Ta zachęta do skoków ukazała się kilka dni temu na stronie internetowej serwisu Happy Day. Organizatorzy obiecują najważniejsze osiem sekund życia - skok z Dream Tower, czyli 222-metrowego komina. Jak czytamy, taki skok kosztuje tysiąc złotych, ale w ramach promocji można zamówić go z 60-procentowym rabatem, za "jedyne" 400 zł. Można wybrać dzień skoku, dziennie może odbyć się 20 skoków, a terminy wyznaczane są według kolejności rezerwacji. Wyszukiwarka terminów pokazuje, że weekendy są już zajęte. Za te 400 zł dostaniemy osiem sekund swobodnego lotu. To najdłuższy możliwy skok w Europie. Wcześniej szkolenie. Gwarancją bezpieczeństwa jest sprzęt asekuracyjny i opieka doświadczonych instruktorów. A po udanym locie, pamiątkowy dyplom.
Komin w roli wieży
"Zobacz film, poczuj przedsmak tego, co cię czeka" - zachęcają organizatorzy skoków w internecie. Jest ich kilka. Na jednym widzimy jak z głogowskiego komina skacze Mag Fly, czyli Tomasz Zieliński, głogowianin uznawany za twórcę polskiego dream jumpingu. Widać, jak staje na specjalnym wybiegu, platformie dobudowanej do komina i skacze. Kamera pokazuje go z góry jak leci, a druga filmuje moment skoku z daleka. Na kolejnym filmie Mag Fly ma kamerę przymocowaną do stopy. Widzowi po plecach przechodzą ciarki.
Słynna już w Polsce Dream Tower do ekstremalnych skoków to nieczynny od lat stary komin niedokończonej elektrociepłowni w Widziszowie na obrzeżach Głogowa. Stoi tak od lat 80. W 2008 roku komin i teren wokół niego kupił głogowski biznesmen. Podobno chciał komin zburzyć i wybudować bloki. Ale tak wysokiego komina nie udało się zlikwidować. W zeszłym roku, wiosną, ludzie z osiedla domków u jego stóp zauważyli, że ktoś na jego szczycie zaczął się ruch. Efekt można zobaczyć na filmie. To platforma o długości 10 metrów, która podwyższyła komin o kolejne cztery. Wszystko po to, żeby to była najwyższa taka skocznia w Europie.
Kto im skoczy
Pierwsze skoki firma Dream Jump miała organizować w maju zeszłego roku. Wtedy rzeczniczka firmy Agata Młynarczyk powiedziała nam, że będą od czerwca. W czerwcu też jednak nikt nie skakał. Dzwonimy pod numer telefonu podany na stronie Happy Day, żeby zamówić skok. Za każdym razem odzywa się tylko automat: nagraj wiadomość.
Próbujemy się skontaktować z Mag Fly`em. Numer do niego jest na stronie organizatorów skoków. Ten telefon ktoś odbiera, ale wyjaśnia, że nie jest Tomaszem Zielińskim. Podobno go nie ma, może będzie za tydzień. Pytamy o skoki w Głogowie. - Mamy teraz bardzo dużą przerwę - mówi ta osoba.
- A kiedy będą? - pytamy.
- Nie wiem kiedy. W zeszłym roku były, a w tym roku chyba jeszcze nie.
- A często są te skoki?
- Bardzo rzadko. Teraz są odwołane.
Jak opisuje Mag Fly, pierwszy skok w życiu oddał w 1997 roku i od tamtej pory nie może bez tego żyć. - Marzenie, które paliło moje wnętrze wreszcie mogło zapłonąć na jawie - pisał w kwietniu 2010 roku, kiedy to pobił nowy rekord Polski skacząc 215 metrów w dół z komina w Widziszowie - jeszcze kiedy nie było dobudowanej platformy.
Jedna z gazet napisała o nim, że w 2003 roku organizował nielegalne skoki ze 120-metrowego komina w Wierzbnicy koło Radomia. Ludzie płacili nawet kilkaset złotych za skok. Ta przygoda zakończyła się tragicznym wypadkiem - zginął dziennikarz pierwszego programu TVP Rafał Zatylny. W czasie śledztwa ustalono, że winę ponosi organizator, który źle przygotował skok. Został skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu. Na krótko wycofał się z organizacji skoków.
Skakać każdy może
Czy z głogowskiego komina można skakać? Czy to legalne? Nie ma w Polsce przepisów, które to regulują, nie ma instytucji i organizacji, które sprawują nad tym kontrolę. - Nikt nie składał zawiadomienia o oszustwie ani jakimkolwiek innym przestępstwie związanym z tą działalnością. Żadna instytucja nie zgłaszała nam nieprawidłowości - mówi Piotr Stroemich z głogowskiej komendy policji. - Ale jeśli ta firma oferuje taką usługę, to musi mieć uprawnienia.
W zeszłym roku do Widziszowa pojechali urzędnicy z nadzoru budowlanego. - Jest to komin, który nigdy nie został dokończony i dopuszczony do użytku. Ale nadal traktujemy ten obiekt jako komin do odprowadzania spalin. Skoro ktoś coś na nim zbudował i użytkuje go w innym celu, to jest to samowola budowlana. Wszczęliśmy postępowanie i po jego zakończeniu albo nadal będzie to komin, albo skocznia - uważa powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Karol Andrynowski. Urzędnicy nakazali firmie Dream Jump przedłożenie dokumentów. - Jeśli przystąpi do legalizacji zapłaci opłatę.
- Komin był wykorzystywany do skoków, czyli niezgodnie z przeznaczeniem. Normalnie jeśli ktoś prowadzi jakąś inwestycję, to na koniec musi mieć odbiór nadzoru budowlanego, strażaków, inspekcji pracy, czasem sanepidu... - przyznaje starosta głogowski Rafael Rokaszewicz. - W razie gdyby się na tym kominie coś nieszczęśliwego zdarzyło, to organizatorom grozi kryminał.
Zapłać i czekaj
Po tygodniu Tomasz Zieliński telefonu nie odbiera. Za to rozmawiamy z Łukaszem Miłuchem, który zajmuje się rezerwacją i informacją w Dream Jump. - W tym tygodniu skaczemy. Na piątek jest już pełne obłożenie, a w sobotę i niedzielę zobaczymy, zależy od pogody - mówi. W piątek odwołuje. Skoków nie będzie.
W końcu telefon Zielińskiego odbiera jakaś dziewczyna. Mówi, że aktualnie z Mag Fly’em nie można się skontaktować. - Jeśli chciałaby pani skoczyć, to trzeba się zarejestrować i zapłacić - instruuje. - Ale w tym sezonie raczej małe szanse, skoki są odwołane ze względu na warunki pogodowe. Wszyscy cierpliwie czekają, nawet ci zarejestrowani w zeszłym roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?