Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słubice: Wiceburmistrz dostał wyrok

Beata Bielecka
Wyrok, który zapadł w sprawie Piotra Łuczyńskiego nie skutkuje tym, że nie może on pełnić swojego stanowiska. Stałoby się to wtedy, gdyby w ciągu roku kolejny raz kogoś pomówił.
Wyrok, który zapadł w sprawie Piotra Łuczyńskiego nie skutkuje tym, że nie może on pełnić swojego stanowiska. Stałoby się to wtedy, gdyby w ciągu roku kolejny raz kogoś pomówił. Beata Bielecka
- Piotr Łuczyński ma wyrok o pomówienie i, choć sąd umorzył postępowanie warunkowo na okres próby, mieszkańcy powinni o tym wiedzieć - powiadomił nas radny Andrzej Woźniak. Zastępcę szefa gminy pozwał były burmistrz Ryszard Bodziacki.

Chodziło o wypowiedź Łuczyńskiego na temat nieprawidłowości przy remoncie Słubickiego Miejskiego Ośrodka Kultury. W marcu 2011 roku ukazał się w naszej gazecie tekst, w którym zastępca burmistrza tłumaczył, o co chodzi. Mówił, że na jaw wyszły dokumenty, z których wynika, że gmina ma dopłacić do remontu prawie 600 tys. zł.

To dlatego, że po tym, jak główny wykonawca ogłosił upadłość, zobowiązała się przejąć część zobowiązań wobec kilku jego podwykonawców. Tak jednak nie było. Po ukazaniu się tekstu Łuczyński sprostował swoją wypowiedź w gazecie, ale R. Bodziacki skierował sprawę do słubickiego sądu.

Ten w końcówce kwietnia tego roku uznał, że Łuczyński pomówił Bodziackiego. Warunkowo umorzył jednak postępowanie na okres 1 roku próby. Zobowiązał go też do zapłacenia 2 tys. zł na rzecz Fundacji Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej.

Wyrok go zaskoczył

- Mam wątpliwości, czy osoba publiczna, na której ciąży taki wyrok powinna nadal zajmować tak ważne stanowisko - komentuje sprawę Woźniak. - Podejmę ten temat na najbliższej sesji - zapowiada.

Łuczyński nie chce rozmawiać o szczegółach sprawy. - Postępowanie na wniosek pana Bodziackiego było utajnione i sąd na każdej rozprawie przypominał, że nie można rozpowszechniać informacji o jego przebiegu. Dlatego nie wiem, czy mogę się wypowiadać - tłumaczy. Dodaje, że jest zdziwiony, skąd Woźniak zna tyle szczegółów.

Przyznaje, że wyrok go zaskoczył. Nie odwołał się, bo przegapił termin. - 27 kwietnia była rozprawa i wprawdzie sędzia wspominała wcześniej, że może zakończyć się ogłoszeniem wyroku, to jednak nie sądziłem, że tak się stanie, bo dzień wcześniej dostarczyłem jeszcze do sądu kolejne dokumenty - opowiada. W dniu rozprawy nie mógł być obecny w sądzie, bo miał spotkania w urzędzie.

O wyroku dowiedział się z pisma Wiesława Pniewskiego, adwokata Bodziackiego, po majowym weekendzie, podczas którego był na uroczystości rodzinnej w Warszawie. Gdy wrócił nie było już czasu na odwołanie.

Kara za gadulstwo

Bodziacki sprawę wyroku komentuje krótko: - Nie chodziło mi o żadne kary, ale o to, że zostałem nieprawidłowo osądzony. Chciałem na początku jedynie publicznych przeprosin, ale pan Łuczyński się na to nie zgodził. Ten wyrok to pewnego rodzaju nauka, że zanim się coś powie trzeba się mocno zastanowić - podkreśla.

Łuczyński nagłośnienie całej sprawy przez Woźniaka uznaje za odwet. Mówi, że radny zabiegał o to, żeby gmina zezwoliła na pozostawienie pawilonu handlowego przy ul. Kościuszki, który postawił syn urzędniczki z magistratu.

Miał tam prowadzić sprzedaż papierosów, początkowo z synem Woźniaka, który później wycofał się z tych planów. Radny do dziś interesuje się sprawą pawilonu (brał m.in. udział w wizji lokalnej przeprowadzonej przez powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, który zarzucił Cieślakowi samowolę).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska