Na długo nim datę w kalendarzu zajęli zakochani, kierowani miłością do Ojczyzny żołnierze rozpoczęli walkę o niepodległość.
Symboliczne, że jednego dnia pędzimy do kwiaciarni po różyczki i czekoladki, a jednocześnie wspominamy poświęcenie żołnierzy podziemia w walce z okupantem. Proste, wręcz banalne zestawienie niesie ze sobą istotne pytanie o to, czy dziś zdolni bylibyśmy do takiego wysiłku? Co znaczy dla nas suwerenność i czy gdyby przyszła godzina próby, stanęlibyśmy do obrony granic? Czy istnieje dla nas pojęcie miłości Ojczyzny? Jeśli tak, to czym ona jest? Piszę o tym, bo groźne pomruki ze wschodu przywołują znaną nam historię. Oczywiście to daleko, my jesteśmy w NATO i Unii Europejskiej, ale i wtedy 80 lat temu istniały sojusze, deklaracje i pakty o nieagresji. Ktoś uznał jednak, że jego interes czy ideologia jest ważniejsza, ktoś inny bronił własnej dumy i udzielał bratniej pomocy, a w zderzeniu totalitarnego szaleństwa staliśmy się zakładnikiem globalnych interesów.
Dziś kiedy obserwujemy dyplomatyczne wzmożenie, dopuszczamy do siebie i tę czarną myśl. Dopuszczamy i zaraz wypieramy, bo w Walentynki wolimy celebrować motyle w brzuchu i miłosne uniesienia, niż wspominać historię i zastanawiać się nad możliwymi wojennymi scenariuszami. Z połączenia tych dwóch wykluczających się rzeczywistości może jednak wypłynąć coś, z czym Polska kojarzy się na całym świecie. Solidarność. Solidarność z tymi, których wolność jest zagrożona. Wsparcie wyrażone ludziom, których znamy, bo także tu znaleźli swój drugi dom. Wrażliwość na ich sytuację i jeśli trzeba pomoc, bo przecież sami kiedyś też tej pomocy potrzebowaliśmy.
Przy tym wszystkim bądźmy dobrej myśli i kochajmy. Nie tylko od święta.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?