Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siedem godzin niepewności po wstrząsie w kopalni Rudna

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
Warunki pracy górników w kopalni rudy miedzi są ciężkie. Trudno sobie wyobrazić, co mogą czuć ludzie uwięzieni tysiąc metrów pod ziemią.
Warunki pracy górników w kopalni rudy miedzi są ciężkie. Trudno sobie wyobrazić, co mogą czuć ludzie uwięzieni tysiąc metrów pod ziemią. Anna Białęcka
- Jesteśmy w stanie przewidzieć miejsce wstrząsu górotworu. Ale nigdy nie wiemy, kiedy nastąpi i z jaką siłą - mówi geolog Krzysztof Król. Wtorkowe tąpnięcie w kopalni Rudna było zaskoczeniem dla wszystkich.

To był bardzo silny wstrząs (3,7 w skali Richtera). Tąpnięcie, do którego doszło we wtorek o 22.09 na głębokości 950 m, odczuli mieszkańcy miejscowości w promieniu 40 km. - Wszystko się zatrzęsło w mieszkaniu - opowiada głogowianka. - Lampy się huśtały, drżały meble. Z półki spadł wazonik. To trwało zaledwie kilka sekund, ale miałam wrażenie, że nigdy się nie skończy. Często czujemy wstrząsy, ale ten był szczególny, budził wielki strach. Nie wyobrażam sobie, co musieli czuć górnicy tam na dole, tysiąc metrów pod ziemią.

W kopalni oberwały się skały górotworu, wypełniły korytarz na długości 0,5 km. W strefie zagrożenia znajdowało się 43 górników. 24 wydostało się na powierzchnię od razu po tąpnięciu. Reszta została odcięta od świata tonami kamieni.

- To był pierwszy przypadek w kopalinach KGHM, gdy ratownicy nie mieli kontaktu z uwięzionymi górnikami - przyznaje Krzysztof Król, zastępca dyrektora departamentu Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. - Wszystkie linie łączności zostały zerwane. Nie było wiadomo, gdzie są ludzie, czy żyją, czy są ranni.

Na miejscu natychmiast pojawiło się 25 ratowników ze stacji w Sobinie, wspierali ich inni górnicy. Na zewnątrz w napięciu czekały rodziny i przyjaciele uwięzionych. - Ze względu na zwały skał, które zasypały korytarz, nie udało się dotrzeć do odciętych od wyjścia górników - relacjonował Dariusz Wyborski, rzecznik KGHM. - Zapadła decyzja, by spróbować dojść do nich przez korytarze sąsiedniej kopalni Polkowice-Sieroszowice. Decyzja okazała się słuszna.

Górnicy trzymali się razem

Górnicy uwięzieni pod ziemią cały czas trzymali się razem, sami próbowali znaleźć drogę ewakuacji, ale było to niemożliwe, bo zwały skał zupełnie zmieniły wygląd kopalni, stracili orientację. Około 5.00, po siedmiu godzinach od wstrząsu, dotarli do nich ratownicy. Wszystkich udało się wywieźć na powierzchnię.

Wyborski: - To były długie godziny niepewności. Dla uwięzionych górników, dla ratowników, dla rodzin, dla nas wszystkich. Na szczęście, zakończyły się uwolnieniem ludzi.

Tąpnięcia to dla górników niemal chleb powszedni. Rocznie w kopalniach KGHM dochodzi do około 520 wstrząsów, określanych przez geologów jako wysokoenergetyczne (silniejszych niż 1,6 w skali Richtera). Takie jak ten wtorkowy to rzadkość, ale nawet zdecydowanie słabsze mogą być tragiczne w skutkach.

Wtorkowy wstrząs to była tzw. górnicza ósemka, niemal 3,7 w skali Richtera, bardzo silny, ale jak się okazało, łagodny dla ludzi. Św. Barbara czuwała nad górnikami. - Ostatni wstrząs o podobnej mocy miał miejsce w Polskiej Miedzi w 2010 roku - przypomina Król. To było w lutym. Kilometr pod ziemią doszło do wstrząsu o sile ponad 3 stopni w skali Richtera. W rejonie zagrożenia przebywało 15 osób. Dwie zostały lekko ranne, 11 o własnych siłach wydostało się na powierzchnię. Po 2,5-godzinnej akcji ratowniczej odnaleziono ciała dwóch pozostałych. Pod ziemią zginęli operatorzy maszyn. Tego samego roku w grudniu też doszło do silnego tąpnięcia, bardzo tragicznego w skutkach. W rejonie zagrożenia w kopalni Rudna pracowało 27 górników. Pod ziemią zginęły trzy osoby.

Nigdy nie wiadomo, kiedy tąpnie

Czy wstrząsy w kopalniach można przewidzieć? - Jesteśmy w stanie przewidzieć przybliżone miejsce wstrząsu górotworu. Ale nigdy nie wiemy, kiedy nastąpi tąpnięcie i z jaką siłą - przyznaje geolog Król. - Nie da się wstrząsu powstrzymać. Na pewno wstrząsów by nie było, gdyby nie ingerencja człowieka. Eksploatacja górnicza prowadzi do naprężenia górotworu w pobliżu wyrobisk. Jeżeli przekroczy ono stan krytyczny, musi dojść do rozprężenia i rozładowania nagromadzonej energii. Efektem jest tąpnięcie, zjawisko zbliżone do odpalenia w skałach materiału wybuchowego o wielkiej mocy.

Trwają jednak próby okiełznania natury. To wywoływanie wstrząsów kontrolowanych. Człowiek może sprowokować górotwór do oddania energii poprzez eksplozje środków wybuchowych w skałach, wtedy gdy na pewno pod ziemią nie ma ludzi. Takie działania są powszechne w kopalniach Polskiej Miedzi. Zmniejszają ryzyko wystąpienia wstrząsu niekontrolowanego. A co za tym idzie, zmniejszają zagrożenie dla górników. Ale na pewno go nie eliminują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska