Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Sąsiad zabił sąsiadkę”. Mieszkańcy w szoku po tragedii w wieżowcu przy ul. Lisiej w Zielonej Górze

Maciej Dobrowolski
Maciej Dobrowolski
Miejsce tragedii przy ul. Lisiej w Zielonej Górze
Miejsce tragedii przy ul. Lisiej w Zielonej Górze Maciej Dobrowolski
Policyjna taśma przy drzwiach. Zakrwawiony kamień na trawniku. Dziś to jedyne ślady dramatycznych wydarzeń, które rozegrały się w bloku przy ul. Lisiej w Zielonej Górze. W niedzielę, 26 lipca mąż zabił żonę, a później sam wyskoczył z 10-piętra. Świadkiem dramatu był ich syn, który powiadomił policję.

Dzień tragedii

Ulica Lisia, jedno z bardziej charakterystycznych osiedli w Zielonej Górze, gdzie mieszka kilkaset rodzin, a budynki są ozdobione muralami lisów. Życie tutaj toczy się spokojnie, ot blokowisko... Nikt z mieszkańców nie przypuszczał, że ostatnia niedziela na długo pozostanie w pamięci.

- 62-letni mężczyzna zaatakował nożem swoją 61-letnią żonę. W mieszkaniu przebywał również syn, który zdążył uciec i zawiadomić policję. W tym czasie sprawca wyskoczył z 10 piętra. Mamy dwie ofiary tej tragedii – poinformowała nas w niedzielę podinsp. Małgorzata Barska, rzeczniczka zielonogórskiej policji.

Wyszłam rano, jeszcze przed ósmą z psem na spacer. Gdy wracałam, usłyszałam pod blokiem przeraźliwy krzyk kobiety. Nie wiedziałam jednak, co się stało

Pani Stanisława, mieszkała z ofiarami na jednym piętrze. – Wyszłam rano, jeszcze przed ósmą z psem na spacer. Gdy wracałam, usłyszałam pod blokiem przeraźliwy krzyk kobiety. Nie wiedziałam jednak, co się stało. Wróciłam do siebie na górę, wszystko wyglądało normalnie – twierdzi nasza rozmówczyni. Dopiero po chwili zielonogórzankę zaalarmowały sygnały policyjnego radiowozu oraz karetki pogotowia.

Miejsce tragedii przy ul. Lisiej w Zielonej Górze
Miejsce tragedii przy ul. Lisiej w Zielonej Górze Maciej Dobrowolski

„Ojciec chyba zabił mamę”

- Sprawdziłam klatkę. Syn sąsiadów chodził nerwowo po korytarzu. Spytałam, co się stało, a on odpowiedział, że „ojciec chyba zabił mamę”. Bał się wejść do mieszkania. Pobiegłam na balkon i zobaczyłam mężczyznę leżącego pod blokiem twarzą do ziemi. Oni mieli na balkonie taki drewniany taboret, stół. Chyba wszedł na niego i skoczył po tym, co zrobił– mówi łamiącym się głosem pani Stanisława.

Sytuacja zaalarmowała innych mieszkańców. Wieść, że „sąsiad zabił sąsiadkę” szybko rozeszła się w bloku. Policja ogrodziła miejsce, gdzie spadł 62-letni mężczyzna. Pojawił się psycholog, prokurator, przesłuchano świadków, ciało zasłonięto. A już dzień później jedynym śladem tragedii był tylko kamień, na którym wciąż można dostrzec zaschniętą krew. Niemy dowód tragedii.

„Spokojni sąsiedzi”. Mąż opiekował się chorą żoną

- Nie wiadomo, czemu to zrobił. Zawsze wyglądał na spokojnego, widywałam go w windzie, a czasami jak prowadził wózek inwalidzki, którym jechała żona. Słyszałam, że ona była chora, a on się nią opiekował. Może to wszystko przez depresję. Ciężko w to wszystko uwierzyć – twierdzi mieszkanka bloku, którą spotykamy na klatce.

Spokojny i wycofany - to najczęstszy opis 62-latka, jaki przedstawiają sąsiedzi.

Miejsce tragedii przy ul. Lisiej w Zielonej Górze
Miejsce tragedii przy ul. Lisiej w Zielonej Górze Maciej Dobrowolski

Przemoc w rodzinie?

Ale jak informuje zielonogórska policja, od czerwca 2014 roku do kwietnia 2015 rodzina miała założoną tzw. Niebieską Kartę. Postępowanie dotyczące znęcania się zostało jednak umorzone. - Od pięciu lat nie odnotowaliśmy żadnych interwencji policji – dodaje podinsp. M. Barska.

Jak do tego odnoszą się sąsiedzi? – Nigdy nie słyszałam, aby tam dochodziło do przemocy, nigdy nie było tam jakiś hałasów czy awantur. O tej Niebieskiej Karcie dowiedziałam się z internetu. Sąsiad był zapalonym wędkarzem, czasami sam zachodził i częstował tym, co złowił – mówi nam kobieta mieszkająca na tym samym piętrze.

„Ściana jest cienka, na pewno byłoby coś słychać”

Potwierdza to również pani Stanisława. – Mieszkam tuż obok i nigdy nie słyszałam żadnej kłótni. Ja wiem, że teraz pojawiły się jakieś zarzuty, że nikt tutaj nie reagował na przemoc… Mówią, że panowała znieczulica. Ale naprawdę tam nie było widać, żeby coś się działo. Ściana jest cienka, na pewno byłoby coś słychać. Sąsiad opiekował się chorą żoną, może było im trudno, ale wyglądało na to, że ona czuła się już lepiej. Nigdy nie prosili o pomoc, a przecież człowiek nie chce komuś się narzucać i wchodzić do życia z butami – opowiada pani Stanisława. – Ja go kiedyś prosiłam, żeby mojego pieska pogłaskał, ale on taki wycofany nawet tego nie chciał zrobić – dodaje, wspominając mężczyznę.

Sąsiad opiekował się chorą żoną, może było im trudno, ale wyglądało na to, że ona czuła się już lepiej. Nigdy nie prosili o pomoc

Prokuratura bada sprawę

Miejsce tragedii przy ul. Lisiej w Zielonej Górze
Miejsce tragedii przy ul. Lisiej w Zielonej Górze Maciej Dobrowolski

Warto podkreślić, że 41-letni syn, któremu udało się uciec, jest pod opieką specjalistów, przebywa w gronie rodziny. Na drzwiach mieszkania, gdzie doszło do tragedii, widać jedynie policyjne taśmy. Obecnie sprawą zajmuje się zielonogórska prokuratura. W poniedziałek, 27 lipca odbyła się sekcja zwłok obu zmarłych osób…

- Mogę potwierdzić, że na ten moment wszystkie dowody wskazują na scenariusz, w którym 62-latek zabił swoją żonę, a później popełnił samobójstwo skacząc z balkonu – twierdzi Zbigniew Fąfera, rzecznik, prokuratury okręgowej w Zielonej Górze.

WIDEO: Morderstwo na ul. Owczej. Kristina zginęła od strzału w głowę. Podejrzanego zabili niemieccy policjanci

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska