Sejmik w klinczu, czyli poprawki do poprawek. Czy przewodnicząca Haręźlak zostanie odwołana?

Kwestia poprawek omawiana jest już od 15 lutego. Oznacza to, że w przyszły poniedziałek, po kolejnych zarządzanych przerwach, minie już miesiąc, odkąd rozpoczęły się rozmowy na ten temat. Dlaczego radni nie mogą podjąć decyzji? Wynika to z faktu, że w sejmiku panuje remis – koalicja rządzącą (KO, PSL, SLD) oraz opozycja (SL, BS, PiS) mają taką samą liczbę głosów.

Zdaniem radnych koalicji niezbędne jest jak najszybsze przyjęcie zmian, w celu przekazania dodatkowych funduszy m.in. na ochronę zdrowia. Z kolei opozycja chce rozdzielenia poprawek zdrowotnych i społecznych (które popiera - przyp. red.) od reszty inwestycji w celu większej kontroli.

Śledząc sesję 10 marca można było dojść do wniosku, że wciąż słyszy się te same argumenty. Kolejne proponowane poprawki do poprawek i kwestie formalne sprawiały, że postronny obserwator gubił się w tym wszystkim. Sytuację chaosu pogłębiały również przerwy z powodów technicznych. W południe niespodziewanie uczestników obrad zaskoczyła zaś informacja, że podczas sesji zasłabł Tadeusz Jędrzejczak, członek zarządu województwa, który trafił do szpitala. Na szczęście okazało się, że to nic poważnego…

Samo posiedzenie zakończyło się po tym, jak tuż przed godz. 16.00 zarząd województwa złożył kolejną propozycję autopoprawek. Na wniosek Małgorzaty Gośniowskiej-Koli z PiS przewodnicząca Wioleta Haręźlak (Samorządowe Lubuskie) przerwała jednak sesję do poniedziałku.

Radny Zbigniew Kościk z Prawa i Sprawiedliwości jest zdania, że ta decyzja była słuszna. – Należy dokładnie sprawdzić teraz dokumenty, przeanalizować zaproponowane przez zarząd zmiany, aby później nie okazało się, że na skutek przesunięć środków dotyczących wkładu własnego i funduszy unijnych przegłosujemy coś, czemu od początku byliśmy przeciwni – tłumaczy Kościk. I przyznaje, że wynika to z braku zaufania do propozycji zarządu.

- Rządząca koalicja wciąż nie zmieniła swojego postępowania, jest niczym kawaleria atakująca czołgi, a przecież musimy pamiętać, że nie posiada już większości w sejmiku. Można skutecznie rządzić w zarządzie mniejszościowym, ale trzeba nauczyć się zawierania kompromisów i słuchania partnerów – przekonuje polityk PiS.

Zupełnie inaczej całą sytuację ocenia radny Sebastian Ciemnoczołowski z Koalicji Obywatelskiej. – Zarząd województwa wyszedł do radnych z kolejną propozycje kompromisu. Wycofano się m.in. z zakupu działki od Uniwersytetu Zielonogórskiego, kwestii hali w Słubicach czy też wydatków na promocję. W poprawkach nie było już nic kontrowersyjnego. To właśnie, dlatego przewodnicząca Haręźlak przerwała obrady, bowiem wystraszyła się, że część radnych opozycyjnych może poprzeć tę propozycję. To jest działanie destrukcyjne, świadome blokowanie prac sejmiku – ocenia Ciemnoczołowski.

Z tego powodu radni koalicji rządzącej zgłosili wniosek dotyczący odwołania Wiolety Haręźlak. – Ewidentnie widać, że sobie nie radzi z tą funkcją. Cały czas popełnia błędy, ogłasza przerwy, ciągle musi się konsultować. A przecież poprawki należy przyjąć, jak najszybciej, to są rozpoczęte projekty, to są ludzie czekający na możliwość ich realizacji, to służba zdrowia, która potrzebuje wsparcia. Dla dobra regionu powinniśmy zmienić przewodniczącego sejmiku – przekonuje polityk KO.

Czy Wioleta Haręźlak zostanie odwołana ze stanowiska? Czas pokaże...

Wideo: Samorządowe Lubuskie to nowy klub w sejmiku województwa lubuskiego