To zdjęcie zrobił wcześniej nasz Czytelnik. Na nim dokładniej widać moment przeładunku odpadów medycznych
Jest środa, dochodzi godz. 16.30. Reporterzy GL, ukryci w zagajniku koło wysypiska śmieci w Nowym Świecie obserwują niebieskiego busa, dużą przyczepę i ciężarówkę. Stoją na terenie składowiska odpadów koło oczyszczalni ścieków. Kilku mężczyzn przerzuca czerwone worki z przyczepy do busa. - To odpady medyczne, łożyska, kończyny, skażone bandaże. Bóg jeden wie, co jeszcze - mówi nasz informator.
Po chwili opowiada jak przed kilkoma dniami, ci sami mężczyźni zmywali krew z betonu. - Gdzie to spływa - dziwi się.
Akcja na wysypisku
Na miejsce docierają funkcjonariusze z wydziału przestępczości gospodarczej zielonogórskiej komendy. Z terenu oczyszczalni obserwują przeładunek. Chwilę później wkraczają do akcji.
W przyczepie została resztka odpadów medycznych. Jakie? - Różne - odpowiada mężczyzna i pokazuje zezwolenia. Nie chce rozmawiać przy dziennikarzach. Policjant odchodzi z nim na bok.
Drugi rozmawia z dwoma innymi kierowcami. Jeden opowiada o wożeniu odpadów medycznych do spalarni w Gorzowie Wlkp.
- Tylko tam wozicie? - pyta dziennikarz.
- Nie tylko, różnie wozimy - mówi kierowca.
- Na Śląsk też? - ciągnie dziennikarz.
- No czasem też, jak Gorzów się nie wyrabia - mówi kierowca.
Chłodnia bez prądu
- Skażone odpady medyczne zostają w Lubuskiem, nie możemy ich wywozić - zapewnia Krystian Smuda prezes zarządu G.O-Tech w Bytomiu. Są spalane w Gorzowie Wlkp. Firma ma na to dokumenty. - Posiadamy wszelkie konieczne zezwolenia - mówi prezes Smuda.
Dlaczego odpady są przeładowywane na terenie wysypiska? - Czasami zwozimy je w mniejszych ilościach z kilku punktów w jedno miejsce. Potem jednym transportem są wywożone do spalarni - tłumaczy prezes G.O-Tech-u.
K. Smuda podkreśla, że odpady są przetrzymywane w chłodni podłączonej do agregatu.
- Tylko, że w środę przewody chłodni nie były podłączone - mówimy. (Podobnie było w czwartek podczas kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska).
- Działa też na paliwo - odpowiada K. Smuda.
- W środę była jednak cicha, nie działała - mówimy.
- Sprawdzę to - zapewnia K. Smuda.
Przyczepa chłodnia jest zarejestrowana. - Celowo stoi na wysypisku śmieci, żeby nikomu nie przeszkadzała - wyjaśnia K. Smuda.
Pytamy, dlaczego kierowca powiedział, że czasami transport odpadów jedzie na Śląsk. - Tylko, jeśli nie są to materiały medyczne. Wtedy możemy spalić je gdzie indziej. Bywają też awarie w spalarni w Gorzowie i wtedy musimy znaleźć inną, jak możliwie jak najbliższą - tłumaczy K. Smuda.
Prezes G.O-Tech-u nie chce wymienić nazw konkurencyjnych firm, ale jest przekonany, że problem to wojna firm o rynek. Dodaje, że od dawna chce nawiązać współpracę np. ze spalarnią w Nowej Soli. - Jak na razie bezskutecznie - mówi prezes Smuda.
Ruszyło postępowanie
Zielonogórska policja wszczęła już postępowanie wyjaśniające - Sprawdzimy przeładunek, co jest przeładowywane oraz czy firma ma na to wszelkie niezbędne pozwolenia - informuje mł. insp. Piotr Puchała, zastępca komendanta zielonogórskiej policji.
Policja powiadomiła Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. - Czekamy na wnioski po kontroli - mówi mł. insp.Puchała.
Trwa kontrola
W czwartek na miejsce pojechał inspektor ochrony środowiska. Co stwierdził?
- Sytuacja jest skomplikowana. Po pierwsze ta firma ma umowę dzierżawy z właścicielem składowiska, na którym przechowuje odpady. Po drugie przyczepa, w której się one znajdują, nie jest instalacją w rozumieniu Ustawy Prawo Ochrony Środowiska. Jest to przewoźna chłodziarka i do końca nie wiadomo, jak to zakwalifikować - mówi inspektor Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze Andrzej Uchman. - Na pewno wystąpimy do sanepidu by skontrolowała, czy lokalizacja i wykorzystanie tej przyczepy są zgodne z przepisami sanitarnymi. Jednocześnie chcemy wystąpić do śląskiego inspektoratu ochrony środowiska z wnioskiem o skontrolowanie firmy. Chcemy mieć pewność, że ma ona odpowiednie pozwolenia na taką działalność oraz, że odpady będą spalane w instalacjach do tego przygotowanych, czyli w Nowej Soli i w Gorzowie. Wlkp.
Z informacji, jakie otrzymaliśmy z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze, firma G.O-Tech Sp. z o.o. nie figuruje w wykazach Departamentu Rolnictwa, Środowiska i Rozwoju Wsi Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubuskiego. Nie świadczy to jednak, że spółka działa nielegalnie. Ustaleniem tej kwestii zajmują się obecnie pracownicy tego departamentu oraz Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska. W poniedziałek powinny być znane wyniki prac.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?