Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć biznesmena z Zielonej Góry. Jego ochroniarz idzie do więzienia

Piotr Jędzura
Piotr Jędzura
Sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok zielonogórskiego sądu okręgowego. Ochroniarz Adama Baranowskiego, Piotr Sz. idzie do więzienia na siedem lat, ale za wymuszenie rozbójnicze. Kara została jedynie zaostrzona pozbawianiem skazanego na 5 lat praw publicznych.

Wyrok w głośnej sprawie śmierci Adama Baranowskiego, biznesmena, barona paliwowego, właściciela firmy Apexim AB, zapadł w czwartek, 28 czerwca 2018 roku. Zielonogórski sąd okręgowy po pięciu latach uznał, że oprawca biznesmena, Piotr Sz. w więzieniu ma spędzić siedem lat.

Mężczyzna bił swojego szefa, który był przykuty do wózka inwalidzkiego, chcąc zmusić go do podpisania dokumentu na 3 mln zł darowizny. Milioner zmarł. W wyroku nie było mowy o zamiarze zabójstwa. Sąd uznał, że gdyby Piotr Sz. chciał zabić, to zrobiłby to w inny sposób. Materiał dowody pozwolił jedynie na uznanie, że Sz. biciem spowodował u A. Baranowskiego lekkie obrażenia ciała. Zdaniem sądu nie można mówić również o nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Obie strony złożyły apelacje od wyroku.

Sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok zielonogórskiego sądu okręgowego. Piotr Sz. za karatami spędzi siedem lat. Kara została zaostrzona pozbawianiem skazanego na 5 lat praw publicznych.

W czwartek 24 maja przed zielonogórskim sądem okręgowym odbyło się przesłuchanie biegłego, który wydawał pierwszą opinię dotycząc przyczyn śmierci milionera Adama B., barona paliwowego i właściciela firmy Apexim AB. Wyraźnie podważa on opinie biegłych z Katowic i Bydgoszczy, które wskazują na mechaniczne uszkodzenie serca, duszenie lub zawał, jako przyczyny śmierci milionera. W sądzie stawił się też oskarżony Piotr Sz., ochroniarz ofiary.Przesłuchanie biegłego Mariana Stochaja, patologa, doświadczonego specjalisty z dziedziny kryminalistyki, odbyło się za pośrednictwem wideokonferencji. Dzięki temu nie musiał przyjeżdżać do sądu w Zielonej Górze. Biegły podtrzymał swoje stanowisko z pierwszej sekcji. Stanowczo wykluczył duszenie. – Nie ma  śladów świadczących o uduszeniu w badanych wycinkach płuc – mówił biegły.Na duszenie wskazał zespół medyków z Katowic prof. Andrzeja Marszałka. Ci sami medycy doszukali się mechanicznego uszkodzenia serca jako przyczyny zgonu Adama B. Miało je wywołać silne uderzenie lub uderzenia. – Nie doszło do mechanicznego uszkodzenia serca – zapewnił biegły Stochaj. Wyjaśnił, że gdyby tak było, to znalazłby ślady po uderzeniu na klatce piersiowej, mięśniach oraz sercu. – Takich śladów w badanych próbkach nie było – zapewnił. Nie ma też mowy o wstrząśnieniu serca. – Tego typu urazu są  spotykane podczas wypadków samochodowych oraz w sporcie albo u dzieci – tłumaczył dr Stochaj.Biegły wykluczył również świeży zawał jako przyczynę śmierci milionera. Tego doszukał się w badanych wycinkach zespół biegłych z Bydgoszczy prof. Andrzeja Marszałka. Do świeżego zawału miało dojść w czasie wydarzeń w domu milionera. Adam B. był bity przez swojego ochroniarza, a to miało wywołać zawał, i w jego konsekwencji śmierć ofiary. – To wynik błędu podczas oceny próbek – mówił dr Stochaj. Zaznaczył, że sercem zajmuje się 54 lata i ma duże doświadczenie. – To dłużej niż profesor Marszałek żyje – podkreślił biegły.Stochaj wskazuje stres jako przyczynę śmierci milionera. Podczas bicia przez Piotra Sz. doszło u Adama B. do ogromnego stresu. Ten wywołał migotanie serca i śmierć. – Wpływ na to miało wiele czynników. Duża nadwaga ofiary, jego wysoka niepełnosprawności przekonanie, że nie może się obronić odpowiadając na atak – tłumaczył mechanizm śmierci dr Stochaj.Opinia Stochaja jest o wiele lepsza dla obrony. Oskarżenie, po swojej opinii wskazywało na mechaniczne uszkodzenie serca jako przyczynę zgonu. Miało zostać wywołane ciosem lub uderzeniami. Taka opinia z pewnością zaostrzyłaby karę dla Piotra Sz.Do śmierci milionera doszło w czerwcu 2013 roku. Przykuty do wózka inwalidzkiego Adam B. został we własnym domu śmiertelnie pobity przez ochroniarza Piotra Sz. Ochroniarz został zatrzymany w aucie milionera kilka godzin po zdarzeniu. Sz. najprawdopodobniej chciał zmusić szefa do przekazania mu kilku milionów złotych w formie darowizny. Andrzej B. nie chciał się na to zgodzić, więc był bity i zmuszany do podpisania dokumentów.Początkowo Piotr Sz. miał odpowiadać za morderstwo Adama B., za co groziło mu nawet dożywotnie więzienie. Po ekshumacji zwłok milionera i ponownym ich przebadaniu, zarzuty zostały zmienione na pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Teraz grozi mu dużo łagodniejsza kara. Po zatrzymaniu trafił do aresztu, ale został z niego wypuszczony i przed sądem odpowiada z wolnej stopy. Stawia się na rozprawach.Adam B. był milionerem. Kierował imperium paliwowym oraz ogromną firmą ochroniarską. Miał również wiele innych dochodowych spółek. Tworzył między innymi ogromną sieć punktów zakładów bukmacherskich. Domu milionera w Górzykowie pod Zieloną Górą strzegli uzbrojeni w karabiny maszynowe ochroniarze.Zobacz również: Co sprawia, że człowiek staje się seryjnym zabójcą?Przeczytaj też: [g]13202974[/g]  Dramatyczne sceny w Kożuchowie. Mężczyzna rzucił się z nożem

Jak zmarł milioner Adam B., baron paliwowy i właściciel Apex...

- Wyrok to duży sukces, nie biorąc oczywiście pod uwagę jego surowości - tak decyzję sądu apelacyjnego komentuje mecenas Witold Majchrzak, obrońca Piotra Sz. Dodaje on, że pierwotnie Sz. postawiono zarzut zabójstwa za co groziłoby mu nawet dożywocie. – Wyrok został jedynie zaostrzony pozbawieniem praw publicznych na pięć lat – mówi mecenas Majchrzak.

Oskarżyciele posiłkowi czekają na uzasadnienie wyroku apelacyjnego. - Zapadł wyrok w II instancji. Od tego przysługuje kasacja. O tym czy kasacja zostanie wniesiona zadecydujemy, jak otrzymamy uzasadnienie sądu apelacyjnego – mówi mecenas Krzysztof Szymański, oskarżyciel posiłkowy z ramienia rodziny ofiary.

Nowe szokujące fakty w sprawie śmierci milionera Adama B., szefa Apeximu AB z Zielonej Góry

Przypomnijmy, że do tragedii doszło 4 czerwca 2013 roku. Piotr Sz. został sam ze swoim szefem w domu przy ul. Leszczynowej. Wiadomo, że Sz. bił niepełnosprawnego milionera pięściami po głowie. A. Baranowski został również zrzucony na ziemię. Sz. miał mu też przykładać poduszkę do twarzy. On sam twierdzi jednak, że tylko starł krew z twarzy pobitego mężczyzny.

Właściciel Apexim AB został zamordowany czy śmiertelnie pobity?

Sz. w dniu tragedii zadzwonił do dyrektora firmy. Powiedział, że A. Baranowski zlecił przelew 3 ml zł i wskazał konto, ale nie swoje. Przyłożył do ust pobitego szefa telefon. W słuchawce padło twierdzące: „tak”. Dyrektor firmy stwierdził jednak, że nie wykona przelewu, bo nocą bank i tak go nie zrealizuje. Sz. musiał wtedy wpaść w panikę. Wysłał do dyrektora firmy sms z numerem konta i żądaniem przelewu, już wtedy 2 mln zł. Kiedy i to się nie udało dalej bił szefa chcąc zmusić go do podpisania wielomilionowej darowizny. A. Baranowski dokumentu nie podpisał.

Jak ustalił sąd, Piotr Sz. zorientował się, że A. Baranowski nie żyje. Wyszedł z domu milionera gasząc światła. Potem próbował jeszcze upozorować napad na milionera. Został zatrzymany około godz. 1.00 w nocy przez zielonogórskich policjantów.

POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:
Gorzów: Podejrzany uwolnił się z kajdanek i uciekł. Prokuratura umorzyła postępowanie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska