Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślad po niej zaginął

PIOTR JĘDZURA PAWEŁ PEŁKA (Dziennik Polski)
Od wtorku w Tatrach trwają poszukiwania zaginionej studentki Uniwersytetu Zielonogórskiego. Góry przeczesuje ponad 150 policjantów, strażników granicznych i ratowników pogotowia.
Od wtorku w Tatrach trwają poszukiwania zaginionej studentki Uniwersytetu Zielonogórskiego. Góry przeczesuje ponad 150 policjantów, strażników granicznych i ratowników pogotowia. PAWEŁ PEŁKA
Ciągle nie wiadomo, co się stało z 22-letnią Katarzyną Proch z Myszęcina, która we wtorek zaginęła w Tatrach. Ostatnio widziano ją z mężczyzną podejrzanym o gwałty.

Wczoraj w Dolinie Chochołowskiej 150 policjantów, ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i strażników granicznych szukało 22-letniej Katarzyny Proch z Myszęcina w pow. świebodzińskim. Do poszukiwań użyto też śmigłowca z kamerą termowizyjną. Dziewczyny nie odnaleziono.

Ślad po niej zaginął

We wtorek pies spacerującego Doliną Chochołowską mieszkańca Krakowa odnalazł torbę z dokumentami i rzeczami K. Proch. Była ukryta w zaroślach.
Dziewczynę widziano później z mężczyzną, którego policja określa jako "podejrzanego", nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że o gwałty. 31 lipca Kasia była z tym mężczyzną w rejonie Doliny Chochołowej. Później widziano ją z tym samym mężczyzną podczas awantury w jednym ze schronisk, gdy groził komuś bronią. Policja w Zakopanem zna już personalia tego mężczyzny. Na tym jednak trop się urywa.
Wiadomo na pewno, że Katarzyna wyjechała ze Świebodzina 25 lipca. - Miała z koleżanką wybrać się do Gdańska i Zakopanego - opowiada jej matka Wanda Proch. Wyjechała jednak sama. - Jej koleżanka jest w domu i nic nie wie o wyjeździe Katarzyny.

Tajemniczy notes

Katarzyna prawdopodobnie była w Gdańsku, bowiem w znalezionej w Dolinie Chochołowskiej torbie był bilet i pocztówki z Gdańska.
Najwięcej pytań wzbudza jednak tajemniczy notes dziewczyny, znaleziony w jej rzeczach. Zapiski kończą się na 21 lipca. Są w nim informacje o osobie z internetu o tajemniczo brzmiącej nazwie "dobry duszek".
- Kiedyś wspominała o dobrym duszku, że kogoś takiego poznała, ale myślałam, że
to jakaś znajoma - opowiada
W. Proch. - Teraz wiem, że to szaleniec, który zawładnął moją córką.
"Dobry duszek" to prawdopodobnie mężczyzna poznany podczas rozmów przez internet.
- Kasia chodziła do kawiarenki internetowej w Świebodzinie - wyjaśnia jej matka.
Nie wiadomo jednak skąd pochodzi. Wiadomo, że od dawna telefonowali do siebie, wysyłali też wiadomości z telefonów komórkowych. Internetowa znajomość z "duszkiem" trwała przynajmniej pół roku.
Policja sprawdza, czy "duszek" z internetu to mężczyzna, z którym Katarzyna była widziana w Zakopanem.

Szok w Myszęcinie

Mieszkańcy Myszęcina są zszokowani zniknięciem Katarzyny. - Znam ją, jest bardzo fajną dziewczyną - mówi koleżanka Kasi. - To dobre dziecko, zawsze pomaga mamie w sklepie - dodaje starsza pani. W Myszęcinie wszystkich trapi pytanie: Kim jest "dobry duszek"?
W pokoju Kasi ład i porządek. Półki zastawione ręcznie zrobionymi ozdobami, książki równiutko poukładane. - Uwielbia robótki plastyczne, maluje obrazy, lubi porządek - opowiada jej matka.
Na ścianach dziewczyna od dawna wiesza kartki z wyznaczanymi dla siebie celami. - Ostatni napis to: zdać maturę na pięć
- wspomina mama. Przed kilkoma dniami została przyjęta na socjologię na Uniwersytecie Zielonogórskim.
- Całym sercem czekam na córeczkę, gdy tylko zadzwoni telefon chcę jednego, usłyszeć głos Kasieńki - płacze mama.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska