Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śladem napisu na manierce

(mon)
Młody żołnierz szedł zdobywać Berlin, po drodze wyrył na manierce swoje imię
Młody żołnierz szedł zdobywać Berlin, po drodze wyrył na manierce swoje imię
Ta niewielka żołnierska butelka przeleżała w ziemi blisko 40 lat w… zbiorowej mogile. Dzięki niej, anonimowy sowiecki żołnierz odzyskał swą tożsamość. Szeregowy Georgij Szczackyj Fedorowicz poległ w bitwie o Odrę.

Szukali żwiru, a znaleźli ludzkie szczątki… W latach 80. ubiegłego wieku w miejscowości Urad na północy naszego województwa trwały prace na pobliskim wzgórzu. W pewnym momencie operator koparki dokonał dramatycznego odkrycia. Pod warstwą ziemi dostrzegł ludzkie szczątki, a wśród nich - fragmenty mundurów, guziki sowieckie i m.in. tę właśnie manierkę.

- Od razu tam pojechaliśmy i pobraliśmy materiał do badań - opowiada Andrzej Toczewski, dyrektor Muzeum Ziemi Lubuskiej, wówczas członek komisji do badania zbrodni hitlerowskich. - Wszystko się zgadzało, to byli żołnierze z 33. Armii, którzy polegli tutaj w 1945 roku podczas bitwy o Odrę. Zaraz po wojnie Rosjanie przeprowadzili w tym miejscu ekshumację, ale jak widać, niezbyt staranną. I nawet nikt z mieszkańców o niej już nie pamiętał…

Warto dodać, że w tym czasie w Białkowie pod Cybinką utworzono specjalny zbiorowy cmentarz dla żołnierzy radzieckich. Z różnych pobliskich mogił przeniesiono tam dokładnie 10 tys. 870 poległych. Połowa z nich na zawsze pozostała anonimowa.

I pewnie podobny los spotkałby właściciela tej aluminiowej manierki, gdyby nie napis, jaki zdążył na niej wyryć. - Dzięki niemu wiemy, jak nazywał się ten człowiek. - A. Toczewski trzyma w rękach element żołnierskiego ekwipunku. - Możemy z niego odczytać imię i nazwisko: Georgij Szczackyj Fedorowicz. Szeregowiec, najprawdopodobniej Gruzin. Jest też rok jego urodzenia: 1922. A więc w chwili śmierci miał zaledwie 23 lata. Musiał być ranny. Zresztą, i po manierce widać, że niemało z nią przeszedł.

Rzeczywiście. W kilku miejscach pojemnik ma wgniecenia. Jest jeszcze na nim nazwa jakiejś miejscowości, ale niestety nieczytelna. I trudno się dziwić, skoro ta żołnierska butelka przeleżała tyle lat w ziemi, obok swego właściciela. - Musiała być w pokrowcu, chociaż dziś nie ma już po nim śladu - zauważa dyrektor muzeum. - To mógł być całkiem fajny chłopak. Ale przyszło mu walczyć przeciwko Niemcom na zupełnie obcej ziemi. Poległ, a jego rodzina pewnie do dzisiaj nie wie nawet, gdzie go pochowano.

Wiele osób przyjeżdżało w tutejsze okolice w poszukiwaniu swoich synów, ojców czy mężów. Przyjechała i matka innego żołnierza, majora Aleksieja Karabanowa. - Przywiozła nawet jego zdjęcie, które umieszczono potem na pomniku. To był wspaniały młody chłopak, zawsze wesoły, lubiany - dyrektor z uznaniem kiwa głową. - Dowódca czołgu, bardzo ciekawy świata, do tego stopnia, że nawet do boju wyruszał z otwartym włazem, żeby wszystko widzieć. Nie pomogły upomnienia dowódcy. Podczas starcia w okolicach Międzyrzecza, jakiś starszy Niemiec wymierzył do niego z pancerfausta i… trafił. Teraz co roku ku czci majora odbywa się specjalna inscenizacja tej bitwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska