Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sen o wyborcach. I jeszcze ten katolicyzm... - felieton Roberta Bagińskiego

Robert Bagiński
Posłowie PiS przedstawili propozycję nowelizacji Kodeksu wyborczego. Ustawa najpewniej szybko zostanie uchwalona, ponieważ zmian nie można dokonywać później, niż na pół roku przed wyborami.

Podobnych było w przeszłości wiele. Zawsze wywoływały emocje: medialne lamenty, publiczne rozdzieranie szat i oskarżanie rządzących o to, że dokonują zmian pod siebie. Ocenianie sensu protestów obecnej opozycji straciło sens. Wszystko dlatego, że w ich wypowiedziach go nie ma. Zastąpiła go krytyka dla krytyki.

Planowane zmiany, to dobra wiadomość dla mieszkańców wsi. Dzięki wprowadzeniu ich w życie, zyskają taki sam dostęp do głosowania, jak mieszkańcy dużych miast. Obecnie jest tak, że ci ostatni aktu głosowania mogą dokonać przy okazji krótkiego spaceru. Dla tych pierwszych, dotarcie do lokalu wyborczego, jest poważnym wyzwaniem logistycznym. Niektórzy z nich nie głosowali wcale. Niech więc nikogo nie zdziwi jazgot „demokratycznej” opozycji, której zwiększenie udziału obywateli w wyborach, wcale nie interesuje.

Nie potępią projektu w czambuł. Scenariusz mają już rozpisany. Gdy z noworocznego szampana uciekną bąbelki, opozycja zacznie ujadać za tym, by do systemu wprowadzić głosowanie przez internet. Tak samo infantylne, jak wysyłanie SMS-ów w radiowych konkursach, ale znacznie bardziej niebezpieczne. To ostatnie jest ważne i dlatego zniknie proceder dzielenia komisji wyborczych na dwie grupy: tą, która wybory przeprowadza, a także tą liczącą głosy. Całością zajmie się komisja w pełnym składzie, co wyeliminuje obecne patologie o których zwolennicy PO z rozbawieniem opowiadają przy piwie.

O głosowaniu przez internet piszę świadomie. Stawiam dolary przeciw kasztanom, że przez najbliższe dni będzie to dla opozycji nie tylko fetysz, ale też propagandowy wabik. Na poziomie słów brzmi całkiem nieźle, w praktyce – poza obniżeniem rangi aktu głosowania, niczego nie daje. Szczegółowo opisali to w periodyku „Electoral Studies” naukowcy Micha Germann i Uwe Serdült. W wielkim skrócie, uznali, że głosowanie przez internet nia ma żadnego wpływu na wyborczą frekwencję. Potwierdzają to wybory w Estonii.

Kiedy więc rządzący śnią sen o dużej liczbie wyborców, którzy dotychczas nie głosowali, opozycja śni o wyborach w których głosować będą mogli tylko jej zwolennicy. Resztę należy wykluczyć: bo niedouczeni, mało genderowi, niezbyt europejscy i nazbyt narodowi. Jeszcze ten katolicyzm...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska