Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skoro u nas tak sobie z siatkówką, to może przerzućmy się na fistball? [ZDJĘCIA]

Alan Rogalski
Alan Rogalski
Pochodzi z Siedliska, trenowała siatkówkę w Aresie Nowa Sól. Dziś Marika Chilicka jest reprezentantką Polski w… fistballu. Z kadrą narodową zajęła szóste miejsce na mistrzostwach świata w austriackim Linzu.

Co to w ogóle za dyscyplina sportowa?
Pierwszy raz fistball zobaczyłam w tamtym roku w trakcie The World Games, a więc Igrzysk Sportów Nieolimpijskich we Wrocławiu. Pierwsze wrażenie? To było takie: wow! Dotąd nie wiedziałam, że istnieje taka dyscyplina sportu. Gdy zobaczyłam, jak zawodnicy rzucają się do piłki, bronią ataki… To było niesamowite. Wraz ze znajomymi stwierdziliśmy, że trzeba kiedyś spróbować w coś takiego zagrać. Sama trenuję siatkówkę od 12 lat i wydawało mi się, że fistball był innym rodzajem tego sportu. Ale później, gdy zaczęłam trenować fistball, to okazało się, że ten choć podobny, jest całkiem inny od siatkówki.

To wbrew pozorom nie jest nowy sport.
W fistball ponoć grano w starożytnym Rzymie, a ja na początku też byłam przekonana, że to jest nowy sport i teraz ktoś wymyślił sobie takie połączenie siatkówki z tenisem ziemnym. Po czasie dowiedziałam się, że to właśnie jedna z najstarszych dyscyplin zespołowych. Gdy wybierano sporty drużynowe do programu igrzysk olimpijskich, to zastanawiano się między fistballem a siatkówką. Wybrano to drugie, przez co najpewniej fistball zszedł na dalszy plan.

A zatem co łączy fistball z siatkówką i tenisem?
Częścią wspólną tenisa z fistballem jest to, że odbija się w nim piłkę tak jak w tenisie jedną ręką. Tak jakby rakietą. Do tego piłka przed uderzeniem może raz odbić się od powierzchni, ale nie musi. I tak jak w siatkówce, w fistballu w jednej akcji można trzy razy odbić piłlkę po jednej stronie siatki. Każde takie odbicie wykonywane jest ręką z zaciśniętą pięścią. Nie można odbijać piłki tułowiem, głową czy nogą, tak jak jest to dozwolone w siatkówce. To tu liczy się jako błąd. Ale za to tak jak w siatkówce, w fistballu mamy zagrywkę, przyjęcie i atak. Jedynie nie ma rotacji, a więc każdy stoi na jednej i tej samej pozycji. Można dokonywać zmian w formacjach, na przykład obronnej, ale nie chodzi się w kółko jak w siatkówce. Różnica też jest taka, że kto przegrywa akcję, ten zagrywa. W jednej akcji można też dotknąć raz piłkę. Jeśli ją obronisz, to nie możesz zaatakować. Oprócz tego w fistballu można przejść pod siatką oraz piłka nie może dotknąć taśmy, a w siatkówce jest odwrotnie.

Marika Chilicka
Marika Chilicka Archiwum prywatne

OBEJRZYJ TEŻ: Nowy odcinek magazynu żużlowego "Tylko w lewo".

Oglądaj mecze Ekstraklasy na żywo online w Player.pl >>>

Oglądaj mecze lig zagranicznych na żywo online w Player.pl >>>

Obserwuj autora tekstu na Twitterze

Chcesz na bieżąco śledzić sportowe newsy z Ziemi Lubuskiej, Polski oraz świata? Polub naszą stronę na Facebooku!

A dla ciebie, jako siatkarki, była jakaś znacząca różnica?
Tak, w dojściu do ataku. W siatkówce wyskakuje się w górę, jak najwyżej i jak najmocniej zbić piłkę w boisko. W fistballu nie trzeba wyskakiwać aż tak wysoko, a skacze się bardziej do przodu i piłkę stara się uderzyć jak najbardziej płasko. Jeśli uderzymy inaczej, mocniej, to ona wyżej odbije się od trawy, na której gramy, i obrona będzie miała łatwiej, by podbić piłkę. Na początku takie ataki wychodziły nam bardzo trudno. Było dużo śmiechu.

