,,wolnoć Tomku w swoim domku" i potępiali wścibskich, męczących Aniołów. Ale równie duża grupa Czytelników pisała: dość chamstwa w blokach. Własne mieszkanie nie zwalnia z kultury osobistej.

- Rozumiem, że nie wolno chodzić w szpilkach lub butach na twardej podeszwie po klatce schodowej. Nie wolno być odwiedzanym przez przyjaciół. Baterie sanitarne i włączniki prądu dzielą się na te do zamontowania w budynku wielorodzinnym i jednorodzinnym itd. Te sprawy świadczą o znajomości zasad savoir vivre? A może jednak o debilach, którzy nie potrafią żyć w społeczności wolnych ludzi? - pisał Gość. Ale już Lokatorka była kompletnie innego zdania. - Ja też często budzę się ok. 5.30, bo sąsiadka z góry stuka obcasami. W ciągu dnia, również w święta, słyszę, jak pracują pralki czy odkurzacze u sąsiadów. Wiem, kiedy sąsiedzi biorą prysznic. Mam wrażenie, że zawali się sufit, kiedy sąsiad szaleje z dzieciakami. Słyszę, kiedy sąsiadka skacze na skakance albo ćwiczy na rowerze. Do tego od wiosny do późnej jesieni budzi mnie dym z papierosów wypalanych od rana na balkonach sąsiadów. A ja mieszkam sobie sama i nikomu nie przeszkadzam. Rozumiem więc tego pana i żałuję, że nie mieszkam z nim w jednej klatce - napisała o gorzowskim Aniele.

W tym samym tonie wypowiedziała się Zofia. - Fajnie by było, żeby każdy trochę pomyślał, jak się zachowuje w swoim mieszkaniu, że może komuś obok przeszkadza głośne chodzenie czy bieganie po mieszkaniu albo szuranie meblami jak również walenie drzwiami, a nie zamykają na klamkę. Bardzo dobrze że taki "Anioł" mieszka w bloku. Chciałabym, aby u nas takich aniołów mieszkało więcej, to by był porządek i trochę spokoju - skomentowała historię z Gorzowa. Haj ma na to prostą receptę: zaproponował, by wysłać wszystkich na szkolenie do Niemiec, by nauczyli się tam żyć w bloku. - Coś w tym jest - przyznaje socjolog P. Klatta. Przytacza historię znajomego, który jakiś czas mieszkał w Hamburgu. Policja zjawiła się u niego w mieszkaniu, gdy... zbyt późno brał kąpiel.

Ale w Polsce takie zapisy to rzadkość. Jest za to pustosłowie jak: ,,Podstawą i warunkiem harmonijnego współżycia mieszkańców jest koleżeństwo, spokój i wzajemna pomoc (...)'' - to pierwszy punkt z działu ,,normy współżycia mieszkańców" w jednej z gorzowskich spółdzielni. Z konkretów jest zapis o ciszy nocnej od 22.00 do 6.00, nakaz pilnowania dzieci, sprzątania po zwierzętach, pilnowanie, by nie wyły i szczekały w domu i tyle.

Jak tłumaczy Leszek Kaczmarek, który prezesuje spółdzielni Staszica w Gorzowie, w regulaminach nie można zapisać... kultury. - Regulaminy polegają na wyznaczeniu jakichś granic. Kolejne wyznacza kultura, inne: zdrowy rozsądek. Każdy czasami hałasuje, każdy czasami chce odpocząć. Chodzi o to, by swoim postępowaniem sprawiać innym jak najmniejsza uciążliwość. Ale nie można zakazywać kąpieli o jakiejś porze, bo to już ingerowanie w życie prywatne - ocenia prezes Kaczmarek.

Co więc robić, gdy nie możemy się dogadać z sąsiadem? Możliwości jest wiele. Wizyta u dzielnicowego, telefon po patrol (gdy np. nocą dudni muzyka), wezwanie straży do notorycznie wyjącego w pustym domu psa (były takie mandaty w Gorzowie), a także... zgłoszenie do spółdzielni, co może skutkować wykluczeniem uprzykrzającego życie sąsiada z grona członków spółdzielni. - Ale to zdarza się bardzo rzadko. Nie pamiętam podobnej decyzji z wniosku lokatora - przyznaje L. Kaczmarek.

Socjolog P. Klatta opowiada, że zamiast narzekać i toczyć wojny, lepiej podejść do każdego jak do człowieka. - W mieszkaniu naprzeciw okropnie skrzypiały drzwi. A że było wynajmowane przez młodych ludzi, piszczały dosłownie kilka razy na godzinę. Poszedłem do marketu, kupiłem specjalny spray, zapukałem do sąsiadów, wręczyłem z uśmiechem i powiedziałem, że piszczą im drzwi. Już nie piszczą - mówi socjolog. Jest przekonany, że takie blokowe wojny wyniszczają obie strony konfliktu i zamieniają życie w koszmar. - Nie wierzę, że nie da się spotkać gdzieś pośrodku i dojść do porozumienia. A jeśli tak faktycznie jest, to przegrały obie strony i dalej nie uda im się wspólnie w spokoju żyć - dodaje P. Klatta.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska