Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siostra mojego męża wyrzuciła nasze meble na podwórko

Janczo Todorow
- Jak mamy mieszkać w tych warunkach? - zastanawia się Barbara Pawłowska.
- Jak mamy mieszkać w tych warunkach? - zastanawia się Barbara Pawłowska. Janczo Todorow
W wyniku nieporozumień rodzinnych Władysław Pawłowski z Olbrachtowa znalazł się w tarapatach. Musiał opuścić dom, w którym, jak twierdzi, mieszkał od urodzenia.

Po śmierci rodziców Pawłowski pozostał w ich domu wraz z żoną i dziećmi. Do dziś trwa spór, kto wyremontował stodołę, która stała obok starego domu rodziców i w której po adaptacji zamieszkała siostra. Dwa lata temu sąd wydał postanowienie o zniesienie współwłasności i nakazał Pawłowskiemu wydanie starego domu siostrze. W decyzji stwierdzono, że w starym budynku, w którym mieszkali rodzice, od chwili ich śmierci nikt nie przebywał, a nieruchomość nie nadaje się do zamieszkania. Sąd drugiej instancji nie znalazł podstaw, żeby uchylić wyrok. Pełnomocnik Pawłowskiego złożył skargę do Sądu Najwyższego i wniósł o kasację postanowienia sądu. W uzasadnieniu stwierdził, że dopuszczono się błędów w ustaleniu stanu faktycznego.

- Nie czekając na rozstrzygnięcie, siostra mojego męża wyrzuciła nasze meble na podwórko, teraz wszystko gnije - mówi Barbara Pawłowska. - Powiedziała, że ma nakaz wyrzucenia nas. Nie było żadnego komornika, jakim prawem wyrzuciła nasze meble na podwórko? W zaadaptowanej połowie stodoły owszem jest pokój i kuchnia, ale nie ma ogrzewania, jak tu mieszkać? Synowa z małym dzieckiem musiała pójść do swoich rodziców. Gmina nas wymeldowała donikąd, nie mamy adresu. Mąż się załamał nerwowo i trafił do szpitala.

- W tym przypadku prawdopodobnie mamy do czynienia z samowolą - mówi mecenas Piotr Żyłka, pełnomocnik Pawłowskiego. - Jeżeli nawet jest wyrok o eksmisję, to może ją przeprowadzić jedynie komornik. W tym przypadku rodzina powinna się zwrócić do sądu o przywrócenie stanu posiadania, jeżeli nawet nie jest właścicielem nieruchomości.

Siostra Pawłowskiego wystąpiła do urzędu gminy o jego wymeldowaniu. Przesłuchano zainteresowane strony, a także świadków. - Ustalono, że ta rodzina mieszka w zaadaptowanym pomieszczeniu gospodarczym, a nie w starym budynku, w którym byli zameldowani - tłumaczy sekretarz gminy Radosław Pogorzelec. - Znalazł się świadek, który zeznał, że tuż przed rozprawą administracyjną o wymeldowaniu, ta rodzina wnosiła meble do starego domu. Pan Pawłowski odwołał się od naszej decyzji do wojewody, który jednak utrzymał ją w mocy. Jedynie wyjście z tej sytuacji jest zwrócić się do nadzoru budowlanego, który zakwalifikowałby pomieszczenia gospodarcze na cele mieszkalne. Najpierw jednak trzeba adaptację zalegalizować, bo ją przeprowadzono bez pozwolenia na budowę. Potem budynkowi gospodarczemu zostanie przydzielony nowy numer i wówczas możemy rodzinę zameldować.

- Istnieje możliwość złożenia odwołania od decyzji wojewody do wojewódzkiego sądu, administracyjnego podtrzymującego postanowienie urzędu gminy - uważa radca prawny Renata Bober.
Zapukaliśmy do mieszkania siostry Pawłowskiego, ale nikt nam nie otworzył. Odebrała natomiast telefon, ale słysząc pytanie odłożyła słuchawkę.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska