Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sergiusz Trzeciak: - Biurokracja utrudnia działania samorządu

Jakub Nowak 68 324 88 25 [email protected]
DR SERGIUSZ TRZECIAK – prawnik, politolog, konsultant polityczny i trener. Wykładowca marketingu i reklamy politycznej w Collegium Civitas. Ekspert w projektach międzynarodowych dotyczących komunikacji politycznej i wyborów, współpracujący m.in. z OBWE. W latach 2006-2008 Prezes Instytutu Sobieskiego w Warszawie. Autor książek "Strategie kampanii wyborczej”, "Jak wygrać wybory samorządowe?”, "Kampania wyborcza - strategia sukcesu”, "Gra o Europę. Negocjacje akcesyjne Polski z Unią Europejską” oraz właśnie wydanej "Marketing polityczny w Internecie”. Na stronie trzeciak.pl prowadzi bezpłatny poradnik dotyczący kampanii wyborczej.
DR SERGIUSZ TRZECIAK – prawnik, politolog, konsultant polityczny i trener. Wykładowca marketingu i reklamy politycznej w Collegium Civitas. Ekspert w projektach międzynarodowych dotyczących komunikacji politycznej i wyborów, współpracujący m.in. z OBWE. W latach 2006-2008 Prezes Instytutu Sobieskiego w Warszawie. Autor książek "Strategie kampanii wyborczej”, "Jak wygrać wybory samorządowe?”, "Kampania wyborcza - strategia sukcesu”, "Gra o Europę. Negocjacje akcesyjne Polski z Unią Europejską” oraz właśnie wydanej "Marketing polityczny w Internecie”. Na stronie trzeciak.pl prowadzi bezpłatny poradnik dotyczący kampanii wyborczej. fot. www.trzeciak.pl
- Wybory samorządowe są znacznie ważniejsze niż wybory parlamentarne - mówi dr Sergiusz Trzeciak, politolog oraz trener polityczny. W rozmowie z nami zdradza tajniki sukcesu wyborczego, a także tłumaczy, czym jest tzw. efekt Kononowicza.

- Jak ważna jest w Polsce władza samorządowa? Polacy są świadomi wagi tych wyborów?
- Ludzie nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jak ważny jest wybór władz samorządowych. Stąd wybory te są raczej niedoceniane. Myślimy, że realną władzę mają parlamentarzyści, choć z punktu widzenia społeczności lokalnej mają ją tak naprawdę burmistrzowie, wójtowie itd. Liczy się silna władza wykonawcza. Burmistrz czy wójt ma o wiele większy wpływ na zmianę danej sytuacji lokalnej niż parlamentarzysta, a rozwój regionu w znacznej mierze zależy od działań władz samorządowych.
Pamiętajmy, że wybór osób, które zarządzają gminą czy miastem, ma ogromne przełożenie na życie mieszkańców. Są to znacznie ważniejsze wybory niż wybory parlamentarne. Z drugiej strony, mieszkańcy nie do końca są świadomi, "co może" dana władza. Nie potrafią np. rozróżnić kompetencji poszczególnych organów. System jest dość skomplikowany dla przeciętnego wyborcy, stąd może nie do końca zdaje on sobie sprawę z wagi swojego głosowania.

- Decentralizacja jest ważna?
- Decentralizacja jest ważna, ale należy sobie jednocześnie zadać pytanie: po co jej dokonaliśmy. Widać problem w namnożeniu instytucji i ogólnym zbiurokratyzowaniu. Wraz z reformą samorządową powstało więcej organów, ogromnie rozrasta się zaplecze urzędnicze. To złe zjawisko. Okazuje się, że tworzymy dodatkowe etaty, a nie wpływa to na poprawę funkcjonowania poszczególnych instytucji. Prawa biurokracji utrudniają wręcz usprawnianie działań jednostek samorządu terytorialnego.

- Czy rozdział pomiędzy marszałkiem województwa a wojewodą jest potrzebny?
- Urząd wojewody jest poniekąd reliktem dawnej władzy, choć pamiętajmy, że jego realne możliwości zostały znacznie ograniczone. Rządzi bowiem samorząd wojewódzki: sejmik, marszałek. Wojewoda reprezentuje jedynie rząd w terenie.