Różnicą jest też w piłce. Ta do fistballu trochę bardziej przypomina tę do piłki, ale nożnej.
Kontaktu z tą inną piłką aż tak bardzo nie przeżyłam, bo regularnie trenowałam siatkówkę, ale koleżanki opowiadały, że wychodziły z treningów z krwiakami na rękach. Sama na początku miałam lekko spuchnięte i bardzo obolałe. Trzeba było przyzwyczaić się do tej piłki. Jej ciężkości.

To skoro odbijanie tej piłki nie jest niczym przyjemnym, co jest takiego fajnego w fistballu?
Pierwszy mój kontakt z fistballem trwał piętnaście minut, odbijaliśmy piłkę w parku pomiędzy sobą, a ja i tak miałem taki wielki uśmiech na twarzy. Ja już wiedziałam, że to jest to. A gdy poszłam na treningi, zobaczyłam siatkę, boisko, zagrałyśmy pięć na pięć, to wszystkie cieszyłyśmy się z tego, że możemy grać w fistball. Ten sport sprawia nam dużo radości. Na samych mistrzostwach świata też było widać taką fajną atmosferę między drużynami. Mówią, że „fistball is family” i naprawdę tak jest. Między zespołami nie ma wrogości, wszyscy grają fair play, uśmiechają się do siebie. Na The World Games było to samo.

OBEJRZYJ TEŻ: Nowy odcinek magazynu żużlowego "Tylko w lewo".

Oglądaj mecze Ekstraklasy na żywo online w Player.pl >>>

Oglądaj mecze lig zagranicznych na żywo online w Player.pl >>>

Obserwuj autora tekstu na Twitterze

Chcesz na bieżąco śledzić sportowe newsy z Ziemi Lubuskiej, Polski oraz świata? Polub naszą stronę na Facebooku!

Właśnie, zatrzymajmy się na tych mistrzostwach świata w Linzu, które odbyły się pod koniec lipca. Jaki stawiałyście sobie na nich cel, skoro zaczęłyście trenować i to nieregularnie od tego roku?
Szczerze mówiąc większość z nas jechała na mistrzostwa świata do Austrii z postanowieniem, by nie przegrać seta do zera, a sama chciałam wygrać jeden set. A tu okazało się, że w grupie debiutantek zajęłyśmy najwyższe miejsce i wyprzedziłyśmy inne ekipy, które były na takich mistrzostwach kolejny raz. Uplasowałyśmy się na szóstej pozycji i to jest dla nas wielki sukces.

Zwłaszcza, że tę drogę na mistrzostwa miałyście pod górkę.
Tak, przed mistrzostwami było dużo przeciwności losu. Ale wszyscy nam mówili, że skoro mieliśmy pod górkę, to w Austrii będziemy czarnym koniem. I to sprawdziło się. Mieliśmy problem ze znalezieniem sponsorów i teraz, po tym sukcesie, nadal go mamy. Nasz trener Mario Schmidt, niemiecki szkoleniowiec drużyn fistbalu, zgodził prowadzić się nasz zespół na mistrzostwach świata, nie biorąc za to żadnego wynagrodzenia. Przed mistrzostwami zrobiłyśmy zrzutkę w internecie, za każdą złotówkę dziękujemy, ale szczerze mówiąc myślałyśmy, że będzie ich trochę więcej. Żeby więc pojechać na mistrzostwa, wyłożyłyśmy trochę swoich pieniążków. Legginsy z napisem Polska kupiłyśmy sobie same na promocji za 10 zł w jednym z marketów. Zostały po mundialu piłkarzy. Znalazło się też trochę dobrych serduszek, które chciały nam pomóc. Kolega jednej z zawodniczek ufundował nam koszulki. Mam nadzieję, że takich osób znajdzie się jeszcze więcej, bo za rok będą mistrzostwa Europy, na które chciałybyśmy z chęcią pojechać i dumnie reprezentować Polskę. Te odbędą się w Niemczech. Fistball ma też być na World Sports Games Sports. To są dwie imprezy, na których możemy zdobyć bardzo dużo doświadczenia.

Miałyście również trudności z dojazdem.
Tak, mieliśmy też lekki kłopot z transportem. Nie mieliśmy czym dojechać do Austrii, ale złączyłyśmy siły, a do tego znalazło się jedno dobre serce, które użyczyło nam busa z okolic Nowej Soli. Ale ten, gdy chciałyśmy nim wyjechać, nie ruszył. Połowa drużyny musiała pojechać autobusem do Wiednia, a potem z Wiednia pociągiem na mistrzostwa, a połowa, która próbowała naprawić busa, wsiadła do samochodu i nim wyruszyła do Austrii. Takie mieliśmy przeboje. Jako jedyna drużyna nie miałyśmy piłek do prowadzenia treningów, bo nie zmieściły się one do bagażnika. Ale wtedy gdy czekaliśmy na kogoś, kto może naprawi nam busa, znalazłam czterolistną koniczynkę, więc stwierdziłyśmy, że to szczęście musi w końcu do nas przyjść (śmiech).

OBEJRZYJ TEŻ: Nowy odcinek magazynu żużlowego "Tylko w lewo".

Oglądaj mecze Ekstraklasy na żywo online w Player.pl >>>

Oglądaj mecze lig zagranicznych na żywo online w Player.pl >>>

Obserwuj autora tekstu na Twitterze

Chcesz na bieżąco śledzić sportowe newsy z Ziemi Lubuskiej, Polski oraz świata? Polub naszą stronę na Facebooku!

Chciałabyś, żeby po waszym sukcesie fistball rozwinął się u nas w kraju?
Marzę o tym. Po mistrzostwach świata wysyłałyśmy na różnych portalach setki wiadomości, z prośbą, by rozpromować ten sport. Chciałabym, żeby dzieci, od najmłodszych lat, na wuefach, zaczęły w niego grać. Wiem, że Robert Szczerbaniuk, były reprezentant Polski w siatkówce i szef naszego stowarzyszenia, jeździ po szkołach i pokazuje, co to jest fistball. W Austrii treningi małych dzieci są czymś normalnym, a u nas w kraju prawie nikt nie wie, że jest taka dyscyplina. Chcemy to tutaj zmienić.

W Lubuskiem też?
Studiuję we Wrocławiu, tam gramy i trenujemy fistball, ale myślę o lekcjach pokazowych w naszym województwie. Moja mama uczy w szkole, więc zacznę u niej. Jeśli będą chętne szkoły, to i ja będę chętna.

A jak w ogóle ten twój sukces został odebrany u ciebie w Siedlisku?
Mama opowiadała mi, że dużo mieszkańców gratulowało jej. Dużo też osób na Facebooku udostępniało moje posty o fistballu. To bardzo miłe. Cieszę się, że to zainteresowanie mną i tym sportem mogło dać tyle radości mojej rodzinie i mojej miejscowości. Liczę, że ktoś choć na chwilę włączył w internecie filmik o fistballu i zobaczył, na czym on polega. Nawet babcia nauczyła się włączać internet, po to by obejrzeć transmisję z Austrii (śmiech). Większego wsparcia chyba nie mogłyśmy dostać, przynajmniej ja. Zabrakło jedynie tego finansowego. Śmiejemy się z tego, że jesteśmy prywatną reprezentacją Polski.

A to znaczy, że całe Siedlisko teraz o tobie wie? Możesz być pierwszą reprezentantką Polski pochodzącą z tej miejscowości?
Nie wiem, czy każdy wie o mnie (śmiech). Nic też nie wiem, by kiedyś była jakaś reprezentantka Polski z Siedliska. Swego czasu pytał się o mnie ksiądz proboszcz, więc skoro ksiądz o mnie wiedział, to chyba każdy (śmiech). Jestem dumna, że mogłam grać z orzełkiem na piersi.

OBEJRZYJ TEŻ: Nowy odcinek magazynu żużlowego "Tylko w lewo".

Oglądaj mecze Ekstraklasy na żywo online w Player.pl >>>

Oglądaj mecze lig zagranicznych na żywo online w Player.pl >>>

Obserwuj autora tekstu na Twitterze

Chcesz na bieżąco śledzić sportowe newsy z Ziemi Lubuskiej, Polski oraz świata? Polub naszą stronę na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska