Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słubice: Pierwsze prywatne przedszkole

Beata Bielecka
Jedną z nauczycielek w przedszkolu jest Elżbieta Lipicz, która z dziećmi pracuje od 25 lat
Jedną z nauczycielek w przedszkolu jest Elżbieta Lipicz, która z dziećmi pracuje od 25 lat fot. Beata Bielecka
Rodzinna atmosfera, małe grupy, zajęcia z niemieckiego i rytmiki. - O czymś takim mogłam tylko pomarzyć - mówi słubiczanka.

Ładny dom przy ul. Różanej. Na ścianie tablica z napisem Niepubliczne przedszkole
,, Super dziecko’’. - Czerwona!- podkreśla właścicielka Aneta Czapp. Znaczy, że przedszkole spełnia wszystkie wymogi stawiane także publicznym placówkom i jest pod pieczą kuratorium. Nie było łatwo je otworzyć.
- Musieliśmy przerobić cały dom tak, by spełniał wymogi straży pożarnej i sanepidu - opowiada właścicielka. Trzeba było m.in. poszerzyć drzwi, zadbać o instalację odgromową, wewnętrzny hydrant, przygotować toalety dla maluchów, szatnie, miejsce do spania.
Sale przyciągają uwagę kolorowymi mebelkami.

Niemiecki przy obiedzie

Mamy są zachwycone. Cieszą się szczególnie z małych grup (do 15 osób), godzin otwarcia przedszkola (od 7.00 do 18.00) i zajęć. Codziennie, przez cztery godzinny, maluchy mogą osłuchiwać się z niemieckim, bo jedną z czterech nauczycielek jest emerytowana pedagog z Frankfurtu Ewa Hass. - Uczymy się w czasie zabawy lub na przykład nakrywając do stołu - opowiada. 4 - letniemu Tymkowi bardzo się to podoba. - Często pyta mnie w domu: - A jak to będzie po niemiecku?- opowiada jego mama Xymena Filipowicz - Tokarska. Kobieta chwali też rodzinną atmosferę jaka tu panuje. - Wcześniej Tymek chodził do innego przedszkola i miał trudności, żeby się zaklimatyzować. Tu idzie bardzo chętnie - opowiada.

Wróciła do kraju

A. Czapp najpierw przed rokiem otworzyła w domu żłobek. Pomysł podsunęło życie. Potrzebowała opiekunki dla swojej półtorarocznej córeczki. Nie było łatwo ją znaleźć. - Uświadomiłam sobie, że w takiej sytuacji jak ja jest wiele kobiet - opowiada. Pomyślała, że żłobek czynny do późnych godzin popołudniowych, bo tak się teraz pracuje, musi wypalić. Nie pomyliła się. Jedną z mam, która przyprowadzała tam dziecko była Małgorzata Gruntkowska. Jej synek Rysio bardzo lubił to miejsce. Dlatego kibicowała pani Anecie, żeby udało jej się otworzyć też przedszkole. Wiedziała, że pośle tam Rysia.
Placówka działa drugi miesiąc. W tym samym domu co żłobek.
Pani Aneta do niedawna mieszkała z mężem w Niemczech. Postanowili wrócić jednak do Polski i tu zainwestować zarobione tam pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska