Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siłacz z bloków

Dorota Nyk
- Bardzo miło jest być w ramionach takiego siłacza - twierdzi żona Pawła - Martyna Krzeszowska, która w tym roku zdaje maturę.
- Bardzo miło jest być w ramionach takiego siłacza - twierdzi żona Pawła - Martyna Krzeszowska, która w tym roku zdaje maturę. fot. Konrad Kaptur
Czy 19-letni Paweł Krzeszowski jest najsilniejszy w swoim mieście? - Są o wiele silniejsi - odpowiada skromnie zwycięzca rywalizacji atletów-amatorów.

Paweł osiągnął najlepsze wyniki w rywalizacji siłaczy zorganizowanej w siłowni przy basenie. Jego wynik to 168 kg w wyciskaniu leżąc, 130 kg w wyciskaniu zza karku i 195 kg w przysiadzie ze sztangą. - Teraz mam lepszy wynik, ale zrezygnowałem z udziału w kolejnej edycji tych zawodów - mówi. Przygotowuje się do zawodów kulturystycznych organizowanych przez popularny miesięcznik, które odbędą się 15 czerwca. - Rzeźbię mięśnie - mówi.

Sprzęt zrobił z bratem

- W moim mieście jest bardzo dużo nieodkrytych talentów - opowiada. - Chłopaki trenują w piwnicznych siłowniach, są także dwie duże siłownie. Jednak mało osób decyduje się na startowanie w zawodach.

Paweł także zaczynał w piwnicznej siłowni. Wcześniej trenował lekkoatletykę, miał nawet osiągnięcia. Właśnie wtedy zafascynowała go siłownia. W ostatniej klasie gimnazjum zaczął czytać o tym sporcie, konsultował się z mistrzem Polski, kulturystą Mariuszem Strzelińskim. - Chciałem ćwiczyć z głową - mówi. - Już kiedy nabrałem pewnych umiejętności, tato zasponsorował mi własną siłownię, w piwnicy w naszym bloku. Trzy lata temu przerobiłem dużą nieużywana suszarnię na piwniczną tzw. pakernię. Mam tam teraz taki sprzęt, że mogę zrobić każdy trening. Są ciężary, sztangi, hantle. Mam mały atlas. Część urządzeń razem z bratem sami zrobiliśmy w firmie mego ojca.

Plan na życie

- Bardzo miło jest być w ramionach takiego siłacza - twierdzi żona Pawła - Martyna Krzeszowska, która w tym roku zdaje maturę.
(fot. fot. Konrad Kaptur)

Uprawia także inne sporty. Pływa, biega. Codziennie jeździ do pracy rowerem, 10 kilometrów - chociaż mógłby jeździć autem. Sprawdza się nie tylko na siłowni, ale również w życiu. Mimo młodego wieku jest już ojcem i mężem. Ma 11 - miesięcznego synka Grzegorza. Zdecydował się przerwać dzienną szkołę i iść do pracy, żeby utrzymać rodzinę i umożliwić żonie dokończenie liceum i zdanie matury. Już od roku pracuje na trzy zmiany w stacji uzdatniania wody. A w Zielonej Górze uczy się w technikum ekonomicznym dla dorosłych.

- Mam pięciu braci i siostrę, umiem opiekować się dziećmi - mówi. - Teraz, kiedy tylko mogę, na zmianę z żoną, rodzicami i teściami, opiekuję się synem.

- Moim planem na życie jest skończyć szkołę, ulokować się w nowym mieszkaniu, do którego mamy się przeprowadzić w czerwcu, a jak będzie czas, zdrowie dopisze i będę miał siłę, to zrobić jakiś wynik w sporcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska