Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słubice: Pomocna dłoń Jabłońskiego pomogła radnemu na krótko

Beata Bielecka
Tomasz Pisarek nie chciał komentować tego, że dostał pracę w szpitalu. - Jak ktoś ma wątpliwości niech spyta ludzi w szpitalu jak funkcjonował dział techniczny kiedyś, a dziś - mówił po nominacji.
Tomasz Pisarek nie chciał komentować tego, że dostał pracę w szpitalu. - Jak ktoś ma wątpliwości niech spyta ludzi w szpitalu jak funkcjonował dział techniczny kiedyś, a dziś - mówił po nominacji. Beata Bielecka
Tomasz Pisarek straci kierownicze stanowisko w szpitalu. Posadę dostał od byłego szefa lecznicy Marcina Jabłońskiego gdy po wyborach został bez pracy. Wczoraj radni zgodzili się na jego zwolnienie. - To działanie czysto polityczne - uważa.

Pisarek jest radnym powiatowym dlatego, zgodnie z przepisami, na jego zwolnienie musi wyrazić zgodę rada powiatu. Poprosił ją o to prezes spółki zarządzającej szpitalem Zygmunt Baś. - Wystąpiłem do rady z wnioskiem o rozwiązanie umowy z panem Pisarkiem, kierownikiem działu gospodarczo-technicznego, bo zostanie on zlikwidowany - zapowiada. - Zatrudnia łącznie z umowami zleceniami 18 osób, a koszt jego utrzymania to prawie 505 tys. zł rocznie. Jest to całkowicie nieuzasadnione ze względów ekonomicznych - tłumaczy dyrektor.

Polityczna decyzja?

Baś podkreśla też, że to nie on zatrudnił radnego, ale jego poprzednik M. Jabłoński. Pisaliśmy o tym, bo wywołało to w ub. roku ostrą dyskusję.

Pisarek był wcześniej wicestarostą słubickim. Po wyborach stracił jednak stanowisko i został bez pracy. Chciał wrócić do urzędu miejskiego, skąd odszedł do powiatu (w magistracie był szefem wydziału ds. inwestycji), ale nowy burmistrz Tomasz Ciszewicz tłumaczył, że tego stanowiska już nie ma, a na innym Pisarka nie widział. Radni nie zgodzili się jednak na rozwiązanie z nim umowy o pracę. Przez kilka miesięcy Pisarek był na zwolnieniu lekarskim, a potem z pomocą przyszedł mu nowy szef szpitala, dzisiejszy wojewoda. Utworzył dla niego stanowisko kierownika działu gospodarczo-technicznego. - Wcześniej w szpitalu takiego stanowiska nie było. Był tylko koordynator zespołu - mówi Baś.

Chce do tego wrócić. Oprócz koordynatora pracę ma zachować jeszcze pięć osób: elektryk, hydraulik, konserwator urządzeń medycznych, tzw. placowy i murarz. - Ich wynagrodzenie wyniesie rocznie 230 tys. zł. Ponad 270 tys. zł zaoszczędzimy - podkreśla.

Argumenty te nie przekonują Pisarka. - Nie da się ograniczyć pracy tego działu przy jednoczesnym całodobowym zabezpieczeniu technicznym szpitala - komentuje. - Ponadto trzeba wiedzieć, że w skład tego działu wchodziły też trzy osoby z portierni, będące na etatach i dwie, które pracowały na umowy zlecenie. Dział ten nie był więc wcale aż tak bardzo rozbudowany. Dla mnie decyzja ta jest czysto polityczna i pozbawiona merytorycznego uzasadnienia - mówi Pisarek, który był jednym z autorów niedawnego wniosku o odwołanie starosty Andrzeja Bycki.
Będzie on głosowany 2 lipca.

Starosta odrzuca zarzuty

Inaczej widziało to ośmiu radnych, którzy podnieśli rękę za zwolnieniem Pisarka. Pięciu innych było przeciw. Wśród nich bezpartyjny Ireneusz Woźniak.

- Jeśli ta sprawa pojawiłaby się przed złożeniem wniosku o odwołanie starosty przez klub PO (do niego należy Pisarek - przyp. red.) na pewno zagłosowałbym za tym, żeby zwolnić go ze szpitala, bo trzeba szukać oszczędności. Ale nie w tej sytuacji, bo to jest ewidentna walka polityczna - uważa.

Dla Tomasza Pilarskiego, szefa klubu PO, też ma to ścisły związek z tym, że jego partia chce odwołania starosty (o powodach pisaliśmy 21 maja w tekście "Oni chcą odwołania starosty"). Przypomina również, że radni powiatowi rok temu podejmowali podobną uchwałę w związku z wnioskiem gminy Słubice o wyrażenia zgody na rozwiązanie umowy z Pisarkiem z takich samych powodów: likwidacji stanowiska pracy i koniecznych oszczędności. - Wtedy stanowisko rady było jednoznacznie negatywne - podkreśla.

Starosta z taką argumentacją się nie godzi.
- Nie chodzi o żadne rozgrywki polityczne (Bycka wystąpił niedawno z PO, bo wszedł w konflikt m.in. obecnym wojewodą, także z PO), ale o to, że trzeba ciąć koszty w spółce, która zarządza szpitalem - mówi. - Powinno się to zrobić już wcześniej, w kwietniu 2011 roku, po powstaniu spółki (powiat ma w niej 100 proc. udziałów - przyp. red.). Rada nadzorcza i audytor wskazywali, że dział gospodarczo-techniczny jest za mało efektywny, a za dużo kosztuje. Powinien liczyć maksymalnie sześć osób, bo tylu, tego typu pracowników, jest w dwa razy większych szpitalach. Tylko o to tu chodzi, nie ma żadnych podtekstów politycznych - przekonuje.

Dlatego gdy Baś wystąpił do zgromadzenia wspólników (tworzy je zarząd powiatu) o zgodę na reorganizację tego działu dostał pozytywną odpowiedź. Bycka mówi też, że w szukaniu oszczędności (w kasie szpitala brakuje ok. 500 tys. zł) prezes spółki zaczął od siebie. Zarabia ok. 2,8 tys. zł brutto mniej niż jego poprzednik M. Jabłoński.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska