Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandaliczne krzyki w jednym z gorzowskich żłobków. Czy doszło do znęcania się nad dziećmi?

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
fot. sxc.hu
W nasze ręce trafiła płyta z nagraniem skandalicznych krzyków pracownicy przedszkola na dwuletnie dzieci. Prokuratura sprawdza, czy doszło do znęcania się nad dziećmi w żłobku przy ul. Wróblewskiego.

Autorką nagrania jest opiekunka skłócona z kierowniczką. Kobieta, która krzyczy, to tzw. pomoc przedszkolna (zajmuje się pracami porządkowymi). Przesłuchaliśmy wczoraj nagranie. Jest na 100 proc. zmontowane, momentami fragmenty powtarzają się.

Słyszymy:
- Jak trzasnę w dupę, to zobaczysz - krzyczy opiekunka. Słychać płacz dziecka.
- Ja chce do mamy! - wyje maluch.
- A w dupę chcesz? Uspokój się, nie chcę cię słyszeć!
- Ja chce do mamy! - powtarza dziecko.
- Ja też chcę i muszę tu z wami siedzieć - słychać nerwowy głos kobiety. Potem ta sama osoba straszy płaczącą dziewczynkę: - Zaraz zabiorę się i pójdę. Zostaniesz sama. Przyjdzie tu jakiś dziad!

Wiemy, że opiekunka, która nagrała krzyki, wcześniej słała do urzędu miasta skargi na złą pracę szefowej żłobka. Włączył się w to mąż opiekunki (mają w tym żłobku dziecko). I to oni zawiadomili śledczych, oddając policji również nagranie. Wkrótce potem prokuraturę zawiadomiła także kierowniczka (nie udało się nam z nią skontaktować, jest na zwolnieniu lekarskim). Nagranie dotarło do rodziców dzieci. Zrobiło się taka awantura, że kilka dni temu władze miasta postanowiły spotkać się z rodzicami.

- Na zebraniu zdecydowana większość stanęła murem za żłobkiem. Choć przyznaję, że jeden z ojców powiedział wtedy o tym, jak jego córka skarżyła mu się, że została w placówce uderzona. Stwierdził, że wtedy jej nie uwierzył, ale po wysłuchaniu nagrania zmienił zdanie. Ktoś inny wspomniał, że jego dziecko po całym dniu wróciło do domu z pełną pieluchą i odparzeniami. I to były chyba jedyne skargi - relacjonowała nam wczoraj wiceprezydent Zofia Bednarz.

W rozmowie z naszym reporterem troje rodziców jak jeden mąż zapewnia: w żłobku jest dobrze, dzieci są zadowolone, nie mamy żadnych zastrzeżeń. Ich zdaniem to nagranie, prokuratura, zadyma - to skutki wojenki pomiędzy kierowniczką i zwolnioną już pracownicą.
To samo mówi wiceprezydent Bednarz: - Proponowaliśmy tej pani przeniesienie do innej placówki, nie chciała. W końcu została zwolniona, jest na wypowiedzeniu.

O krzykach z nagrania wiceprezydent nie chce i nie może rozmawiać, bo nie słuchała ich. - Nie jestem w stanie zweryfikować autentyczności czy ingerencji w treść. Nie wiem, kto naprawdę tam występuje. Nie będę na takiej podstawie wyciągać wniosków. Poczekam na decyzję prokuratury. I wtedy wyciągnę konsekwencje - zapowiada.

Śledczy muszą najpierw zbadać nagranie pod kątem autentyczności. - Dopiero wtedy zajmiemy się treścią. Nie potrzeba do tego biegłego. Chyba każdy z nas potrafi ocenić, jakie słowa i sformułowania w stosunku do małych dzieci są w porządku, a jakie nie. Przesłuchamy też pracowników, rodziców - mówi Dariusz Domarecki z prokuratury. Próbowaliśmy skontaktować się z będącą na wypowiedzeniu pracownicą, która rozpętała burzę, nagrywając koleżankę i upubliczniając nagranie. Odebrał jej mąż. - Chodziło nam wyłącznie o dobro dzieci, a nie o medialny spektakl - tak skomentował sprawę.

Udało nam się także porozmawiać z panią, która krzyczała na maluchy (wciąż pracuje w żłobku). - Czuję się podle. Jestem pomocą przedszkolną, nie zajmuję się dziećmi. Wtedy zrobiłam to na wyraźną prośbę koleżanki, która najpierw poprosiła mnie o wsparcie, potem prowokowała, a w międzyczasie nagrywała. Miałam na głowie też inne rzeczy, byłam zmęczona, zabiegana. Tak, puściły mi nerwy, choć nie powinny. Ale ja w przedszkolach pracuję od 30 lat. Nigdy nie było na mnie żadnej skargi. Jestem kozłem ofiarnym - mówi.

Psycholog Marcin Florkowski komentuje: - Nóż mi się w kieszeni otwiera. Wszystkie zainteresowane strony szybko powinny zrozumieć, że konflikt dorosłych to tylko wątek poboczny. Najważniejsze są dzieci. Gdy mają po dwa lata, wszystkie słowa dorosłych biorą za pewnik. Ona naprawdę się bały, że dostaną po dupie i przyjdzie do nich dziad.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska