- Brakuje mi czasu, żeby pójść na ryby tak dla przyjemności - opowiada Sebastian Mazur.
Sławianin od lat jest w czołówce krajowych wędkarzy, ale ten rok był najlepszy. - Zostałem mistrzem Polski i wygrałem krajowe Grand Prix w spinningu - opowiada.
Wszystko na luzie
- To moje dwa najcenniejsze trofea zdobyte w tym roku, puchar za mistrzostwo kraju i drugi za zwycięstwo w Grand Prix Polski - mówi Sebastian Mazur.
Archiwum S. Mazura
Tytuł mistrza Polski wywalczył na Zalewie Zegrzyńskim. Tam już wygrał jedną eliminację Grand Prix Polski. - To dzięki szczupakom, których dość sporo nałowiłem - mówi S. Mazur. - Pierwszego dnia już przy pierwszym rzucie złowiłem wymiarowego, po pół godzinie było ich już pięć - wylicza.
Zdeklasował rywali łapiąc tego dnia osiem szczupaków. W kolejnych dwóch dniach nie było już tak świetnie, choć cały czas był w czołówce. W drugiej turze złapał trzy szczupaki, a w ostatniej 11 okoni - To pozwoliło triumfować w ostatecznym rozrachunku - dodaje wędkarz. - Pojechałem na te zawody na totalnym luzie, bo po treningach miałem świadomość, że jest duża szansa osiągnąć dobry wynik.
To największy sukces w karierze wędkarza ze Sławy. Do tej pory udawało mu się dwukrotnie być drugim w spinningowym Grand Prix Polski. A w tym roku do kompletu zdobył i ten tytuł. - Między innymi dzięki tym zmaganiom na Zalewie Zegrzyńskim - zauważa S. Mazur. - Po pięciu zawodach, przed tymi mistrzowskimi, miałem niewielką stratę do prowadzącego. Ostatecznie zrobiłem tam znaczną przewagę.
Znowu w kadrze
S. Mazur jednym tchem wylicza, co musiał złowić w sześciu zawodach, by wygrać cały cykl zawodów Grand Prix Polski w 2008 roku. - Złapałem 43 okonie, 13 szczupaków, 9 boleni, 5 kleni, 3 sandacze i jednego jazia - mówi sławianin.
Triumf w mistrzostwach po raz kolejny pozwolił mu trafić do kadry narodowej spinningistów. Był już na olimpiadzie wędkarskiej w Portugalii i na mistrzostwach świata w Bułgarii. W tej ostatniej zajął najwyższą lokatę z Polaków. Ale ciągle czeka na jakiś międzynarodowy sukces.
W sezonie nad wodą spędza dwa do trzech miesięcy. Jak przekonuje, więcej czasu zajmuje mu obserwowanie wody i ryb, aniżeli samo ich łowienie. S. mazur na zawodach startuje jako zawodnik Potokowca Świerzawa, ale reprezentuje zielonogórski okręg wędkarski. - Brakuje mi czasu, żeby iść na ryby dla przyjemności, w tym roku na naszym jeziorze byłem raptem kilka razy. Choć to wspaniała woda- opowiada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?