O jego przygotowaniach do tej wyprawy pisaliśmy w sierpniu ubiegłego roku. Wstępnie do Mongolii miała wyruszyć kilkuosobowa ekipa z udziałem Polaka, Niemca i Łotysza. Stroną finansową mieli się zająć nasi zachodni sąsiedzi
- Niestety, Niemcy wycofali się z tego pomysłu i stanąłem przed dylematem co dalej robić - wspomina R. Obara.
- Jednak byłem już tak nastawiony na tę wyprawę, że nie przerwałem przygotowań.
Śladami odkrywców
Piechur zamierza rozpocząć wędrówkę w sierpniu. Do przejścia będzie miał ok. 2,5 tys. kilometrów od granicy Rosji przez Mongolię do Chin. Liczy, że zajmie mu to ok. czterech miesięcy. - Jest to fragment trasy, którą przebył w XIX w. podczas pieszej wędrówki dookoła świata Konstanty Rengarten - dodaje R. Obara.
Dla głogowianina będzie to w pierwsza tak wielka wyprawa. Do tej pory zaliczył kilka samotnych eskapad, z których największą było ubiegłoroczne przejście całego polskiego wybrzeża. Obecne przygotowania przypominają zajęcia w szkole przetrwania. - Muszę być przygotowany do ekstremalnych warunków - mówi piechur. - W okresie, w którym zamierzam wędrować po tamtejszych górach i płaskowyżach, panuje sroga zima. Ponadto muszę nauczyć się polować, rzucać lassem i przejść kurs alpinistyczny.
Przekonać żonę
W ramach treningu R. Obara odbywa kilkudniowe wypady w dolnośląskie lasy. Śpi w szałasie lub ziemnych norach, gotuje wodę z przerębli i rozpala ogień dwoma kawałkami stali. - Zawsze mam ze sobą zapałki i zapalniczkę, ale liczę się z tym, że mogą one zawilgotnieć i stać się po prostu bezużyteczne - dodaje.
- Ponadto noszę przy sobie suchą korę brzozową na rozpałkę. Sposoby na przetrwanie czerpię z książek opisujących wyprawy dawnych podróżników. Np. w nocy bardzo przydatny jest żar z ogniska, który można zakopać w szałasie lub ziemiance. Dzięki temu uzyskuje się temperaturę o dwa, trzy stopnie wyższą. W górach zdany będę tylko na siebie i dlatego muszę nauczyć się polować i być samowystarczalny.
Piechur zamierza także szukać sponsorów. - Liczę, że uda mi się zainteresować eskapadą firmy produkujące sprzęt turystyczny - mówi.
Entuzjazmu R. Obary nie podziela żona Agnieszka.
- Jeszcze mnie nie przekonał do tej niebezpiecznej, samotnej wyprawy - twierdzi.
- Żona bardzo się o mnie niepokoi - zauważa R. Obara.
- Jak tylko wyruszam do lasu, to kilkanaście razy dziennie dzwoni do mnie na telefon komórkowy z pytaniem, czy nic mi nie jest.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?