Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sekretarz gorzowskiego magistratu Ryszard Kneć skazany za jazdę po alkoholu (mp3)

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
- Czy będziemy wnosić apelację? Decyzję podejmie pan sekretarz i jego obrońca - powiedział obecny na ogłoszeniu wyroku aplikant Maciej Sawicki. Sekretarz (przypominamy: zgodził się wcześniej na pisanie o nim po nazwisku i na publikację wizerunku) nie przyszedł.
- Czy będziemy wnosić apelację? Decyzję podejmie pan sekretarz i jego obrońca - powiedział obecny na ogłoszeniu wyroku aplikant Maciej Sawicki. Sekretarz (przypominamy: zgodził się wcześniej na pisanie o nim po nazwisku i na publikację wizerunku) nie przyszedł. fot. Kazimierz Ligocki
W piątek zapadł wyrok: sekretarz gorzowskiego magistratu Ryszard Kneć prowadził auto po alkoholu i przejechał skrzyżowanie na żółtym świetle. Kara: 750 zł grzywny i utrata prawa jazdy.

Oprócz tego najważniejszy urzędnik w mieście musi też opłacić 180 zł kosztów procesu. - Czy będziemy wnosić apelację? Decyzję podejmie pan sekretarz i jego obrońca - powiedział obecny na ogłoszeniu wyroku aplikant Maciej Sawicki. Sekretarz (przypominamy: zgodził się wcześniej na pisanie o nim po nazwisku i na publikację wizerunku) nie przyszedł. Nie odbierał też telefonu od reportera ,,GL''.

Dzwoniliśmy na numer komórki, urzędowy, sekretarza nie było też u siebie w biurze. A chcieliśmy go zapytać, jak ocenia wyrok, czy chce się odwoływać i czy od dziś będzie czytał ulotki na odwrocie specyfików, które pije...

Pędził po zakupach

Przypomnijmy: w połowie grudnia zeszłego roku patrol zatrzymał sekretarza, bo przejechał skrzyżowanie na żółtym świetle. Gdy mundurowi zaczęli z nim rozmawiać, wyczuli alkohol. R. Kneć zaczął tłumaczyć, że wypił do obiadu małe piwo i zażył lecytynę. Jednak badanie alkomatem wskazało u niego 0,28 prom. alkoholu. Poprosił o zbadanie krwi. To badanie (wykonane godzinę po dmuchaniu w alkomat) wskazało u niego 0,1 promila.

Gdy ujawniliśmy sprawę, sekretarz spokojnie tłumaczył nam: - Nie piłem alkoholu. Podczas prac przy meblach używam do czyszczenia 99-procentowego spirytusu. Nie wykluczam, że zwyczajnie się nawdychałem oparów. Poza tym regularnie zażywam wzmacniającego toniku z lecytyną, który jest na bazie alkoholu. Gdybym podejrzewał, że mogę mieć coś we krwi, w życiu bym nie wsiadł za kółko! - zapewniał.

Już wtedy nasz medyczny ekspert orzekł: - Pomysł z oparami jest nierealny. Lecytyna? Sekretarz musiałby jej wypić bardzo dużo.
Nawet to wyliczyliśmy: około 200 ml, choć norma dzienna jest dziesięciokrotnie mniejsza!
Jednak sekretarz i jego prawnik przed sadem trzymali się tej wersji. Wczoraj sąd wykpił takie tłumaczenia.

Pojedzie już wkrótce

Okazało się, że biegły (profesor toksykologii) doszedł do identycznych wniosków, co nasz ekspert już w dzień po ostrej jeździe sekretarza. Sąd za nielogiczne uznał całe tłumaczenie urzędnika: jakoby w stanie podgorączkowym po zażyciu lecytyny cztery godziny bez przerwy wykonywał ciężką, fizyczną pracę. - Biorąc pod uwagę wyższe wykształcenie obwinionego i fakt, że piastuje on poważne funkcje publiczne, powinien być świadomy, co robi - czytała uzasadnienie sędzia Beata Wolska.

Nie dała wiary, że R. Kneć nie wiedział, iż lecytyna zawiera alkohol. Stwierdziła jeszcze, ku rozbawieniu reporterów, że powinien czytać ulotki i przestrzegać dawkowania.

R. Kneć został skazany za dwa wykroczenia: przejechanie na żółtym świetle i jazdę po użyciu alkoholu (uwaga, to co innego niż jazda po pijanemu!). Sekretarz będzie musiał zapłacić 750 zł grzywny, 180 zł kosztów procesu i straci na 10 miesięcy prawo jazdy. To ostatnie oznacza, że dostanie je już 16 października, bo zostało mu one odebrane 15 grudnia i ten czas zaliczono w poczet kary.
Przypomnijmy: w dzień po tym, jak policja przyłapała R. Knecia na jeździe po alkoholu, zapytaliśmy prezydenta Gorzowa Tadeusza Jędrzejczaka, co zamierza zrobić z tą sprawą. Odpowiedział wówczas, że nie zna szczegółów, ale jeśli okaże się to poważnym naruszeniem prawa, to konsekwencje wobec sekretarza wyciągnie surowe.

W piątek po ogłoszeniu wyroku skontaktowaliśmy się z T. Jędrzejczakiem. Poproszony o komentarz napisał w sms-ie: - Wstyd i tyle. We wtorek będę w pracy, do będzie okazja porozmawiać ze współpracownikami.
Zapytany o konsekwencje, jakie wyciągnie wobec swojego podwładnego, odpisał: - Jeszcze nie wiem, nie rozmawiałem z nim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska