Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ściany mogą runąć

Redakcja
- Wszędzie są pęknięcia, któregoś dnia mogą mi się zawalić ściany - pokazuje Wacław Stonoga.
- Wszędzie są pęknięcia, któregoś dnia mogą mi się zawalić ściany - pokazuje Wacław Stonoga. fot. Janczo Todorow
Mury w domu pękają od lat. Właściciel martwi się o bezpieczeństwo. Liczy na pomoc miasta. Władze Żar mówią, że jest sam sobie winien, bo źle wykonał remont.

Wacław Stonoga mieszka w Kunicach przy alei Wojska Polskiego 57. - Jestem u kresu wytrzymałości. Od ponad dwóch lat walczę o swoje prawa i nic - denerwuje się.

Dom kupił w latach 60. XX wieku. - Kiedyś był tu spokój, ale od pięciu lat, kiedy zaczął się ruch ciężkich samochodów, na ścianach zaczęły pojawiać się pęknięcia. Te rysy są coraz większe - opowiada.

Szklanki brzęczą

Dopiero po interwencji W. Stonogi wprowadzono tu ograniczenie prędkości do 30 km na godzinę. - Ale to nic nie daje, mury domu nadal pękają. nawet jak przejeżdżają autobusy, to w kredensie szklanki brzęczą. Byli urzędnicy, robili ekspertyzy i nic to nie dało - tłumaczy.

Właściciel domu uważa, że sytuację pogarsza także nierówna jezdnia. - Jeszcze gorzej jest od czasu, kiedy na trasę ruszyły wielkie, przegubowe autobusy. Kiedy przejeżdżają, wszystko w mieszkaniu drży. Obawiam się, że dom może się kiedyś zawalić - martwi się.

Jakiś czas temu, w uzgodnieniu z nadzorem budowlanym przeprowadził remont całego budynku, wypełnił szczeliny. Ale nie pomogło, rysy są coraz większe.

Winna woda?

Droga, która biegnie obok domu W. Stonogi, kiedyś była w zarządzie powiatu. Od niedawna należy do miasta. - Z dokumentacji nie wynika wprost, że jedyną przyczyną pęknięć jest ruch uliczny - wyjaśnia Ewaryst Stróżyna, naczelnik wydziału w urzędzie miasta.

- Właściciel domagał się ograniczenia ruchu, a to jest niemożliwe. Muszą tu jeździć autobusy. Moim zdaniem remont domu został przeprowadzony niewłaściwie - dodaje.

E. Stróżyna mówi też, że miasto nie może z publicznych pieniędzy remontować prywatnego mieszkania, tak jak domaga się tego W. Stonoga. - Jeżeli nawet dojdzie do katastrofy budowlanej i budynek zawali się, to nie będzie nasza wina. Bardzo niekorzystny wpływ na powiększenie pęknięć mają wody gruntowe, to z ich powodu budynek osiada - zaznacza urzędnik.

W. Stonoga jednak nadal zamierza walczyć. - Miasto musi ograniczyć ruch i wyremontować mój dom - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska