Do zdarzenia doszło 5 grudnia 2017 r. wieczorem na Trasie Północnej w Zielonej Górze. Lekarz rodzinny z Zielonej Góry i radny miejski Robert S. jechał pijany. Na widok policjantów zatrzymał się. Po chwili zaczął cofać, aż wjechał w zatoczkę. Tam wysiadł z auta i zaczął uciekać. Był na tyle agresywny, że musiał zostać skuty kajdankami. Badanie alkomatem wykazało 0,7 promila alkoholu.
Robert S. otrzymał status podejrzanego i usłyszał zarzuty kierowania pojazdem mechanicznym pod wpływem alkoholu oraz naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji oraz wywieranie wpływu przemocą na czynności urzędowe tych funkcjonariuszy. Radny nie przyznawał się do winy. Tłumaczył, że nie dość, że nie był pijany, to jeszcze nie siedział za kółkiem.
Robert S. został wydalony z szeregów Platformy Obywatelskiej, ale - ku zaskoczeniu - kandyduje na radnego z komitetu Janusza Kubickiego. Umożliwia mu to niezakończone śledztwo. Dlaczego trwa ono już 10 miesięcy?
Prokurator: śledztwo w najkrótszym możliwym czasie
- Śledczy dostali już opinię kolejnych biegłych i wyznaczyli termin końcowego zaznajomienia podejrzanego z materiałami śledztwa - wyjaśnia Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej.
Rzecznik wyjaśnia, że "wbrew temu co komentują niektóre media śledztwo nie dotyczy jedynie zarzutu prowadzenia przez podejrzanego pojazdu po alkoholu". Chodzi o jeszcze dwa dodatkowe zarzuty: naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji oraz wywieranie wpływu przemocą na czynności urzędowe tych funkcjonariuszy.
- Z uwagi na przyjętą przez podejrzanego postawę w śledztwie, który całkowicie negował ustalenia śledcze, prokurator uzupełniająco powołał dwa zespoły biegłych z dwóch niezależnych placówek medycznych w kraju. Oprócz tego posiłkował się również opinią biegłego z listy biegłych - wyjaśnia Fąfera.
- W takich wypadkach czas trwania śledztwa – co oczywiste – ulega wydłużeniu, a nadto uzależniony jest od wyznaczonego przez biegłych terminu wykonania przez nich opinii – dodam – opinii niezbędnych do skutecznego podtrzymania stawianych podejrzanemu zarzutów - mówi.
Jak dodaje rzecznik, "dodatkowo podejrzany i jego obrońca złożyli nowe wnioski dowodowe, które w części należało uwzględnić".
Fąfera wyjaśnia, że prokuratura obecnie posiada już kompletny materiał dowodowy. - W połowie miesiąca podejrzany i jego obrońca zapoznają się z zebranym materiałem dowodowym i wówczas wydana zostanie decyzja końcowa w sprawie.
- Tak więc mając na uwadze zakres przeprowadzonych niezbędnych czynności dowodowych oraz brak możliwości realnego wpływania na terminy wyznaczone przez biegłych uważam, że śledztwo przeprowadzono w możliwie najkrótszym terminie - tłumaczy. - Dodać należy, że w przeszłości podejrzany prowadzone miał postępowanie o podobny czyn i wówczas brak jednej z opinii ( teraz wykonanej) wpłynął na rozstrzygnięcie, które w konsekwencji nie doprowadziło do jego skazania w sposób oczekiwany przez prokuratora. Teraz chcieliśmy tego uniknąć - podkreśla Fąfera.
To nie pierwszy wybryk radnego
Przypomnijmy, że to nie pierwszy wybryk znanego zielonogórskiego lekarza. W 2007 r. Robert S., ówczesny radny sejmiku lubuskiego i rzecznik Porozumienia Zielonogórskiego, w nocy z piątku na sobotę spał na ławce na rynku w Zielonej Górze. Podeszli do niego policjanci, który chcieli zapytać co się stało. Mieli nawet zabrać go do domu. Wyszło inaczej. Radny stał się agresywny do tego stopnia, że policjanci musieli go obezwładnić. Nie dość, że ich obrażał, to jeszcze groził zwolnieniem z pracy powołując się na znajomość ze Zbigniewem Ziobrą.
Zielona Góra. Potrącenie chłopca na pasach nagrała kamera monitoringu. WIDEO:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?