- Czy mieszkańcy poszczególnych województw mają w ogóle świadomość, kto nimi rządzi na poziomie lokalnym? Nazwisko prezydenta wymieni każdy, a nazwisko marszałka województwa?
- To prawda, że samorząd województwa jest stosunkowo słabo znany. Ludzie kojarzą wójta, burmistrza i prezydenta miasta, gorzej np. z samym marszałkiem. Zauważmy jednak, że nie jest on wybierany w wyborach bezpośrednich, a to też ma duże znaczenie w świadomości społecznej.

- Jest pan m.in. autorem książki " Kampania wyborcza. Strategia sukcesu". Czy jest jakaś konkretna recepta na sukces wyborczy?
- Po pierwsze, trzeba mieć dokładnie określony cel. Mam tu na myśli m.in. sprecyzowanie, ile konkretnie potrzebujemy głosów, aby wybory wygrać. Po drugie, trzeba wiedzieć, do kogo kieruje się swój przekaz, znaleźć swój elektorat, wiedzieć, do jakich osób w ogóle chcemy dotrzeć. Po trzecie, musimy mieć program wyborczy. Należy znaleźć podstawowy temat, z jakim zwracamy się do wyborców. Dalsza kwestia to wybór narzędzi komunikacji. Pamiętajmy, że im niższy jest szczebel, tym komunikacja powinna być bardziej bezpośrednia i przebiegać na zasadzie "od drzwi do drzwi". Musimy osobiście dotrzeć z naszymi materiałami wyborczymi. Na niższym szczeblu bardziej liczy się też kampania szeptana. Z kolei im większy jest okręg wyborczy, tym bardziej liczy się kampania medialna.
- A jakie szanse ma kandydat nieznany? Ktoś, kto pojawia się nagle, z hasłem typu "Wybierzcie mnie, bo oni już rządzili"?
- Wyborcy głosują na osoby rozpoznawalne, znane z imienia i nazwiska. Pierwszym krokiem jest zatem zdobycie rozpoznawalności, dopiero później polityk może się zabrać za przekonywanie do głosowania na siebie. Niemożliwe jest raczej, żeby ktoś "wyskoczył" tuż przed samymi wyborami i je wygrał. Nieznane nazwiska mają jedynie szanse wybić się z list partyjnych, kiedy to mandat zdobywa się dzięki szyldowi partii.
Jeśli chodzi o hasło, to wiadomo, że im bardziej jest kontrowersyjne, tym bardziej przykuwa uwagę. Jednakże zwrócenie na siebie uwagi to jedno, a głos oddany przez wyborcę to drugie. Rozgłos można uzyskać łatwo robiąc jakieś głupstwa, ale nie ma to przełożenia na wynik wyborów. Możemy mówić wtedy o tzw. efekcie Kononowicza.

- Internet ma duże znaczenia w komunikacji politycznej? Janusz Korwin Mikke jest idolem internautów, ale podczas normalnych wyborów wyniki ma bardzo słabe.
- Nie wszyscy potrafią wzbudzić zainteresowanie mediów, a w internecie może zaistnieć każdy. Daje on zatem większe szanse dotarcia do wyborców. Promowanie się w sieci może być skuteczne, ale jest to jednak tylko uzupełnienie normalnej formy kampanii.

- A co zrobić, żeby nie dać się oszukać politykowi? Na ile możemy rozpoznać, czy ktoś mówi szczerze, a na ile jest to "kiełbasa wyborcza"?
- Bardzo łatwo. Przykładowo: Jeśli ktoś mówi ciągle o potrzebnych inwestycjach, a zapytany wprost o pozyskiwanie inwestorów nie ma na to żadnego pomysłu, to w tym momencie wiemy, że jego przekaz jest mało wiarygodny. Wiarygodność buduje się na podstawie zrealizowanych obietnic. Wystarczy np. przejrzeć ulotki z poprzednich wyborów i już mamy odpowiedni obraz polityka.

- Polacy mają dobrą pamięć, jeśli chodzi o złych polityków, którzy chcą wrócić do władzy?
- Faktem jest, że ludzie mają raczej słabą pamięć, jeśli chodzi o te sprawy. Co nie zmienia faktu, że każdy polityk jest poniekąd "obciążony" swoim wizerunkiem.

- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska