Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skazani na baniaki

MICHAŁ IWANOWSKI 0 68 324 88 12 [email protected]
- Robimy wszystko, by sobie dobrze radzić, ale w sytuacji braku wody powinna pomóc nam gmina - mówią Beata i Andrzej Moniatowiczowie
- Robimy wszystko, by sobie dobrze radzić, ale w sytuacji braku wody powinna pomóc nam gmina - mówią Beata i Andrzej Moniatowiczowie fot. Ryszard Poprawski
Moniatowiczowie mieszkają nad brzegiem rzeki, ale bieżącej wody w domu nie mają.

Andrzej i Beata Moniatowiczowie mieszkają tuż nad Odrą, nieopodal mostu w Nowej Soli, przy drodze do wsi Stany. Dom należy do gminy. I choć cztery kąty nie są własne, to lokatorzy - jak mówią - tu chcą dożyć swych dni. Bo mimo niewygód, miejsce ma swój urok.

Kiedy jednak niedawno państwu Moniatowiczom urodziła się córeczka, niewygody stały się bardziej dotkliwe. Bo jak tu dbać o maleństwo bez bieżącej wody?

Ścieków dużo, wody mało

Ich dom od brzegów Odry raz dzieli 80 m, innym razem 50, kiedy indziej 20, a w okresach wyjątkowego wezbrania wód rzeka podchodzi pod sam próg.

W 1997 r. podczas powodzi dom został zalany, w pokojach było 20 cm wody. Kiedy wody opadły, odetchnęli. Ściany wprawdzie wyschły, ale razem z nimi wyschły... krany. Skończyła się bieżąca woda. Ta, która leci z kranu, nie nadaje się do spożycia.

Od tego czasu gmina dwa razy w tygodniu dowozi im wodę w beczkach. Moniatowiczowie pieczołowicie gromadzą ją w baniakach, oszczędzają każdą kroplę. - Zdarza się, że wody zabraknie, a wtedy jeżdżę ją kupować w sklepie - skarży się pan Andrzej. - A jak tu sobie radzić, mając 500 zł zasiłku miesięcznie?

Na dowód tego, że radzą sobie, jak mogą, pan Andrzej pokazuje przydomowy ogród, który dosłownie wydarł rzece: zrobił nasyp, obwałował go kamieniami, obsiał grządki, pobudował ławeczki, wykarczował chwasty...

- A gmina nawet porządnego szamba nam nie zrobiła - dodaje gospodarz. - To, które jest, od trzech lat nie było wywożone. Szambowozu ani razu tu nie widziałem.

Drogi szambowóz

Ich problemy to jedne z pierwszych, z jakimi będzie musiał zmierzyć się nowy wójt gminy Nowa Sól Jarosław Dykiel, wybrany przed tygodniem.

Dotychczasowy wójt Krzysztof Frąckowiak rządził gminą dwie kadencje i rozwiązania nie znalazł. - Tam nie ma żadnej możliwości zrobienia studni, bo woda nie nadaje się do konsumpcji, nawet sanepid do końca nie wie, co w tej wodzie jest - mówi K. Frąckowiak. - A co do szamba, to sami lokatorzy jako wspólnota powinni złożyć się na wywóz ścieków. Lecz zalegają z opłatami.

Pozbycie się ścieków przerasta możliwości finansowe lokatorów, bo koszt wywiezienia metra sześć. to ok. 10 zł. A skoro szambo nie jest opróżniane, to trudno dziwić się, iż złoża wodonośne są zanieczyszczone. Jak więc wybrnąć z sytuacji?

- Dopóki nie zostanie wymyślona jakaś technologia uzdatniania tej wody, to trzeba będzie im dowozić wodę pitną - rozkłada ręce K. Frąckowiak. - Inne wyjście to podciągnięcie tego domu do wodociągów. Pytanie tylko - skąd? Trzeba by ciągnąć je kilka kilometrów z Przyborowa albo pod dnem Odry ze Starej Wsi. Koszty przerastają nasze możliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska