Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słubiccy strażacy spełnili marzenia Wiktora i Dawida

Beata Bielecka 95 758 07 61 [email protected]
Wiktor i Dawid nie spodziewali się, że ich marzenia zostaną spełnione
Wiktor i Dawid nie spodziewali się, że ich marzenia zostaną spełnione Beata Bielecka
Gdy strażacy przeczytali u nas, że pięcioletni Wiktor marzy o miniaturze wozu, którym zwykle pędzą do pożaru, zrzucili się i mu go kupili. Zaprosili też malca i jego brata do komendy, w której czekał na nich św. Mikołaj.

Monika Woźniak sama wychowuje synów. Straciła pracę, bo Wiktor będąc w przedszkolu często chorował, przez co musiała brać zwolnienia. Jej starszy syn Dawid jest w trzeciej klasie podstawówki. Żyją w niewielkim mieszkanku przy Sienkiewicza, które dała im gmina. Bywa ciężko. Dlatego, gdy radziliśmy się w Ośrodku Pomocy Społecznej, komu pomóc w ramach naszej mikołajkowej akcji, Alina Baldys wskazała m.in. tę rodzinę.

Pani Monika długo się wahała, czy powinna przyjąć pomoc. - Jakoś sobie radzimy - mówiła wyraźnie zawstydzona. Wiedziała jednak, że sama nie spełni marzeń chłopców, którzy chcieliby znaleźć pod choinką masę prezentów. Pozwoliła im więc marzyć. To wtedy Wiktor opowiedział nam, że chciałby dostać m.in. duży samochód strażacki. I jeszcze puzzle z samochodami i przebranie ninja.

- Gdy o tym przeczytaliśmy pomyśleliśmy, że fajnie będzie spełnić choć jedno z marzeń malca - mówił nam w piątek szef słubickich strażaków Wojciech Śliwiński, gdy czekaliśmy wspólnie na chłopców i ich mamę. Wiktor miał jeszcze jedno marzenie. - Chciałbym spotkać Mikołaja, bo jeszcze nikt go nie widział. Chwyciłbym go za tę jego długą, grubą białą brodę, obejrzał czapkę - mówił nam wcześniej.

To marzenie też spełnili strażacy, a właściwie Paweł Kołodziński, który w piątek zamiast munduru miał na sobie długi czerwony płaszcz i targał dwie wielkie torby z prezentami. Przyglądały się temu m.in. szczęśliwe pracownice komendy, które pomogły zorganizować niespodziankę. - Ja cię kręcę. Jak to unieść! - mówił z wypiekami na twarzy Wiktor, dźwigając prezent, który dostał. Samochód - pełny wypas. Ma nawet sikawkę, którą można napełnić wodą i dwie krótkofalówki, żeby mógł się bawić razem z bratem. Dawid też dostał prezent. W jego torbie oprócz tony słodyczy znalazł się zdalnie sterowany śmigłowiec. Mikołaj prezenty zostawił, piątkę przybił i stwierdził, że musi już jechać, bo inne dzieci czekają. Gdy wyszedł Wiktor zaczął wdrapywać się na parapet. Chciał koniecznie zobaczyć gdzie są renifery, którymi przyjechał.

Rodzinie przydałyby się jeszcze rzeczy do domu

Strażacy mieli więcej niespodzianek dla chłopców, ale nie wypaliły z powodu pogody. - Chcieliśmy was wziąć na podnośnik i pokazać, jak wyglądają Słubice z dużej wysokości, ale musimy to odłożyć na później, bo dzisiaj za bardzo wieje - tłumaczył komendant i dodał, że szczególnie dla Wiktora, skoro jest takim pasjonatem straży pożarnej, brama komendy będzie zawsze otwarta.

- Bardzo się cieszę i dziękuję - mówiła mama chłopców. Opowiadała też, że dzień wcześniej dostała od naszych Czytelników ze Słubic telewizor dla synów, bo stary się zepsuł. Rodzinie przydałyby się jeszcze rzeczy do domu. Choćby gruba kołdra, której brakuje, firanki, bo na jednym oknie wisi biała, a na drugim kolorowa. I ubrania dla Wiktora i Dawida. Może jeszcze ktoś otworzy dla nich serca?

Przeczytaj też: Wóż strażacki, puzzle i inne marzenia braci ze Słubic

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska