Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słubiczanie założyli domowe hospicjum

Beata Bielecka
- Na stronie www.hospicjumwincentego.fsl24.pl są informacje o naszym stowarzyszeniu. Ponadto w każdy trzeci czwartek miesiąca spotykamy się na mszy o 18.00 w kościele NMP - opowiadają Jola (od prawej), Magda, Adam i Przemek.
- Na stronie www.hospicjumwincentego.fsl24.pl są informacje o naszym stowarzyszeniu. Ponadto w każdy trzeci czwartek miesiąca spotykamy się na mszy o 18.00 w kościele NMP - opowiadają Jola (od prawej), Magda, Adam i Przemek. fot. Beata Bielecka
Jutro wolontariusze z hospicjum i z gimnazjum nr 2 pojawią się na koncercie noworocznym w Collegium Polonicum. Będą zbierać pieniądze na kupno nowego sprzętu medycznego. - Potrzebne jest łóżko oraz koncentrator tlenu i ssak, które pomagają w usuwaniu różnych dolegliwości związanych z oddychaniem - mówią. Liczą, że słubiczanie otworzą serca dla chorych.

- Pomysł powstał w marcu ubiegłego roku podczas misji świętych prowadzonych w Słubicach przez misjonarzy św. Wincentego a’Paulo - wspomina przedsiębiorca Adam Runiewicz, który wraz z grupą znajomych doprowadził do powstania Hospicjum Domowego Św. Wincentego a’Paulo, Działa ono od sierpnia przy parafii NMP Królowej Polski. Zgromadziło się wokół niego 25 wolontariuszy. To ludzie w różnym wieku, różnych zawodów. Pomagają osobom, które zmagają się z chorobą nowotworową w jej ostatnim stadium oraz ich rodzinom.

Ruszyli z pomocą

- Zauważyliśmy wręcz konieczność takiego działania i zdecydowaliśmy się podjąć wyzwanie i założyć stowarzyszenie, które będzie nieść
konkretną pomoc - mówi A. Runiewicz, który jemu prezesuje. Do współpracy namówił najpierw znajomych. Zaangażowała się w to Jola Skręty, Magda Horbacz i Przemek Szewieliński. Z czasem dołączyli do nich m.in.: Marek Walichiewicz i Piotr Pielichowski (lekarze anestezjolodzy), pielęgniarki z zakresu medycy paliatywnej: Krystyna d’Huet i Dorota Górecka, rehabilitantka Alina Lipińska.

Pomagają w opiece nad chorymi, wypożyczają bezpłatnie łóżka rehabilitacyjne, wózki inwalidzkie, materace przeciwodleżynowe, środki
opatrunkowe... Część rzeczy kupili sami, inne pozyskali. Do tej pory objęli opieką sześć osób. Wcześniej, ci którzy nie mieli na ten temat wiedzy przeszli szkolenia. Uczyli się zresztą nie tylko tego, jak ulżyć cierpiącemu (walcząc z objawami choroby nowotworowej w 90 proc. można zlikwidować ból), ale też tego jak złagodzić sam ból odchodzenia. - Chcemy przywrócić godność umierania - mówi Adam.
Wolontariuszom w niesieniu pomocy duchowej pomagają księża z obu parafii, jeśli tylko chorzy wyrażą chęć spotkania z duchownym.

Bez uczynków wiara martwa

Każdy z nich doświadczył już radości dzielenia się sobą. Przemek wspomina jak przed świętami grał na gitarze i wspólnie z jednym podopiecznym śpiewał kolędy. - On wiedział, że robi to ostatni raz w życiu, łzy mu leciały, ale był spokojny - wspomina Przemek. Dodaje, że bardzo chciał znaleźć w kościele coś poza modlitwą. - Bo bez uczynków wiara jest martwa - mówi.

Magda jest nauczycielką. - Czułam, że hospicjum będzie dopełnieniem mojego życia. Jestem spełniona jako matka, żona, czuję satysfakcję zawodową, ale do pełni brakowało mi właśnie tego. Dziś wiem, że jestem potrzebna innym. To też dla mnie droga odkrywania kościoła na nowo. Zaangażowaliśmy się z mężem w niesienie pomocy i widzimy jak to wpływa na nas, jak poprawiają się relacje w domu. Dzieci często pytają, co robimy i to jest dla nich dobry przykład - opowiada.

- Na początku gdy przychodzimy do rodzin widzimy przerażenie w ich oczach. Potem ono znika. Oni czekają na nas i czują się
bezpieczniej - mówi Jola o swoich kontaktach z podopiecznymi.
Magda opowiada o starszej kobiecie. Powtarzała, że jest dumna z tego, że nie oddała chorego męża do szpitala, ale dzięki wolontariuszom znalazła siłę, żeby zaopiekować się nim w domu.
- Nikt nie jest przygotowany do takiej opieki. Odpychamy to od siebie, a umieranie w domu łagodzi ból odchodzenia - podkreśla Jola.
- Nasi podopieczi mówią do nas pięknie: - Mój królewiczu, przyjacielu. I nie mogą uwierzyć, że doświadczają takiego dobra - opowiada Przemek. A gdy nadchodzi koniec, bywa, że wolontariusze razem z rodziną trzymają chorych za rękę i przeprowadzają na drugą stronę...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska