Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Serce nie czeka

Henryka Bednarska
- Kilka dni temu słyszałam jak biło, biło i przestawało. W każdej chwili może coś się stać - mówi Teresa Kustosik, która codziennie mierzy mężowi ciśnienie.
- Kilka dni temu słyszałam jak biło, biło i przestawało. W każdej chwili może coś się stać - mówi Teresa Kustosik, która codziennie mierzy mężowi ciśnienie. fot. Kazimierz Ligocki
Marian Kustosik musi mieć wyregulowany rozrusznik serca. Jest zrozpaczony. Robili to kardiolodzy w szpitalu, ale od dwóch tygodni ich nie ma.

SZPITAL W PROKURATURZE

SZPITAL W PROKURATURZE

  • Rodzina zmarłego Jana Filo złożyła doniesienie na lekarzy i szpital za brak należytej opieki nad chorym
  • Lekarze kardiolodzy donieśli na dyrektora za uniemożliwienie im świadczenia pracy i pracę przez dwa dnia na zasadach wolontariatu
  • Dyrektor doniósł na kardiologów: jego zdaniem przepisy nie pozwalały na natychmiastowe odejście z pracy; za błąd w sztuce lekarskiej: pacjentowi Filo nie należało robić koronarografii; za porzucenie pracy, czym stworzyli zagrożenie dla życia pacjentów
  • Strach. Pojawia się w każdej rozmowie, w każdym e-mailu do redakcji. Chorzy na serce z północy regionu boją się o siebie, ich najbliżsi - o nich. "Drżę o życie męża", "nikt nie myśli o nas, starych", "żyję w ciągłym stresie, a dla schorowanego serca to najgorsze". Ludzie proszą, błagają wręcz: - Zróbcie coś, żeby kardiolodzy wrócili do szpitala.

    Była śmierć...

    Jan Filo, 57 lat. Zmarł tydzień temu (pisaliśmy o tym we wtorek, w tekście "Kto odpowiada za śmierć"). Do szpitala z rozległym zawałem trafił 15 lutego. Akurat w dniu, w którym kardiolodzy kończyli pracę w lecznicy. Złożyli wypowiedzenia, nie dogadali się bowiem z dyrektorem w sprawach płacy. Jan Filo przez dwie godziny leżał na oddziale intensywnej opieki, czekając na pomoc kardiologów. Anestezjolodzy nie zawiadomili o tym obecnych jeszcze w lecznicy kolegów, bo - jak powiedział nam były ordynator kardiologii Wiesław Supiński - nie pozwolił na to dyrektor. Kardiolodzy ruszyli z pomocą, gdy o pacjencie z zawałem poinformowali ich dziennikarze.

    - Czy zawinili lekarze, ich konflikt z dyrektorem, czy los tak chciał? - zastanawiał się po śmierci brata Stanisław Filo. O tę śmierć doktor Supiński oskarża dyrektora Wojciecha Martulę. Powiedział nam, że pacjent żyłby, gdyby kardiolodzy mogli pomóc mu szybciej, gdyby po zabiegu koronarografii mogli się nim opiekować.

    - Mam żal do lekarzy, szpitala, nie zajęli się mężem jak trzeba - przyznała nam Benedykta Filo. W tę środę jej siostra prosiła, by nie męczyć już rodziny pytaniami. Bo to strasznie boli.

    ... jest zagrożenie...

    Z niedzieli na poniedziałek na oddział intensywnej opieki przewieziono Anzelma Dębickiego.

    - Super praca lekarzy pogotowia, anestezjologów z OIOM-u - podkreśla syn Piotr Dębicki, sam lekarz, dziś pracujący w Anglii. Mówi, że anestezjolodzy są świetni. - Ale to nie znaczy, że nie potrzebują konsultacji kardiologa. Zwłaszcza że to trzeci zawał ojca - mówi. I o taką konsultację - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - poprosili na piśmie dyrektora szpitala. Bez skutku.

    Jeszcze w poniedziałek rodzina sama wezwała kardiologów na pomoc. Byli nieoficjalnie, jako przyjaciele rodziny, inaczej nie mogliby wejść na oddział. Zabronił dyrektor. - To sytuacja chora, stan wysoce nienormalny - tak Piotr Dębicki mówi o braku tych lekarzy w szpitalu. Zauważa że to nie jest pierwszy dzień konfliktu, ale czternasty. I nic się nie zmienia.

    - To dyrektor ponosi odpowiedzialność za życie człowieka - twierdzi.

    ... strach...

    Nie ma kardiologów, nie funkcjonuje ani oddział, ani przychodnia. - W połowie lutego przyszliśmy z mężem na zaplanowaną regulację rozrusznika w jego sercu. Mąż ma jeszcze by-passy i zastawkę. Obeszłam oddział, przychodnię, do dyrektora nie odważyłam się pójść, choć on zamknął kardiologię. Gdzie mamy szukać pomocy? - pyta Teresa Kustosik. Oboje nie dadzą powiedzieć o kardiologach złego słowa. Wiele razy widzieli ich krzątaninę wokół chorych, starania, zwyczajne ratowanie życia. Dlatego tak bardzo boli ich niesprawiedliwa opinia, że lekarze odeszli od łóżek. - Kardiologia to dla nas coś najpotrzebniejszego - twierdzi T. Kustosik, a jej mąż dodaje: - Skarb, po prostu.

    Regulację stymulatorów robił tylko szpital. Teresa Kustosik przyznaje, że drży o życie męża: - Przepracował 50 lat, ja 35, do kogo mamy teraz pójść?! Co i kogo obchodzą moje łzy, mój strach.

    ... złość...

    Rehabilitację po operacji serca zmuszony był przerwać Bogusław Bołądź. Nie może być prowadzona, jeśli w pobliżu nie ma kardiologa. - Miałem wracać do zdrowia... - mówi. Protezę aorty zrobiono mu w styczniu w Szczecinie. - Mogłem rehabilitować się w Torzymiu, wybrałem Gorzów, bo w domu. To był błąd - uważa. Twierdzi, że zawiódł się na kardiologach, bo patrzą na pieniądze. Przez nich zmuszony jest leczyć się prywatnie, po operacji bowiem potrzebuje stałej kontroli. - To wstyd, żeby w tak dużym mieście nie było w szpitalu kardiologów. Lepiej o tym nie mówić, bo tylko się denerwuję, a to w moim stanie jest nie wskazane - kończy rozmowę.

    ... krzyk...

    Do życia w ciągłym lęku przyznaje się Helena Kozińska, po trzech zawałach, z by-passami i stymulatorem. - Dla nas, chorych, to wielkie nieszczęście. Jesteśmy bezradni. Jak coś się stanie, kto mi pomoże? - pyta. Jej zdaniem ludzi pozostawiono samych sobie. - Byłam w czwartek w szpitalu, na oddziale cicho, w przychodni cicho. Kardiologów nie ma już dwa tygodnie, dla nas tygodnie ciągłego stresu - nie ukrywa. Winą za ich nieobecność obciąża dyrektora szpitala. Mówi: - Dziwię się, że pacjenci jeszcze się nie zbuntowali, nie zaczęli krzyczeć.

    ... i obietnica

    Dyrektor Wojciech Martula zapewnia, że zespół kardiologów zacznie pracę w szpitalu najpóźniej w ciągu dwóch tygodni. Będą całodobowe dyżury w pracowni hemodynamicznej, gdzie wykonywana jest koronarografia. Nie zdradza, skąd będą lekarze, czy wśród nich znajdą się ci, którzy odeszli. - To tajemnica - mówi. Dodaje, że nowi lekarze będą mili i uśmiechnięci. A teraz jeśli ktoś wymaga opieki kardiologicznej, powinien iść do lekarza rodzinnego, a ten skieruje go do specjalisty. - A jeśli ktoś ma zawał? - pytamy. Odpowiedzi na to pytanie i inne, których, niestety, nie zdążyliśmy zadać, już nie ma, bo dyrektor ucina rozmowę i zamyka drzwi.

    Pacjentka Helena Kozińska: - Czy oni wszyscy, zwłaszcza dyrektor, wiedzą, że serce nie czeka?

    Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska